Co musisz mieć?
Oczywiście Duchem Świętym nie jestem i nie wiem, jak żyjesz na co dzień, więc musisz sobie przefiltrować moje podpowiedzi przez pryzmat Twoich umiejętności, upodobań i przyzwyczajeń. Nie mniej jednak najbardziej „podstawowe podstawy” są chyba w każdym domu takie same:
- Garnek mały (1-2 litry) – na odgrzanie 2-3 porcji zupy lub kilku pierogów (klusek), ugotowanie jajek, kisiel, budyń, galaretkę (owocową), owsiankę, kaszkę mannę itp. Jeżeli masz niewielką rodzinę to wystarczy też na ugotowanie ziemniaków, ryżu, kaszy lub makaronu. Mój ulubiony. Szybko się w nim wszystko grzeje, wygodnie się myje i jest lekki.
- Garnek średni (2,5-3,5 litra) – dla małej rodziny na zupę dwudniową. Dla większej – na jednodniową. Na więcej ziemniaków lub makaronu, albo miks warzyw do sałatki warzywnej. Gulasz, duszenie mięsa, gotowanie pierogów i klusek różnego rodzaju. W tym właśnie garnku dzieje się moja „zupna magia”, czyli 15 minutowa zupa z mrożonki.
- Garnek duży (5-6 litrów) – na zupę ojezusmaria-ile-tyś-tego-narobił-kto-to-zje, duży bigos, duszenie większej ilości mięsa i szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia na co jeszcze, ale często jest brudny – znaczy się mąż go jednak do czegoś używa 😉 Jeżeli masz liczną rodzinę, to zapewne będziesz go używać jak ja średniego.
- Patelnia (duża, głęboka) – na prawie wszystko, co wymaga patelni. U mnie głównie do warzyw z ryżami i kaszami, ogromnej jajecznicy, smażenia wszystkiego, co wymaga smażenia.
- Patelnia średnia – na szybkie odgrzewanie, jako wspomaganie przy większej ilości smażenia, na parówki, grzanki, omlety, naleśniki, jajka sadzone i mniejszą jajecznicę.
Co jeszcze warto mieć?
No i tu już kluczowe znaczenie mają Twoje przyzwyczajenia kulinarne i ilość domowników.
- Mała patelnia – TYLKO jeżeli zamierzasz jej używać sama dla siebie. Dla dwóch osób będzie i tak zbyt mała.
- Garnek do gotowania na parze – Jeżeli bardzo często jadasz takie potrawy. Najczęściej używałam go do pampuchów (w zależności od regionu zwanych również paruchami lub pospolicie – kluskami na parze). Teraz nie mam i też żyję. Moja świętej pamięci ciocia robiła pampuchy z użyciem zwykłego garnka i pieluchy tetrowej, więc w skrajnej desperacji chyba sobie jakoś poradzę 😉
- Jeszcze bardziej ogromniasty garnek – jeżeli na co dzień gotujesz dla pułku wojska.
- Rondelek? – nie wiem do czego służy, bo nigdy w życiu nie miałam okazji go używać (nawet kiedy jeszcze był w domu), ale z filmów kojarzy mi się jakoś z polewami do ciast albo sosami, chociaż nic sobie nie dam uciąć, że jest faktycznie do tego 😉
Czego się pozbyć?
Większość opisałam już na Facebooku przy okazji przeglądania garnków w Środowym Odśmiecaniu. Ale mogę Ci w skrócie przypomnieć najważniejsze rzeczy:
Wywal (oddaj) wszystko, co:
- jest uszkodzone i nie da się naprawić (np. ucho odpadło),
- ma zniszczoną powłokę – obłażący teflon, odpryśnięta emalia,
- nie było używane w ciągu ostatniego roku (były przecież Święta i okazje do gotowania),
- nie chce z Tobą współpracować (np. patelnia, na której wszystko się przypala),
- nie pasuje do posiadanej kuchenki (np. „zwykły” garnek na indukcji lub wielki gar, który się chwieje na wystających palnikach),
- zmieniło kolor, strukturę, kształt (np. poczerniało, zardzewiało, zrobiło się chropowate a powinno być gładkie).
Nie muszę chyba pisać, że rzeczy ewidentnie zniszczone wyrzucasz, a rzeczy w dobrym stanie oddajesz rodzinie / znajomym / domom pomocy społecznej.
Przy tej okazji napiszę Ci jeszcze jedną świętą zasadę, która mi się przypomniała:
Rzeczy, które mogą się jeszcze komukolwiek do czegokolwiek przydać NIGDY NIE WYRZUCAJ DO KONTENERA NA ŚMIECI!
Koło każdego kubła znajdzie się jakieś miejsce – murek, podwyższenie, a od biedy nawet wystający „dynks”, na którym można zawiesić reklamówkę – gdzie można zostawić rzeczy w taki sposób, żeby się nie przewalały ze śmieciami. Nawet ten zgruzowany garnek, jeżeli jest z odpowiedniego surowca, to może się nadawać np. do sprzedania na złom. Ludzie potrafią zagospodarować niemal wszystko, a czasem rzeczy, które dla Ciebie są śmieciami – dla nich będą niemal nieosiągalnym skarbem.
Metody przechowywania
O przechowywaniu garnków można by książkę napisać, a i tak wniosek będzie jeden – NIE DA SIĘ 😉 U mnie garnki wędrują po całej kuchni i jeszcze nie wymyśliłam na nie idealnego rozwiązania.
- Jak stoją jeden w drugim, to trzeba nimi strasznie dużo manipulować i za każdym razem całą stertę wyciągać. No i psia jego mać, zazwyczaj potrzebny jest nie ten, który jest na wierzchu, tylko ten, który najtrudniej wydobyć.
- Jak stoją osobno to zajmują masę miejsca.
- Jak stoją (wiszą) na wierzchu to do środka się kurzy i brudzi.
- A jak stoją w szafce to zajmują całą szafkę.
No i Jak Żyć ja się pytam? 😉
Moje aktualnie stoją osobno na lodówce i niestety muszę je przynajmniej przepłukać przed każdym użyciem. Ale jak do tej pory, to i tak najmniej uciążliwe rozwiązanie, bo problemu (nie tylko z garnkami, ale ze wszystkimi rzeczami w domu), nie stanowi wyjęcie czegoś (nawet jakby potrzebna do tego była mapa skarbów i półroczne wykopaliska) tylko odłożenie na miejsce. Magia odpowiedniej organizacji polega na tym, żeby rzeczy się łatwo i wygodnie ODKŁADAŁO. Nie ma znaczenia jak się wyciąga, bo jak potrzebujesz to zawsze wyciągniesz. Tym sposobem spostrzegliśmy z mężem, że garnki na lodówkę się łatwo odkłada, a prawdopodobieństwo, że opłuczemy garnek przed użyciem jest zdecydowanie większe niż prawdopodobieństwo, że odłożymy umyty garnek do niewygodnej szafki 😉
Co jest szczególnie ważne przy przechowywaniu:
- Garnki emaliowane nie mogą się obijać o siebie, bo emalia odpryśnie.
- Garnki i patelnie teflonowe powinny stać tak, żeby nic im tego teflonu nie dotykało, bo są niesamowicie wrażliwe na zarysowania.
- Szklane pokrywki są szklane! 🙂 A masło jak wiadomo jest maślane – chodzi mi o to, że garnki kojarzą nam się z czymś solidnym i odruchowo przenosimy takie przekonanie na pokrywki, które często są z równie solidnego materiału jak garnek. Ale czasem nie są. Czasem są szklane i jak się na nich niechcący coś postawi, albo jeszcze bardziej niechcący wysypią się z szafki na kafle, to mogą tego nie przeżyć.
Jak przechowywać pokrywki? Nie pytaj mnie, bo nie mam pojęcia. Myślałam o poukładaniu na tacce, przykryciu ściereczką i użyciu „Wingardium Leviosa”, żeby się utrzymywały pod sufitem, tylko niestety jak gdzieś w bałaganie zgubi mi się magiczna różdżka to będę miała problem, żeby do nich sięgnąć 😉 Są co prawda przeróżne metody wieszania ich na drzwiach szafki albo ustawiania na pionowo w przegródkach, ale jeżeli przynajmniej jedna z nich okaże się kiedyś wygodna i skuteczna to na 100% się nią podzielę.
Na co zwrócić uwagę wybierając garnki i patelnie?
- Muszą być ładne – i piszę to jako osobnik niegotujący. Gotowanie w ładnych garnkach zdecydowanie mniej boli niż gotowanie w brzydkich. Moje mają fantastyczny – kociołkowy kształt i robiąc zupę czuję się jak czarownica przygotowująca wywar z żabich oczu i jaszczurczych ogonów. Jakbyś miała wątpliwości – w moim świecie to dobrze 😉
- Wybieraj garnki uniwersalne – koniecznie, ale to KONIECZNIE patrz na oznaczenia na garnkach (najczęściej na dnie). Nie wpakuj się w kupienie garnka, który nie zadziała z Twoją kuchenką. Królują w tym kuchenki indukcyjne. Jak kupisz zły garnek to nie zadziała i już. Staniesz na głowie i nic nie wymyślisz. Najlepszym rozwiązaniem – szczególnie jeżeli planujesz zakup garnków na długie lata – jest kupienie garnków, które działają z każdym typem kuchenki. Kiedyś może Cię najść potrzeba remontu kuchni i wymiany kuchenki. I wtedy albo będziesz musiała wybierać kuchenkę pasującą do garnków albo kupować nowe garnki. A jak masz uniwersalne, to masz pełną swobodę.
- Grubość dna ma znaczenie – różne są „szkoły” gotowania, ale dla mnie im grubsze dno tym lepsze. Grube dno bardziej równomiernie rozprowadza ciepło, i dłużej to ciepło utrzymuje. Ta druga cecha jest jednak jednocześnie zaletą i wadą. Z jednej strony jak chcesz dokładkę po obiedzie, to jedzenie jest nadal ciepłe. Z drugiej strony jak chcesz schować resztę jedzenia do lodówki, to jedzenie jest nadal ciepłe 😉
- Kupuj garnki wysokiej jakości – Co to oznacza? Dla mnie głównie trwałość. Wolę zapłacić więcej, ale mieć pewność, że garnek mi nie będzie ciemniał, zieleniał, rdzewiał, obłaził i nie wiadomo co jeszcze. Nie wspomnę już o „najtańszych produktach”, które potrafią pozostawić metaliczny posmak w jedzeniu. Moje spostrzeżenie (nie jest to niepodważalne prawo, więc pewnie będą wyjątki) jest takie, że im garnek (patelni też dotyczy) cięższy tym lepszy. Oczywiście musisz pamiętać, że pełen jedzenia będzie jeszcze cięższy, więc uważaj żebyś nie zrobiła sobie z kuchni siłowni.
- Dostosuj zestaw do swoich potrzeb – nie musisz kupować kompletami. Możesz spokojnie kupować wszystko oddzielnie i nawet w zupełnie innym stylu. Jeden możesz mieć teflonowy, jeden emaliowany, jeden żeliwny i jeden ze stali nierdzewnej. Albo dowolne inne kombinacje. To Ty masz być zadowolona i to Tobie ma być wygodnie. U mnie zdecydowanie wygrywa stal nierdzewna, bo do takich przywykłam, ale moja babcia od zawsze gotuje w emaliowanych i też nie narzeka. To jest najlepsze, co jest najlepsze dla Ciebie.
P.S. Może się zdarzyć w napadzie lenistwa umyć garnki w zmywarce, więc dobrze by było, jakby były w stanie to przetrwać.
Jak zazwyczaj jestem pewna siebie i pyskata, tak tutaj możesz na mnie krzyczeć i zarzucać mnie swoimi uwagami, bo przyznaję bez bicia – o gotowaniu nie mam bladego pojęcia. Poprosiłam jednak gotującego męża o weryfikację „merytoryczną” wpisu. Oto recenzja jaką otrzymałam:
„No spoko. Chyba bzdur nie popisałaś.” 😉