Jak ogarnąć chaos finansowy?

Ostatnio mam strasznie konkretne i techniczne tygodnie, więc mój mózg postanowił, że będzie pracował w trybie zero-jedynkowym. Czyli albo działa analitycznie albo wcale. Skutek jest taki, że kompletnie nie mam „flow” i nie jestem w stanie „popłynąć” z żadnym twórczym i kreatywnym tekstem.

Dlatego postanowiłam, że pokonam problem jego własną bronią i napiszę coś analitycznego. Czyli jak ogarnąć bałagan w domowych wydatkach! Bo przecież nie ma nic bardziej konkretnego od pieniędzy 😉

Od czego zacząć?

Wiem, że to jest strasznie nudne, żmudne i uciążliwe, jednak niestety taka jest prawda: Żeby uporządkować swoje finanse najpierw trzeba znaleźć przyczynę bałaganu. Czyli najprościej mówiąc – prowadzić rejestr wydatków.

Oczywiście nie chodzi mi absolutnie o to, żebyś od dzisiaj do końca życia zapisywała każda złotówkę jaką wydasz. Ale tak przez trzy miesiące, to warto byłoby się przemęczyć. Albo chociaż przez jeden – pełny miesiąc.

Metody są różne – aplikacja w telefonie, specjalny zeszyt, tabelka w Excelu, bullet journat – wybierz taką, która Ci odpowiada. Ważne tylko, żebyś zapisywała wszystko w jednym miejscu. I niestety tak – każdą złotówkę. Im dokładniej zrobisz to na początku, tym lepszy efekt uzyskasz. Wymyśl sobie taki sposób, który będzie dla Ciebie najwygodniejszy i najmniej uciążliwy i zacznij natychmiast. Nie musi to być od pierwszego dnia miesiąca, od przelewu pensji, czy od poniedziałku. Ważne, żebyś to robiła dzień po dniu przez co najmniej 30 kolejnych dni. A idealnie byłoby jakbyś wytrzymała 120 dni.

U mnie było tak: Zobowiązałam całą rodzinę do brania paragonów ZA WSZYSTKO. Nawet za takie „drobiazgi” jak np. chleb. Jak za coś nie było paragonu (np. bilet z automatu), to mieli albo zapisywać albo przynosić dowód zapłaty (czyli zużyty bilet). Wszystkie były składowane w jednym miejscu i jak miałam czas to wpisywałam sobie do tabelki na komputerze – albo raz dziennie, albo co kilka dni.

Jak kontrolować wydatki?

Pierwsza i najważniejsza zasada jest taka, żeby zrobić to jakkolwiek i podejść do tematu bardzo elastycznie. Dopiero w trakcie zapisywania i uzupełniania swojej tabelki przekonasz się jakie masz realne kategorie wydatków, bo każda z nas żyje jednak nieco inaczej i ma inne potrzeby.

Jako bazę wyjściową proponuję następujące kategorie wydatków:

  1. Podstawowe funkcjonowanie:

    • Opłaty stałe regularne (mieszkanie, woda, śmieci, prąd, gaz itp.)
    • Podstawowe jedzenie (rozsądne produkty spożywcze – warzywa, owoce, rzeczy do obiadów, kanapek, woda, kawa, herbata soki itp.)
    • Podstawowe kosmetyki (mydła, szampony, żele pod prysznic, podpaski, papier toaletowy itp. – wszystko, czego używacie codziennie i regularnie)
    • Chemia domowa (proszki do prania, płyny do naczyń, płyny do podłogi itp.)
    • Edukacja (podręczniki szkolne, materiały na plastykę, kursy, szkolenia, zajęcia dodatkowe itp.)
    • Opłaty stałe sporadyczne (ubezpieczenia, podatki od nieruchomości, przegląd samochodu itp.)
    • Komunikacja (paliwo, bilety autobusowe)
    • Leczenie (lekarstwa, wizyty u specjalistów, plastry, badania itp.)
  2. Rozrywki, „fanaberie” i okazje:

    • Ubrania, buty
    • Jedzenie rozrywkowe (chipsy, słodycze, napoje gazowane, alkohol itp.)
    • Jedzenie restauracyjne (restauracje, kawiarnie, fast foody, zamawianie pizzy itp.)
    • Kosmetyki dodatkowe (perfumy, makijaż, lakiery do paznokci, kule do kąpieli itp.)
    • Wydatki urodowe (kosmetyczka, fryzjer, manicure itp.)
    • Przyjemności (książki, gry, filmy, kino)
    • Przyjemności „stałe” (telewizja, płatne aplikacje rozrywkowe, prenumeraty czasopism itp.)
    • Wyposażenie domu (wydatki remontowe, meble, ręczniki, pościel, durnostojki, zastawa stołowa itp.)
    • Wydatki „losowe” (Prezenty na śluby lub urodziny, mandaty, naprawa samochodu itp.)

To oczywiście tylko i wyłącznie moja propozycja, więc podejdź do niej elastycznie i z dystansem 🙂 Pamiętaj, żeby dostosować ją do siebie. Może masz jakieś wydatki, o których nawet nie pomyślałam, albo nie masz któregoś z wymienionych – to też będzie jak najbardziej ok.

Ideą tego mojego podziału jest rozgraniczenie wydatków absolutnie podstawowych, od takich, które nie są Ci niezbędne do życia. I żeby nie było niedomówień – nie twierdzę, że można normalnie funkcjonować bez ubrań, butów, czy kosmetyków do makijażu, ale w moim odczuciu nie są to rzeczy które kupuje się raz w tygodniu, czy nawet raz w miesiącu. Spodnie, buty, czy nawet tusz do rzęs przy normalnym użytkowaniu starczają na rok albo i dłużej, więc traktuję je bardziej jako wydatek okazjonalny niż stały. A jeżeli kupowałabym po trzy w miesiącu, to już byłaby bardziej fanaberia niż potrzeba, więc i tak w tej drugiej części wydatków 😉

Jak zapisywać wydatki?

Wbrew wielu wskazówkom i poradnikom, które mówią, że wydatki wystarczy dzielić na kategorie i zapisywać koszty ogólne dla kategorii – ja wychodzę z założenia, że jak już się męczyć to raz, a dobrze. Moim zdaniem najlepszy efekt daje zapisywanie KAŻDEGO wydatku osobno z podaniem ilości i sklepu.

Na początek może Ci się to wydawać przesadne i zupełnie zbędne, ale jeżeli będziesz prowadzić taki rejestr przez dłuższy czas, to bardzo szybko zauważysz zależności między ceną a rodzajem sklepu, czy wielkością opakowania. I dzięki temu będziesz wiedzieć, że niektórych rzeczy lepiej kupić większy zapas jak będziesz w sklepie „X” do którego rzadko jeździsz, a inne możesz kupować nawet co dwa dni w sklepie „Y” i bo tak wychodzi taniej. Do tego nauczysz się (jeżeli jeszcze tego nie wiesz), że są rzeczy, których nie opłaca się kupować jeżeli kosztują więcej niż np. 1 zł za sztukę lub np. 25 zł za kilogram.

Do tego może okazać się, że Twoje wydatki wyglądają zupełnie inaczej niż Ci się do tej pory wydawało. Bo może cały czas myślałaś, że wydajesz jakieś ogromne kwoty np. na zwykłe jedzenie i kompletnie nic się z tym nie da zrobić. A przy zapisywaniu wydatków może się okazać, że te ogromne kwoty, to wcale nie jest „zwykłe jedzenie” tylko ciastka i chipsy, jeden bardzo szczególny rodzaj sera, albo jakiś wyjątkowy, gotowy sos. Może nawet jednorazowo te kwoty wcale nie są jakieś powalające ale miesięcznie stanowią przypuśćmy 30% wydatków na jedzenie.

Pierwsze kilka dni takie zapisywanie każdej bułki będzie pewnie strasznie meczące i denerwujące (szczególnie wpisywanie pierwszych dużych zakupów), ale gwarantuję Ci, że z każdym kolejnym wklepanym paragonem będzie łatwiej – bo przecież bardzo często kupujesz dokładnie te same produkty. Po kilku dniach większość rzeczy będziesz miała już wklepanych i będziesz uzupełniać listę na zasadzie „kopiuj – wklej”, korygując tylko ceny.

Jednak tak jak mówiłam – podejdź do zapisywania wydatków elastycznie. Jeżeli w połowie miesiąca okaże się, że masz jakiś wydatek, który nie pasuje Ci do żadnej istniejącej kategorii, to zwyczajnie dorób sobie nową kolumnę z nową kategorią. Jeżeli z jakiegoś powodu wpisujesz wydatek nie tam gdzie zazwyczaj powinnaś (np. rachunek z restauracji w podstawowym jedzeniu, bo byłaś w delegacji i nie mogłaś sobie normalnie ugotować obiadu, więc to była Twoja jedyna opcja na posiłek) to dorób sobie kolumnę „uwagi” i wszystkie takie dziwne rzeczy sobie opisuj. W całym tym rejestrze najważniejsze jest Twoje zdrowe i sensowne podejście.

Pamiętaj, że nie robisz tego dla zasady, czy dlatego, że ktoś napisał na blogu, że powinnaś. Robisz to dlatego, że chcesz wiedzieć co się dzieje z Twoimi pieniędzmi i na co dokładnie je wydajesz. Chcesz też wiedzieć, które wydatki są absolutnie niezbędne do życia, a które można ograniczyć lub całkowicie zlikwidować. Nie trzymaj się więc sztywno moich propozycji, tylko podziel sobie to tak, żeby miało jak największy sens dla Ciebie.

Porada:

Bardzo fajnym ułatwieniem w kontrolowaniu wydatków, jest zapisywanie w osobnym zeszycie lub na produktach, których używasz dłużej, daty kiedy zaczynasz ich używać. Np. na opakowaniu proszku do prania, butelce szamponu, tubce pasty do zębów itp. Albo robienie sobie zdjęcia z datą jeżeli nie da się, albo nie chce Ci się tego zapisywać. To oczywiście samo w sobie ani nie zmniejszy, ani nie zwiększy Twoich wydatków, ale za to bardzo ułatwi Ci planowanie. Dzięki temu łatwiej Ci będzie oszacować, czy rocznie zużywasz np. 6 czy 12 butelek szamponu. Dzięki temu dowiesz się, też ile na ten szampon rocznie wydajesz, a także jaki zapas warto kupić (w kontekście np. daty przydatności), kiedy w sklepie trafi się super promocja.

Nie zapomnij o kontach

Do weryfikacji zwykłych codziennych wydatków wystarczy kilkadziesiąt dni regularnego zapisywania. Nie powinnaś jednak zapominać, że nawet jeżeli wystarczy Ci cierpliwości na zapisanie pełnych trzech miesięcy, to nie ma szans, żebyś zlokalizowała wszystkie swoje koszty. Dlatego warto zasięgnąć też do „źródeł historycznych” takich jak nagromadzone rachunki, czy chociażby historia transakcji na kontach bankowych. Przejrzyj wydatki z ostatnich dwóch lat w poszukiwaniu wszystkich ubezpieczeń, podatków, prenumerat, subskrypcji rocznych, kosztów wakacji i wyjazdów oraz różnych innych rzeczy, które „przytrafiają się” raz / dwa razy w roku, ale zawsze są dosyć bolesne dla portfela.

Przy okazji przeglądania konta pamiętaj też o wpisaniu do swoich tabelek opłat za prowadzenie konta, karty, przelewy, czy innych „drobnych” wydatków, których nie widać na paragonach z zakupów.

Czym dysponujesz?

Jak już stronę wydatków masz opanowaną i prowadzisz  regularny rejestr, to pora na analizę dochodów. Wypisz sobie wszystkie swoje wpływy na konto z ostatniego roku i na bieżąco zapisuj wszystkie dodatkowe źródła pieniędzy, których nie ma na koncie w banku (np. pieniądze, które koleżanka oddała Ci za materiał na sukienkę, którą jej uszyłaś).

Jeżeli Twoje dochody są nieregularne, uzależnione np. od wysokości premii albo od sezonowości pracy którą wykonujesz – im dalej się cofniesz w analizie tym lepiej. Wylicz sobie średnie miesięczne dochody z kilku ostatnich lat. Porównaj sobie, czy w kolejnych latach rosną, czy może raczej maleją i na tej podstawie oszacuj na jakie dochody możesz liczyć w kolejnym roku.

Spójrz prawdzie w oczy

A teraz rzecz najłatwiejsza to zrobienia, ale często najbardziej bolesna do odkrycia – porównaj dochody z wydatkami.

Na początek oczywiście sprowadź sobie wszystko do jakiegoś wspólnego mianownika – miesiąca, kwartału lub roku. W zależności od tego jaki okres czasowy wybierzesz – pamiętaj, żeby odpowiednio podzielić wydatki, które ponosisz raz w roku (obliczyć, średnią miesięczną / kwartalną) albo odpowiednio przemnożyć wydatki codzienne, które spisywałaś przecież tylko przez kilka tygodni (jeżeli spisywałaś przez miesiąc, to pomnożyć razy 3 dla kwartału lub razy 12 dla roku).

Jak już wyliczyłaś sobie średni dochód i średnie wydatki dla wybranego okresu czasu, to po prostu porównaj je ze sobą i zobacz których jest więcej. A później wyciągnij wnioski.

Co dalej?

Jeżeli dochodów masz więcej niż wydatków, ale ciągle wydaje Ci się, że jesteś bez pieniędzy, a wyczarowanie większej kwoty na jednorazową zapłatę ubezpieczenia to dla Ciebie coroczny dramat, to znaczy, że ogólnie nie jest źle, ale musisz popracować nad systematycznością i uporządkowaniem sobie pewnych tematów finansowych.

Jeżeli dochodów masz tyle samo ile wydatków, to nadal nie ma dramatu, ale sugerowałabym Ci na wszelki wypadek przyjrzeć się dokładniej wydatkom i poszukać pewnych oszczędności. Żeby w razie niespodziewanych okoliczności nie wylądować bez żadnego zabezpieczenia.

A jeżeli wydatki przewyższają dochody to nie masz chyba wątpliwości, że sprawa jest bardzo poważna – trzeba mocno wziąć się za siebie i popracować nad przywróceniem przepływów finansowych na właściwy nurt.

Jak to wszystko uporządkować?

Niezależnie od tego, czy chcesz się tylko trochę ogarnąć finansowo, bo zbierasz np. na nowy samochód, czy potrzebujesz radykalnych zmian, żeby nie popaść w długi – zacznij od trzech podstawowych kroków:

  1. Ogranicz wydawanie pieniędzy na pierdoły

    Pamiętasz, że przy zapisywaniu wydatków sugerowałam Ci podział na „podstawy” i „fanaberie”? Dzięki temu masz całe, wielkie pole manewru. W „fanaberiach” znajdziesz najprawdopodobniej milion rzeczy, z których możesz zrezygnować bez szwanku dla swojego normalnego funkcjonowania, a z ogromną korzyścią dla twojego portfela.

    Przecież jeżeli całkowicie zrezygnujesz z kupowania np. słodyczy i chipsów, to nie tylko zaoszczędzisz sporo pieniędzy, ale w bonusie schudniesz i będziesz zdrowsza! Może jesteś w stanie np. rozważyć zmianę fryzury na taką, której wystarczy wizyta u fryzjera raz na jakiś czas na podcięcie końcówek, zamiast robienia odrostów i „stylizacji” co dwa tygodnie. Dzięki temu oprócz pieniędzy zyskasz jeszcze sporo czasu. A może zamiast kupować co tydzień nowe, supermodne ubrania warto pogrzebać trochę w szafie i wykorzystać to, co już jest w domu – dzięki temu po jakimś czasie szafa Ci się rozluźni i łatwiej Ci będzie zapanować nad posiadanymi rzeczami.

    Jeżeli Twoja kategoria fanaberii jest niemal pusta i nie bardzo masz z czego rezygnować bo przecież kozaki na zimę trzeba jakieś mieć, a Twoje się właśnie rozwaliły, to teraz właśnie jest ten moment, w którym przyda Ci się to, że zapisywałaś każdy wydatek osobno i szczegółowo. Sprawdź dokładnie na które „podstawowe” rzeczy wydajesz najwięcej pieniędzy i spróbuj poszukać tańszych zamienników. Porównaj ceny z różnych sklepów i rób zakupy tam, gdzie Twoje podstawowe produkty są tańsze. Przetestuj „marki własne” z marketów i dyskontów. Rozważ robienie zakupów rzadziej ale w większych ilościach (jeżeli opakowania zbiorcze są tańsze – ale uwaga! nie zawsze tak jest). Jeżeli coś, czego regularnie używasz jest w super promocji, to kup większy zapas. Tylko pamiętaj – Sprawdzaj ceny! Masz przecież do dyspozycji swoją tabelkę, w której możesz dokładnie sprawdzić ile za co płaciłaś. Nie daj się zmanipulować hasłu „promocja”, jeżeli z Twojej tabelki wynika, że w tej „promocji” jest drożej niż standardowa cena w innym sklepie.

  2. Naucz się dzielić pieniądze

    Możesz do tego używać kopert, „folderów” lub mini lokat na koncie bankowym albo robić to w dowolny inny sposób. Ważne, żebyś to robiła. Jeżeli Twoje dochody są bardzo sezonowe, to oczywiście na początek podziel je równo na miesiące. A jak masz dochody miesięczne, to zacznij je dzielić na kategorie. Na dokładnie takie same kategorie, jakie wyszły Ci z zapisywania wydatków! Co miesiąc odkładaj odpowiednie kwoty do każdej z kopert – na jedzenie, na kosmetyki, na chemię domową, na opłaty stałe, na wydatki okazjonalne, na leczenie, na ubezpieczenia i na cokolwiek innego, co wyszło Ci z Twoich tabelek. Wszystkie wydatki, które ponosisz tylko raz do roku też powinny mieć swoją własną kopertę, do której co miesiąc będziesz odkładać 1/12 całej kwoty.

    I teraz dwa najtrudniejsze warunki tego systemu:

    Po pierwsze – staraj się nie wydawać na daną kategorię więcej niż masz w kopercie! Dziel pieniądze tak, żeby było Ci najłatwiej. Ja np. na zakupy spożywcze mam określoną kwotę na tydzień i na tygodniowe zakupy biorę tylko tyle. Więcej nie wydam, bo więcej przy sobie nie mam. Jak miałam jedną pulę na cały miesiąc, to bardzo szybko się kończyła, a przy porcjach tygodniowych bez problemu wystarcza 😉

    Po drugie – Nie dotykaj pieniędzy, których nie wydałaś! Jeżeli w kopercie np. na domową chemię, czy kosmetyki zostały Ci pieniądze, bo w tym miesiącu czegoś nie kupowałaś, to niech one tam zostaną. A w kolejnym miesiącu znowu dołóż pełną kwotę tak, jakby nic Ci nie zostało. Dzięki temu stworzysz sobie mały bufor finansowy, który pozwoli Ci np. kupić trzy opakowania proszku do prania, jak będzie w bardzo dobrej promocji, albo będziesz miała zapas pieniędzy na wypadek jeśli nagle w jednym miesiącu wszystkim domownikom skończą się szampony do włosów i pasty do zębów.

    Pamiętaj, że do kopert powinnaś wkładać co miesiąc dokładnie taką samą kwotę, która wynika z równomiernego podzielenia Twoich rocznych wydatków. Będą miesiące w których wydasz mniej, bo jeszcze wszystko będziesz mieć, a będą takie w których wydasz więcej, bo akurat wszystko Ci się skończy. Ale średnie, miesięczne wydatki pozostaną bez zmian. A może nawet zmniejszą się, bo posiadając odpowiedni bufor finansowy, będziesz mogła sobie pozwolić na to, żeby kupić największy worek proszku do prania raz na kilka miesięcy (który w przeliczeniu na 1 kg proszku wychodzi sporo taniej) zamiast kupować co miesiąc małe opakowanie.

  3. Odkładaj COKOLWIEK!

    Ustal sobie jakąś realną kwotę, która będzie absolutnie nietykalna i odkładaj ją jak tylko dostaniesz pieniądze do ręki. Nawet jakby miała to być złotówka miesięcznie! Nawet jakby miało to być 10 groszy na tydzień. Obojętnie. Ważne, żebyś wyrobiła w sobie nawyk odkładania czegokolwiek i ZAWSZE tego pilnowała. Oczywiście im więcej jesteś w stanie miesięcznie odłożyć tym lepiej. Jeżeli np. przez pół roku dawałaś radę odkładać tę złotówkę miesięcznie, to przez kolejne pół roku spróbuj odkładać po dwa złote. Jeżeli to Ci się uda, to w kolejnym półroczu odkładaj po trzy złote. Gwarantuję Ci, że jak już zapanujesz nad swoimi pieniędzmi to te kwoty z czasem będą się robić coraz wyższe. Dodatkowo jak tylko możesz, to okazjonalnie spróbuj odkładać jakieś dodatkowe pieniądze – np. przed wyjściem z domu na zakupy, zostaw w skarbonce drobne, które masz w portfelu. Jeżeli dostaniesz jakiś niespodziewany bonus w pracy – odłóż. Dodatkowe, zarobkowe zlecenie – też odłóż.

Tak naprawdę cały sekret zapanowania nad wydatkami tkwi w systematyczności i samodyscyplinie. I oczywiście w prostej matematyce. Jeżeli podzielimy wszystkie okazjonalne wydatki na mniejsze miesięczne „raty”, które będziemy regularnie odkładać, to zapłacenie ubezpieczenia, czy podatku nie będzie dla nas koszmarem. Jeżeli zastanowimy się nad tym, że np. w sezonie jesienno – zimowym wydajemy 100 zł na lekarstwa na przeziębienie i przez cały rok będziemy sobie odkładać na ten cel po 10 zł miesięcznie, to rachunek z apteki nie przyprawi nas o zawał. Jeżeli wiemy, że raz do roku potrzebujemy kupić buty, to odkładając sobie co miesiąc małą kwotę nie będziemy musiały chodzić w zimie w dziurawych czekając aż przyjdzie przelew.

Pierwszy krok jest najważniejszy

Oczywiście nie mówię, że dzięki tym sposobom nagle z dnia na dzień wszystkie Twoje problemy finansowe się rozwiążą. Są to jednak pierwsze – bardzo ważne kroki do poprawy Twojej sytuacji. Bo czasem wystarczy zacząć od czegoś naprawdę małego, żeby dalej potoczyła się lawina pozytywnych zmian.

Popatrz na to w ten sposób – odkładając po kilka złotych miesięcznie, po jakimś czasie będzie Cię stać, żeby np. wymienić żarówki na energooszczędne, dzięki temu Twoje rachunki za prąd spadną, więc będziesz mogła odkładać co miesiąc większą kwotę. Odkładając regularnie pieniądze do kopert, będzie Cię stać, żeby kupować większe opakowania produktów lub robić zapasy, kiedy cena jest wyjątkowo niska, więc Twoje koszty jednostkowe się zmniejszą, a dzięki temu też będziesz mogła więcej pieniędzy odłożyć. Dzięki oszczędnościom, będziesz mogła np. iść na kurs lub zdobyć dodatkowe uprawnienia, które pozwolą Ci zarabiać więcej pieniędzy, więc znowu Twoja sytuacja się poprawi. Te zmiany nie nastąpią z dnia na dzień. Mogą Ci zając bardzo dużo czasu. Ale żeby w ogóle kiedykolwiek nastąpiły, musisz najpierw zrobić pierwszy, mały krok.

 

Nie chcesz przegapić nowych wpisów? Zapisz się na mój newsletter:

 

lub polub mój profil na facebooku:

 

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim: