Wszystkie prezenty kupione? Jeśli nie, to dzisiaj masz szansę nadrobić zaległości i skorzystać z przedświątecznych promocji.
Co prawda wysyłałam Cię już po prezenty przy okazji mikołajek ale ja zazwyczaj nie kupuję wszystkich rzeczy na raz. Przyczyna jest bardzo prosta. Nigdy nie mam pewności co potencjalni obdarowani dostaną od innych Mikołajów 6 grudnia. Nie chcę ryzykować, że np. któraś babcia zakupi na Mikołaja prezent, który ja planowałam kupić na Święta. A dzisiaj już wszystkie prezenty widziałam, już wszystko wiem, więc mogę spokojnie zaktualizować moją listę prezentów jeżeli coś z niej wypadło, bo obdarowywany już to otrzymał 😉
Nie będę Ci powtarzać pomysłów i inspiracji o których już pisałam 1 i 2 grudnia bo tamte pomysły nadają się również pod choinkę jeżeli nie masz żadnego natchnienia. Powiem Ci za to jak ja do tego podchodzę.
Nie lubię kupowania prezentów. Nie lubię też prezentów dostawać. Ogólnie cała koncepcja obdarowywania się na Święta wydaje mi się strasznie niezgodna z ideą sprzątania i pozbywania się rzeczy. No bo jeżeli coś jest mi bezwzględnie potrzebne, to na pewno już sobie to kupiłam. Jeżeli coś jest mi bezwzględnie potrzebne a jeszcze tego nie mam to najprawdopodobniej oznacza to, że tej rzeczy nie można kupić lub jest po za moimi możliwościami finansowymi – co jednocześnie oznacza, że jest to rzecz „nieprezentowa”.
Bardzo nie lubię też dyskomfortu związanego z niepotrzebnym/nietrafionym prezentem. Bo załóżmy, że przysłowiowa ciocia Krysia miała dobre intencje i kupiła coś, co w jej odczuciu powinno mi się podobać. Ale mi się nie podoba. A jak mi się podoba ale jest mi niepotrzebne to jest jeszcze gorzej. No bo takie śliczne i prezent i szkoda oddać/wyrzucić a ciocia się tak starała. I mam kolejny, niepotrzebny klamot w domu. Nie będę go używać bo nie potrzebuję czegoś takiego i nie oddam bo prezent. Masakra! Nie wspomnę nawet o tym, że ktoś to kupił, więc wydał pieniądze a ja się czuję jakbym te pieniądze do śmieci wyrzuciła jeżeli pozbywam się prezentu. W zasadzie ile taki prezent powinien w domu przeleżeć zanim będzie już „wypadało” się go pozbyć?
Jednak absolutnie najgorszą kategorią prezentów są prezenty PRAWIE idealne. Jak nas nauczyła reklama znanego trunku – PRAWIE robi wielką różnicę. Jeżeli wymarzyłam sobie np. czarny sweterek o określonym kroju a dostanę dokładnie ten sweterek, który chciałam tylko nie czarny a granatowy lub grafitowy to z jednej strony mam PRAWIE to co chciałam, a z drugiej strony nie będę w nim chodzić bo jest granatowy a nie czarny i nie kupię sobie czarnego, bo już przecież jeden mam. Ot takie moje problemy pierwszego świata 😉
W opozycji do tego wszystkiego mamy prezenty „zamawiane”, o których pisałam przy okazji przygotowywania listy życzeń. Pod względem przydatności i logiki to rozwiązanie jest co prawda najlepsze ALE gdzie ta magia Świąt? Co jest fajnego w tym, że najpierw muszę na siłę wymyślać co mi będzie potrzebne/przydatne, później muszę wydać szczegółowe instrukcje żeby mieć pewność, że dostanę dokładnie to co zamówiłam a na koniec tego wszystkiego czeka mnie publiczne rozpakowywanie zamówionego prezentu i lekko żartobliwe „skąd wiedzieliście?” 😉
W związku z tym wszystkim, my sobie prezentów nie kupujemy. Pod choinką czekają wyłącznie prezenty dla córki, które już i tak staram się ograniczać do tych faktycznie wymarzonych, które nie znudzą się po dwóch dniach Świąt.
Oczywiście są też wyjątki. Zdarza się czasem, że przez zupełny przypadek trafię w sklepie lub w internecie na coś fantastycznego, co do czego mam pewność, że naprawdę zachwyci mojego męża, przyda mu się i już dawno by sobie to kupił jakby wiedział, że coś takiego w ogóle istnieje. Mężowi też zdarza się kupić coś takiego dla mnie. Wtedy faktycznie czuć tę magię. Jeżeli nic takiego nam się nie trafi to zwyczajnie nie kupujemy nic, a magię robimy spędzeniem miłego wieczoru przy świecach i grzanym winie. Prezenty naprawdę nie są potrzebne żeby Święta były faktycznie świąteczne.
Dzisiaj chcę Cię wysłać na zakupy po prezenty. Chciałabym jednak żebyś robiła te zakupy z przekonaniem, że w Świętach tak naprawdę wcale nie chodzi o prezenty. Jeżeli cały ten szał wprawia Cię w zły nastrój i wzbudza w Tobie frustracje spowodowaną brakiem pomysłów/czasu/pieniędzy to robisz sobie anty-Święta. Psujesz sobie humor właśnie wtedy kiedy powinnaś skupić się na tym co jest fajne w Twoim życiu. I po co Ci to?