Zastanawiałaś się kiedyś nad tym, dlaczego wszyscy tak bardzo spinają się na Święta?
To jest dla mnie jeden z tych fenomenów, których nie jestem w stanie zrozumieć. Zimowe Święta należą do najbardziej pierwotnych tradycji ludzkości. Występują w każdej wierze i kulturze ludów wywodzących się z północnej półkuli (ziemskiej). Dlaczego? Bo przypadają na solstycja – przesilenie zimowe, czyli dzień w którym na „naszej” części planety światło wygrywa z ciemnością. W niektórych kulturach ten specjalny czas trwa krócej, w innych dłużej. Terminy też wypadają dosyć różnie, bo w zasadzie od połowy grudnia do połowy stycznia. No i oczywiście zdecydowanie różnią się nazwy i tradycje.
Nie mniej jednak – w każdej wierze i kulturze pierwotne pochodzenie Świąt zimowych jest to samo – najkrótszy dzień zwiastujący rozpoczęcie nowego koła roku. Ludzie żyjący bez religii, bez pisma, bez kalendarza byli podporządkowani tylko jednemu czynnikowi – słońcu. Bo to słońce decydowało o tym, kiedy będzie można wyjść z jaskini i kiedy można zerwać, wykopać lub upolować coś do jedzenia. Na półkuli południowej, pierwotne kultury świętowały dokładnie to samo w czerwcu – bo wtedy w tamtej części świata przypada najkrótszy dzień.
Ale wracając do naszych tradycji – są one bardzo różne, więc niezależnie od tego w co wierzysz i czy w ogóle w coś wierzysz – w jakiś sposób świętujesz koniec grudnia. To Twoje świętowanie może mieć podłoże religijne, wynikające z tradycji rodzinnych, albo po prostu lubisz ten lampkowo – bombkowy klimat. Niezależnie od tego z czego wynika Twoja potrzeba „specjalnego traktowania” tego czasu – zastanów się po co to robisz.
Nie jestem specjalistką od wszystkich wierzeń i religii. Nie jestem też biegłym psychologiem, ani socjologiem, który znałby wszystkie ludzkie motywacje. Jednak żadne znane mi ludzkie wierzenia i motywacje, nie przedstawiają za główny cel tych Świąt sprzątania, zaciągania niepotrzebnych pożyczek, panicznej bieganiny po sklepach, rujnowania sobie zdrowia, nerwów i budżetu, stresowania się, obżerania i wywalania zmarnowanego jedzenia. Takie cele – owszem – mogą się pojawić, ale nie wśród ludzi, tylko wśród sklepów, producentów, banków i innych bytów rynkowych, których podstawowym celem jest zarabianie pieniędzy. No bo to doskonały czas na sprzedaż prezentów, wysoko oprocentowanych pożyczek, lekarstw na uspokojenie, środków do sprzątania, kropelek na trawienie, dekoracji do domu i naprawdę nieskończonych pokładów żarcia.
No to po co nam tak naprawdę te Święta? Po co te Święta Tobie? Myślałaś kiedyś o tym?
Nie chodzi mi tu o jakieś górnolotne farmazony jak „wolność, równość, braterstwo”, „Bóg, honor, Ojczyzna”, czy „wiara, nadzieja i miłość”. Pytam o co TOBIE chodzi w Świętach? Dlaczego Ty je świętujesz? Ale tak naprawdę TY, a nie wiara, w której byłaś wychowywana, czy tradycje kultywowane przez Twoją rodzinę.
Dlaczego TWOIM ZDANIEM Święta nie będą „prawdziwymi” Świętami, jeżeli na podłodze będzie plama, a na szafkach kurz? Albo jeżeli na stole będzie jedzenie z cateringu lub co gorsza Z MROŻONKI? Dlaczego Święta nie będą Świętami, jeżeli zamiast strasznie drogiego prezentu, na który Cię nie stać – podarujesz najbliższym czekoladę? Co się takiego stanie, jeżeli zamiast świątecznej zastawy będziesz jeść w Wigilię ze zwykłego talerza? A jeśli nie będzie barszczu? Albo prezenty będą – o zgrozo – niezapakowane?
Czy naprawdę wierzysz w to, że Święta zostaną bezpowrotnie odwołane, jeżeli nie posprzątasz, a Twoja lodówka nie będzie pękać w szwach?
W moim najbliższym otoczeniu są osoby, u których Święta w tym roku będą wyglądać zupełnie inaczej. I nie są to jakieś tam historie z internetu tylko ludzie, których znam osobiście. Bardzo prawdopodobne, że kilka osób spędzi Święta w szpitalnym łóżku. Zarówno z tych negatywnych powodów (choroba), jak i z tych pozytywnych (poród). Niektórzy, zatrudnieni w tzw. systemie pracy w ruchu ciągłym – Święta spędzą w pracy (bo jest bardzo wiele miejsc pracy, których nie dla się „zamknąć” w weekendy, czy święta jakąś ustawą). A są i tacy, których Święta zastaną w samym środku generalnego remontu.
Na zdjęciu, które widzisz na początku tego wpisu jest salon mojej znajomej. Chyba salon. W sumie to nie mam pewności. A może to sypialnia? Niezależnie od tego, co to właściwie jest za pomieszczenie – zdjęcie zostało zrobione w tym tygodniu. Tak wyglądają u niej przygotowania do Świąt. A Ty się przejmujesz brudnymi oknami i kurzem na szafie.
Nie zrozum mnie źle – nie chodzi mi o to, że inni mają gorzej, czy trudniej. Chodzi mi o to, że każdy ma inne życie i inne możliwości. To że Twoje mieszkanie nie wygląda jak z katalogu, nie masz czasu gotować i niekoniecznie stać Cię na jakieś wyszukane prezenty – nie oznacza, że jesteś od kogoś gorsza albo że Twoje Święta są bezwartościowe.
Tak naprawdę, to my decydujemy o tym, co dla nas tworzy Święta i to my decydujemy o tym, jak chcemy je obchodzić. Nawet jeżeli z perspektywy innych ludzi nie będą idealne, to przecież mogą być idealne dla nas.
Dla mnie idealne Święta to takie:
- podczas których jesteśmy zdrowi – już katary, kaszle, czy inne grypy wyłączają kompletnie ze świętowania. O poważniejszych przypadłościach nie wspominając. Dlatego przed Świętami dużo ważniejszy dla mnie jest odpoczynek i dbanie o siebie niż zajeżdżanie się „dla zasady”. Każde zmęczenie, niewyspanie, stres bardzo mocno wpływają na osłabienie odporności, a więc sprzyjają najróżniejszym infekcjom. A ja naprawdę nie mam ochoty spędzić Świąt na lekach i z gorączką.
- podczas których mogę naprawdę odetchnąć – jazda na szmacie, stanie przy garach, czy kursowanie z talerzami między kuchnią a stołem, to nie Święta. To ciężka harówka, która powoduje, że te dni są jeszcze bardziej męczące i znienawidzone niż normalny dzień pracy. Nie mam ochoty, żeby Święta kojarzyły mi się z ciężką pracą. Jeżeli Tobie gotowanie i dekorowanie domu sprawia przyjemność i dzięki temu odpoczywasz to na zdrowie. Ale jeżeli „obsługa” Świąt Cię męczy, to odpuść. Przecież ideą Świąt jest właśnie świętowanie.
- podczas których mogę jeść to, co lubię i spędzać czas tak jak lubię – Jak nie lubisz karpia to go nie jedz. I nie przygotowuj. Po co? Nie bawi Cię tradycyjne śpiewanie kolęd, to ich nie śpiewaj. Naprawdę można spędzić wspaniałe Święta jedząc np. pizzę i oglądając filmy albo grając w gry. To ma być czas dla Ciebie, żebyś odpoczęła i naładowała akumulatory.
Pamiętaj, że to Święta są dla Ciebie, a nie Ty dla Świąt. Przygotuj się do nich tak, jak masz siłę i ochotę. I spędź je tak jak lubisz. Bez presji, bez jakiegoś dziwnego poczucia obowiązku, bez stresu.
Nie wiem w co wierzysz i szczerze mówiąc kompletnie mnie to nie interesuje, bo to Twoja prywatna sprawa. Ale jeżeli wierzysz w coś, co skłania Cię do hołdowania jakimś zwyczajom albo do postępowania w określony sposób, to zanim coś zrobisz – pomyśl. Tak jak Ci pisałam na początku – nie znam żadnej wiary, w której najwyższą wartością byłaby przepełniona lodówka, drogie prezenty i brak kurzu na żyrandolu. U podstawy każdej wiary leżą wyższe wartości i to właśnie im należy poświęcić czas i energię. No bo chyba czysty żyrandol nie jest podstawą Twojej wiary. Tylko Ty wiesz, czy chcesz świętować według jakiejś określonej tradycji, czy po prostu jest to czas, który masz potrzebę poświęcić rodzinie, najbliższym albo jakiejś pasji, która jest dla Ciebie ważna.
I tylko Ty wiesz, czy jesteś w takim momencie życia, w którym możesz sobie pozwolić na świętowanie w określony sposób. Może Ty też spędzisz ten czas na remontach, przeprowadzkach, porodach, w szpitalach (odpukać) albo w pracy. Naprawdę nie ma w tym nic złego. W końcu za rok też będą Święta 🙂