Pokaż mi swój bałagan, a powiem Ci kim chcesz być!

Co prawda powinnam opisywać Ci konkretne instrukcje sprzątania i poganiać do roboty, ale pod natchnieniem idei postanowień noworocznych od dłuższego czasu ciągle wraca mi ta sama myśl, więc nie mam innego wyjścia, jak tylko podzielić się z Tobą męczącym mnie przemyśleniem.

O tym, co myślę o postanowieniach noworocznych pisałam ostatnio na facebooku, więc nie będę się powtarzać. Generalna idea tego zjawiska jest taka, że jesteś jakaś konkretna – ze swoimi wszystkimi wadami i zaletami, a w głębi duszy chcesz być inna niż jesteś – chcesz coś w sobie zmienić. Pod pretekstem magicznej zmiany cyferki w dacie wydaje Ci się, że w końcu osiągniesz swój cel – przestaniesz być taka, jaka jesteś.

Jaki to ma związek ze sprzątaniem? Wbrew pozorom nie chodzi mi o postanowienia w stylu „od nowego roku będę sprzątać / prać / prasować”. Chodzi tu o coś innego – O Twoje usilne dążenie do bycia kimś, kim nie jesteś. Wiesz do jakiego wniosku ostatnio doszłam?

Bałagan to zmaterializowana forma niespełnionych marzeń i ambicji!

Większość bałaganu i niepotrzebnych klamotów w Twoim domu stanowią przedmioty, których opis zaczęłabyś od słów:

  • trzymam to, bo chciałabym…
  • trzymam to, bo kiedyś będę…
  • trzymam to, bo mam w planach…
  • trzymam to, bo w końcu muszę zacząć…
  • trzymam to, bo bez tego już na pewno nie zabiorę się za…

i dalej pojawia się milion różnych czynności w najróżniejszych odmianach gramatycznych jak np. „szycie”, „bardziej dbać o siebie”, „ćwiczenia”, „malować”, „zrobić remont”, „się w to mieścić”, „odchudzanie”, „urządzać wykwintne przyjęcia”, „kontynuowanie nauki” i tak dalej, i tak dalej w nieskończoność. Połącz sobie któryś z wymienionych początków z dowolną czynnością, a na pewno znajdziesz coś dla siebie 😉

Jak byś się czuła, jakby Twój mąż, przyjaciółka, dziecko, rodzic, przypadkowy przechodzień za każdym razem kiedy Cię zobaczy mówił Ci „jesteś gruba”, „jesteś leniwa”, „nic nie umiesz doprowadzić do końca”, „powinnaś zabrać się za siebie”, „powinnaś się inaczej malować”, „powinnaś zacząć ćwiczyć”, „źle zarządzasz czasem”?

Twoje mieszkanie traktuje Cię tak bez przerwy!

Masz jakieś swoje wady, czy słabsze strony. I dobrze! Każdy je ma. Chcesz coś z nimi zrobić? Zacznij dzisiaj. Jeżeli możesz to odłożyć do jutra to znaczy, że nie boli Cię to tak bardzo. A jeżeli w głębi serca nie boli Cię to tak bardzo, to może jednak warto pogodzić się z rzeczywistością, odpuścić i pozbyć złudzeń…

Jeżeli od pół roku nie możesz się zebrać, żeby zacząć ćwiczyć, to pozbądź się wreszcie tych ciężarków, roweru stacjonarnego, czy specjalnych ciuchów na siłownię. Skoro przez tyle czasu nie zmieniłaś się magicznie w aktywną i regularnie ćwiczącą kobietę, to dlaczego uważasz, że kiedyś się w nią zmienisz? Twoją frustrację tylko potęguje widok tych leżących na półce ciężarków. Widzisz je co najmniej dwa razy dziennie i myślisz tylko o tym jaka z Ciebie leniwa klucha. Samobiczujesz się, że MUSISZ coś ze sobą zrobić. Że od przyszłego tygodnia to już na pewno. A tydzień później siedzisz z wyrzutami sumienia, bo znowu nie miałaś siły, żeby wstać z kanapy.

Otacza Cię cała masa takich zmaterializowanych niespełnionych ambicji. Mogą to być eleganckie szpilki w których chciałabyś częściej chodzić, bo byłabyś bardziej szykowna. Tylko jakoś nie wiedzieć czemu – strasznie nie lubisz chodzić w szpilkach. Może to być komplet porcelanowej zastawy stołowej, którą trzymasz z myślą o tym, że będziesz organizować wystawne przyjęcia dla znajomych. Niestety zazwyczaj jednak, kiedy znajomi już przychodzą – zjadacie pizzę bezpośrednio z pudełka „na wynos” i pijecie piwo z puszek lub butelek. Może zbierasz ścinki i skrawki materiałów czy włóczki, bo w wolnym czasie będziesz się zajmować robótkami ręcznymi. Jednak od trzech lat nie miałaś wolnego czasu, który chciałabyś spędzić inaczej niż nadrabiając zaległości serialowe. Może trzymasz ogromne ilości koronkowej bielizny żebyś w końcu poczuła się atrakcyjniej na co dzień, ale te bawełniane majtki są taaakie wygodne. A może chciałabyś poszerzyć swoją wiedzę ogólną i znajomość literatury światowej, ale polska fantastyka wciąga Cię zdecydowanie bardziej niż Marcel Proust czy Anton Czechow. Mogę tak wymieniać bez końca. Twoimi zmaterializowanymi niespełnionymi marzeniami mogą być nieużywane kosmetyki do makijażu, czy do ciała. Buty, ciuchy, dodatki, których nigdy nie nosisz. Szafka w kuchni pełna bezsmakowych, zdrowych ziarenek albo wręcz przeciwnie – pełna foremek i dekoracji do ciast. Może to być robot kuchenny, którego nie masz czasu użyć i pierścionek, który pasuje tylko do jednej – wieczorowej kreacji. Tylko, że Ty nie masz gdzie chodzić w wieczorowych kreacjach. Książki, których nigdy nie przeczytasz, ambitne filmy, których nigdy nie obejrzysz, muzyka klasyczna, której nie słuchasz albo narzędzia i farby do remontu mieszkania, za który nie możesz się zabrać. Naprawdę mogę tak bez końca, bo niespełnionym marzeniem może być COKOLWIEK. A zapewne jest nim 80% Twoich rzeczy.

Wszystkie rzeczy, które trzymasz, a których nie używasz reprezentują niespełnione marzenia.

Jesteś pewna, że chcesz się otaczać porażkami?

Chcesz, żeby Twój dom przypominał Ci co chwilę o Twoich wadach, słabych stronach, o tym, co powinnaś a czego nie robisz? Naprawdę chcesz co chwila natykać się na poczucie porażki i wyrzuty sumienia? Na pomniki niezrealizowanych celów? Musisz z taką miłością i oddaniem hołubić to wielkie cmentarzysko marzeń i ambicji?

Nie możesz najzwyczajniej w świecie polubić się takiej jaka jesteś?

Chciałabyś żyć pod jednym dachem z kimś, kto Ci ciągle wytyka błędy i porażki? Kto ciągle mówi Ci co powinnaś robić i jaka powinnaś być? Kto Cię okłamuje, karmi złudzeniami, krytykuje każdą porażkę? Kto każe Ci się zmieniać, nie chce Cię zaakceptować, nie lubi Cię i uważa, że jesteś nic nie warta? Kto chce zrobić z Ciebie kogoś, kim nie jesteś? Kto stawia przed Tobą nierealne cele i każe Ci robić rzeczy, na które nie masz ochoty? Kto Cię najzwyczajniej w świecie nie kocha i nie akceptuje?

Wyszłabyś za mąż za takiego faceta? Zdecydowałabyś się spędzić z nim resztę życia?

A jak Ci powiem, że spędzasz z kimś takim całe swoje, życie? Że ktoś taki nie opuszcza Cię nawet na sekundę i nie odstępuje na krok? Że mieszka z Tobą nie tylko pod jednym dachem, ale wręcz w jednym ciele?

Nie dopuściłabyś, żeby ktoś inny Cię tak traktował. To dlaczego sama siebie tak traktujesz? Dlaczego pozwalasz, żeby w Twojej głowie mieszkał ktoś, kto Cię źle traktuje?

Żebyś była naprawdę szczęśliwa wcale nie potrzebujesz być idealna. Nie potrzebujesz się zmieniać, odchudzać, dokształcać, czy sprzątać mieszkanie. Nie potrzebujesz mieć fascynującego hobby.

Wystarczy, że pokochasz siebie.

Wyobraź sobie jak powinien traktować Cię Twój wyśniony, wymarzony, idealny Książe z Bajki, który przyjeżdża na białym koniu i porywa Cię to pięknej krainy pełnej jednorożców rzygających tęczą. Jak bardzo powinien Cię kochać, akceptować i szanować. Jak powinien dostrzegać urok w Twoich wadach i piękno w Twoich niedoskonałościach. Jak powinien Cię nosić na rękach.

A jak już to zrobisz – zacznij sama się tak traktować.

Jeżeli Ty siebie nie lubisz, to niezależnie od tego jak bardzo się będziesz starać, zmieniać i poprawiać – nikt Cię nie polubi. Nikt Cię nie pokocha, jeżeli Ty siebie nie pokochasz i nikt Cię nie zaakceptuje, jeżeli sama siebie nie będziesz akceptować.

Dopiero kiedy poważnie i szczerze ze sobą porozmawiasz. Kiedy będziesz umiała się zaakceptować i pokochać się taką jaką jesteś. Kiedy przestaniesz dążyć do nierealnych i niepotrzebnych zmian – będziesz w stanie pozbyć się z domu niespełnionych marzeń.

Dopiero wtedy będziesz umiała spojrzeć prawdzie w oczy, realnie ocenić, które cele będziesz realizować, a które nie. I na tej podstawie będziesz mogła bez stresu i wyrzutów sumienia pozbyć się przedmiotów, których kiedyś chciałabyś lub powinnaś użyć.

P.S. Zawsze zdjęcia do wpisów robię sama i zazwyczaj nie są idealne i perfekcyjne. Jednak do dzisiejszego wpisu wyjątkowo użyłam zdjęcia z darmowej bazy internetowej. Idealnego i perfekcyjnego. Obrazującego idealną i perfekcyjną – sztuczną i wypracowaną przestrzeń, w której nie chciałabym mieszkać. Wolę swoje, nieidealne i nieperfekcyjne – kolorowe i zabałaganione mieszkanie. Lubie je, bo jest takie jak ja. Niczego nie musi udawać.

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi wpisami? Polub mój profil na facebooku 🙂
Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim: