Jak ogarnąć samochód przed wyjazdem

Tym razem temat nieco nietypowy jak na babskiego bloga o sprzątaniu, ALE w związku z urlopami i najróżniejszymi wyjazdami wakacyjnymi pomyślałam, że też może Ci się przydać. Nie ukrywam, że bardzo silną inspiracją do tego wpisu był mój własny samochód, któremu akurat zawsze na samym początku wakacji kończy się przegląd i ubezpieczenie 😉

Jeżeli w tym roku wybierasz się na jakiś odleglejszy wyjazd, to warto trochę przygotować i odkopać samochód, żeby przed samym wyjazdem nie mieć problemu ze zmieszczeniem wszystkiego do bagażnika i żeby być przygotowanym na najróżniejsze niespodzianki, które mogą Cię spotkać po drodze. Taką niespodzianką może być również przypadkowa kontrola drogowa, która sprawdzi nie tylko dokumenty, ale też wyposażenie i stan techniczny samochodu. W związku z powyższym proponuję zacząć od części najbardziej formalnej.

Sprawdź dokumenty:

  • Czy samochód ma ważny przegląd i czy przegląd będzie ważny do Twojego powrotu z wakacji – jak Ci się skończy w połowie urlopu to będziesz musiała szukać jakiejś stacji diagnostycznej na wyjeździe, a jak planujesz wyjazd zagraniczny, to już całkiem możesz mieć problem.
  • Czy samochód ma „ważny” dowód rejestracyjny – pojęcia ważności używam dla uproszczenia, bo „przeterminowuje się” tylko dowód tymczasowy, a jeżeli taki masz, to zakładam, że tego pilnujesz. Jeżeli chodzi o normalny dowód rejestracyjny, to trzeba go wymienić, kiedy nie ma w nim już miejsca na kolejną pieczątkę z przeglądu (czyli standardowo co 10 lat). Jeżeli uzbierałaś już w dowodzie 10 pieczątek, a jesteś przed kolejnym przeglądem, to czeka Cie trochę bardziej skomplikowana procedura, która wymaga nieco więcej czasu, bo prawdopodobnie będziesz musiała uzyskać zaświadczenie o przeglądzie i z tym zaświadczeniem, dowodem rejestracyjnym i aktualnym ubezpieczeniem OC udasz się do odpowiedniego Urzędu (zazwyczaj wydział komunikacji urzędu miasta/gminy) . Tam otrzymasz dowód tymczasowy, który jest ważny przez 30 dni. W tym czasie „produkuje się” Twój normalny dowód, który powinnaś odebrać zanim dowód tymczasowy straci ważność.
  • Czy samochód ma ważne ubezpieczenie OC – pamiętaj, że samochód bez ważnego ubezpieczenia nie może poruszać się po drogach publicznych. Tak naprawdę nawet stać na ogólnodostępnym chodniku nie powinien. Upewnij się, że ubezpieczenie nie skończy się przed Twoim powrotem z wakacji. Serdecznie polecam również AC w opcji z holowaniem, na wypadek jakby Ci się gdzieś w dziczy samochód rozkraczył.
  • Czy masz ważne prawo jazdy – Tak. Prawo jazdy też może się przeterminować. Sprawdź na dokumencie do kiedy jest ważne i czy przez przypadek nie trzeba go wymienić. O tym, żeby sprawdzić ważność dowodu osobistego, chyba nie muszę Ci przypominać?

A teraz do roboty:

Na początek wywal z samochodu absolutnie wszystko, co się da. Najlepiej łącznie z dywanikami, bo pod nimi czasem też można cuda znaleźć – zwłaszcza jak dzieci wozisz. Opróżnij kompletnie bagażnik, wszystkie schowki, szufladki, kieszonki, skrytki, uchwyty, przestrzenie i kuwetki na drobiazgi. Zobacz czy nic nie powpadało między siedzenia, pod siedzenia, w zamknięty podłokietnik lub w zagłębienia od zapięć pasów bezpieczeństwa.

Przy tej okazji możesz sobie trochę wysprzątać w środku (skoro jest pusto), ale w moim świecie to nie jest obligatoryjne, więc instrukcje dotyczące czyszczenia wnętrza samochodu może kiedyś w przyszłości 😉

A wracając do maneli wygrzebanych z wnętrza – oczywiście natychmiast wyrzuć wszystko, co jest śmieciem (puste butelki, papierki po lodach, „smarkatki” itp.). Wszystko, co powinno znaleźć się w domu, a z jakiejś niezrozumiałej przyczyny jest w samochodzie – zbierz razem i zanieś do domu. Co do całej reszty – zrób przegląd i upewnij się, że do samochodu wróci wszystko, co powinno w nim być.

Co powinno się znaleźć w samochodzie BEZWZGLĘDNIE:

  • SPRAWNE koło zapasowe – nieuszkodzone, niedziurawe, napompowane, niesparciałe i co najważniejsze – pasujące do samochodu! Najlepiej, nie starsze niż 5 lat.
  • Wszystkie narzędzia niezbędne do wymiany koła – lewarek, klucz do kół, jeżeli masz jakieś specjalne śruby, które wymagają specjalnego klucza, to ten specjalny klucz również. Dodatkowo serdecznie polecam jakąś szmatkę, żeby można było na niej klęknąć, usiąść lub się oprzeć oraz zapasową śrubę, bo bywa, że podczas wymiany jakaś pęknie.
  • WAŻNA gaśnica* – gaśnicę proszkową (a bardzo prawdopodobne, że taką właśnie masz) trzeba legalizować przynajmniej raz w roku. Albo można być leniwym i co roku kupować nową 😉 Pamiętaj też, że gaśnica powinna być łatwo dostępna, więc nie zakopuj jej zbyt głęboko. I drobna dygresja – gaśnicę w samochodzie trzeba mieć, ale niech Ci do głowy nie przyjdzie gaszenie ognia, który widać pod maską. Jeżeli pod maską samochodu widać płomienie, to absolutnie NIE PODNOSISZ MASKI, uciekasz jak najdalej i dzwonisz po straż pożarną. Jak podniesiesz maskę, to do płomienia dostanie się więcej tlenu, więc ogień buchnie jeszcze bardziej i trudniej będzie go ugasić. A uciekasz, bo wiesz – paliwo wybucha. Co prawda nie każde i zdecydowanie nie tak imponująco jak na filmach, ale i tak wolałabym nie przebywać wtedy w pobliżu.
  • Trójkąt ostrzegawczy* – sprawny, cały, niepołamany, czysty (bo ma świecić światłem odbitym) i taki, żeby mógł sam stać (bo czasem trzeba gu ustawić w odpowiedniej odległości za pojazdem i nie ma go o co oprzeć.
  • Kamizelka odblaskowa – niech Cię ręka boska broni przed wysiadaniem bez kamizelki odblaskowej z samochodu stojącego na poboczu autostrady lub innej podobnej drogi, po której samochody poruszają się z dużą prędkością. Zawsze powinnaś mieć w samochodzie tyle kamizelek i ile osób. Powinny być „pod ręką” w kabinie samochodu, a nie w bagażniku, żebyś nie musiała wysiadać, w celu założenia kamizelki. I przy tej okazji jeszcze jedna dygresja: Jeżeli z samochodem coś się stanie i MUSISZ stanąć na drodze szybkiego ruchu lub autostradzie, to natychmiast wysiadasz z samochodu (jeżeli to możliwe to od strony barierki) i przechodzisz za metalową barierkę. I to najlepiej spory kawałek za barierkę. Nawet jeżeli stoisz na pasie awaryjnym, albo w wyznaczonej zatoczce – i tak nie siedź w samochodzie tylko przejdź za barierki. W kamizelce odblaskowej.
  • Zapasowe żarówki i bezpieczniki – komplet umożliwiający wymianę żarówek we wszystkich światłach zewnętrznych. Jeżeli do wymiany żarówki potrzebne jest jakieś dodatkowe narzędzie (np.  specjalny śrubokręt), to takie narzędzie również powinno się znaleźć w takim zestawie. Pamiętaj, że to żarówki, a więc rzecz z natury bardzo delikatna. Najlepszy dla nich będzie solidny schowek, który zabezpieczy je przed obijaniem się i „przewalaniem”.
  • Apteczka – najzwyklejsza „podstawowa” apteczka samochodowa (ja mam akurat „niechcący” motocyklową, ale nie różnią się od siebie jakoś szczególnie).
  • Zapas płynu do spryskiwaczy – i tu bardzo ważna uwaga: Pamiętaj, że płyn do spryskiwaczy ma być dostosowany do temperatury, a nie do pory roku. Jeżeli jest środek lata, ale Ty akurat postanowiłaś pojechać w bardzo wysokie góry, na których zawsze jest śnieg albo na jakiś lodowiec, to może się okazać, że będzie Ci potrzebny ZIMOWY płyn do spryskiwaczy.

To tyle jeśli chodzi o absolutne minimum. Gwiazdką oznaczone są te rzeczy, których wymaga polskie prawo i które w samochodzie muszą być bo muszą. Cała reszta powinna być, bo wymaga tego zdrowy rozsądek. ALE niektóre z wymienionych rzeczy (np. apteczka lub kamizelka odblaskowa) są wymagane przepisami innych krajów, więc jeżeli wybierasz się gdzieś dalej, to sprawdź jakie przepisy obowiązują w danym kraju. Niby na terenie Unii obowiązują Cię przepisy kraju pochodzenia, ale naprawdę kiepsko się to tłumaczy zagranicznym służbom na środku drogi i to jeszcze w obcym języku 😉

Co jeszcze warto mieć:

  • Linkę holowniczą – nie zajmuje dużo miejsca, a może Cię wyratować z opresji.
  • Kable do akumulatora – szczególnie jeżeli wiesz, że Twój akumulator ma już swoje lata.
  • Lejek do paliwa i kanister (może być pusta, plastikowa, kilkulitrowa butla) – nawet nie masz pojęcia jak trudno przetransportować paliwo między stacją benzynową, a zbiornikiem samochodowym, jeżeli dzieli je odległość większa niż wąż do tankowania 😉
  • Scyzoryk lub nóż – na wypadek jakbyś jednak nie miała lejka i musiała na szybko przerobić butelkę. I tu dygresja kolejna: Butelka wchodzi do zbiornika po skosie, więc jak ją utniesz prosto, to będzie Ci się bardzo niewygodnie nalewać. Najpierw włóż butelkę do zbiornika i sprawdź jak trzeba ją uciąć, żeby krawędź była równoległa do ziemi, a dopiero później tnij.
  • Siatka mocująca lub pasy – do bagażnika, na wypadek jakbyś przewoziła coś, co trzeba unieruchomić.
  • Skrobaczkę do szyb – wbrew obiegowej opinii przydaje się nie tylko zimą. Szczególnie jak na dzikim parkingu ktoś zachlapie Ci błotem całą przednią szybę, a Ty zorientujesz się, jak błoto będzie już całkiem zaschnięte.

Dodatkowo możesz trzymać w samochodzie:

  • Wodę mineralną – do picia lub do umycia rąk.
  • Rolkę papieru toaletowego – do wszystkiego – od wytarcia bagnetu oleju, do wysmarkania nosa w drodze.
  • Paczkę mokrych chusteczek – również do wszystkiego, a szczególnie do wyczyszczenia rąk po tankowaniu.
  • Kilka działających płyt z muzyką – na wypadek jakbyś wpadła w bezradiową dziurę.
  • Ładowarkę do telefonu (samochodową) – muszę tłumaczyć czemu?
  • Paczkę zwykłych chusteczek – żebyś nie musiała iść do przydrożnej toalety z rolką papieru w ręce 😉
  • Mapę papierową kraju do którego jedziesz – na wypadek dziury w zasięgu, zgubienia telefonu albo awarii internetu. No i w trosce o koszty transferu.
  • Kilka jednorazowych alkomatów (alkotestów) – taki specjalny, dosyć tani gadżecik, który daje Ci znać jak bardzo nie powinnaś jeszcze prowadzić 😉
  • Parę rożnej wielkości toreb na zakupy – przydadzą się oczywiście na zakupy, ale też na pogrupowanie innych rzeczy w „zestawy”, albo kiedy będziesz musiała schować gdzieś mokre i zapiaszczone ręczniki po plaży, żeby nie uświnić sobie całego bagażnika.
  • Trochę drobnych – ja swoje trzymam w pudełku po gumach do żucia. Przydadzą się na myjnię, do wózków sklepowych, do zapłacenia za parking, a czasem ratują życie, jak jedziesz trzeci dzień na rezerwie, a pieniądze na paliwo w domu zostały. Tak. Zdarzyło mi się zatankować za 20 zł i zapłacić samymi monetami 😉
  • Awaryjny zestaw podpasek i tamponów – wiem, że są na każdej stacji benzynowej, ale jeżeli złapie Cię „znienacka” to chyba nie będziesz miała szczególnej ochoty stać w kolejce.
  • Paczkę plastrów – jeżeli jesteś taką pierdołą jak ja i potrafisz zrobić sobie krzywdę niezatemperowaną marchewką, to koniecznie miej paczkę plastrów w schowku.
  • Poduszkę i koc – szczególnie na długie trasy. A do tego dygresja sto osiemdziesiąta piąta: Nie ważne, czy zostało Ci jeszcze 15 kilometrów, czy jeszcze 150 kilometrów do celu. Jeżeli oczy Ci się zamykają, głowa zaczyna Ci lecieć, zaczyna Cię telepać z zimna i coraz częściej trzesz oczy lub dotykasz twarzy (to oznaka silnego zmęczenia) to nie ma żadnych redbulli, kaw czy innych super tabletek dla kierowców. Zjeżdżasz na pierwszy parking, stację benzynową, albo dowolne inne miejsce gdzie możesz bezpiecznie zaparkować, zatrzymujesz samochód, zamykasz się od środka, rozkładasz siedzenie na płasko, przykrywasz się kocem i idziesz spać. Mówię to całkiem poważnie. NIE WOLNO Ci jechać kiedy zaczynasz przysypiać. Najwięcej wypadków samochodowych ma miejsce właśnie na ostatnich 50 km od celu. Dlaczego? Bo „tak mało zostało i jeszcze dam radę”. Nie. Nie dasz rady. Prześpij się nawet 15-20 minut i dopiero jedź dalej. A jeżeli jedziesz jako pasażer i widzisz, że kierowca zaczyna odpływać ale też „da radę”, to nie dopingujesz go, żeby nie zasnął, tylko każesz mu zjechać na parking i się przespać. I absolutnie nigdy, pod żadnym pozorem nie marudzisz kierowcy, że „jeszcze tylko kilka kilometrów”. Jeżeli kierowca potrzebuje odpoczynku, to potrzebuje odpoczynku, choćbyś miała osiwieć z nudów na tym parkingu. No chyba, że sama jesteś rześka i świeża, zamieniasz się z kierowcą miejscami i jedziesz dalej.
  • Ciepłą bluzę – ZAWSZE w samochodzie powinnaś mieć wielką i ciepłą bluzę. Po pierwsze kierowcy zawsze jest cieplej niż pasażerowi – a to kierowca ma mieć największy komfort, więc pasażer marznie. A po drugie nigdy nie wiesz, co Cię spotka w trasie. Bywało i tak, że gdzieś na jakimś wyjeździe zmokłam tak niesamowicie, że mokre miałam absolutnie wszystko, łącznie z bielizną. Był środek nocy a do domu kilkaset kilometrów, więc wyobrażasz sobie jak się siedzi jak jesteś cała mokra, zmęczona i zmarznięta. Skończyło się na tym, że całą drogę jechałam tylko w majtkach i mężowej bluzie, która przez przypadek była w samochodzie, a wszystkie moje mokre ciuchy suszyły się na nawiewie 😉
  • Zapalniczkę lub zapałki – niezbędne szczególnie w sezonie ogniskowo-grilowym, bo to jedna z tych rzeczy, o których się zawsze zapomina.

I to chyba tyle mojego podstawowego niezbędnika. Jeżeli mi się jeszcze coś przypomni, to będę dopisywać. A na koniec jeszcze kilka porad technicznych:

Przed wyjazdem sprawdź:

  • Opony – czy bieżnik się nie „zjechał”, czy guma nie zaczęła pękać i czy są odpowiednie do sezonu i terenu w jaki się wybierasz. Tu sytuacja wygląda jak przy płynie do spryskiwaczy – jeżeli w środku lata wybierasz się na letnich oponach w ośnieżone góry, to koniecznie pamiętaj o łańcuchach na koła. I dygresja oponiarska: Nawet jeżeli jeździsz mało, a opony w samochodzie są w idealnym stanie, to jeżeli mają więcej niż 5 lat – i tak powinnaś je wymienić. Dlaczego? Bo są z gumy, a guma się starzeje. Do tego bardzo nie lubi słońca i wysokich temperatur. Nawet najlepsza opona, która nadal wygląda perfekcyjnie po kilku latach może niespodziewanie strzelić (pamiętasz aferę z limuzyną Prezydenta). A jeżeli już widzisz, że guma na oponie zaczyna z wierzchu pękać i się łuszczyć, to nawet się nie zastanawiaj, tylko NATYCHMIAST wymieniaj opony.
  • Ciśnienie w oponach – gdzieś w okolicach drzwi kierowcy powinnaś mieć instrukcję jakie powinno być (bo w każdym samochodzie może być trochę inaczej). Serdecznie polecam sprawdzać na stacji benzynowej z „automatycznym” kompresorem. Przytykasz rurkę do wentylka, ustawiasz na wyświetlaczu jakie ciśnienie chcesz i kompresor dopompuje Ci dokładnie do takiej wielkości.
  • Poziom oleju – sprawdź przed wyjazdem i w razie potrzeby uzupełnij, bo jak na trasie Ci się „lampa alladyna” zaświeci na czerwono, to oznacza że musisz natychmiast stanąć w miejscu i absolutnie dalej nie jechać, bo rozwalisz silnik. Olej wymienia się raz do roku (ale o tym pewnie wiesz). Warto przy tej okazji wymienić też filtry. A najlepiej oddać samochód do „SPA” i niech mu specjaliści wszystko powymieniają, poczyszczą i przy okazji nabiją klimatyzację 😉
  • Światła – niby masz te zapasowe żarówki, ale naprawdę kiepsko się je wymienia na trasie, szczególnie kiedy motywacją do wymiany jest kontrola drogowa.

I na koniec uwaga ogólna odnośnie pakowania samochodu na wyjazd: Pamiętaj, że wszystko, co luźno lata w samochodzie może Cię zabić nawet jeżeli przytrafi Ci się pozornie niegroźna stłuczka. Jeżeli na tylnej półce w samochodzie leży butelka z wodą, a samochód w wyniku zderzenia nagle stanie w miejscu, to ta butelka poleci do przodu z taką prędkością, z jaką samochód jechał. Jeżeli w locie uderzy w głowę Twoją albo któregoś z Twoich pasażerów (np. dziecka), to tragedia murowana. Z tego samego powodu powinnaś pilnować, żeby pasażerowie zawsze zapinali pasy. Nie chodzi o to, że znienawidzony szwagier wieziony na tylnym siedzeniu może wylecieć przez przednią szybę i się zabić. Chodzi o to, że wylatując może o Ciebie zahaczyć i Ci kark skręcić. Jeżeli masz bagażnik załadowany po sam sufit, tak, że zasłania Ci całą tylną szybę to sobie miej. Tylko na koniec zapnij to wszystko solidną siatką albo pasami do mocowania, żeby w razie głupiej kolizji nie poleciało do przodu i nie zrobiło Ci krzywdy (albo tym bardziej Twojemu dziecku, które przecież wozisz na tylnym siedzeniu, więc jest bardziej narażone na brutalny atak ze strony niezabezpieczonej ciężkiej walizy).

No dobra. Znowu trochę poszalałam, ale mam nadzieję, że ten wpis Ci się przyda. Chyba nie ma zbyt wielu miejsc w internecie, gdzie kobiety kobietom mówią o samochodach, a ja akurat ten temat bardzo lubię, więc jeżeli masz jakieś dodatkowe pytania, to śmiało pisz w komentarzach.

Nie chcesz przegapić nowych wpisów? Zapisz się na mój newsletter:

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim: