Jednym z tematów, o których pisałam Ci w zeszłym tygodniu, było to, że za realizacją każdego wielkiego celu stoi tysiąc małych sukcesów. Dzisiaj chciałabym wskazać Ci bardziej „namacalny” wymiar tej myśli. Ale od początku. Oglądam ostatnio rewelacyjny program o zbieraczach (o którym pisałam Ci na facebooku) i każdy odcinek skłania mnie do nowych przemyśleń.
Za każdym razem kiedy ktoś pyta mnie, o czym jest mój blog, mówię, że jest o radzeniu sobie z wielkim, przytłaczającym bałaganem. I dzisiaj będę chciała „wrócić do korzeni”, czyli ponownie wskazać Ci co robić, kiedy dopada Cię bezsilność, nie wiesz za co się zabrać i masz tego całego sprzątania serdecznie dosyć. Zainspirował mnie do tego właśnie ten program.
Odcinek dotyczył ludzi, którzy co prawda byli sklasyfikowani jako zbieracze, ale ja absolutnie bym ich tak nie nazwała. Moim zdaniem ich problemy wcale nie wynikały z poważnych zaburzeń psychicznych, z nałogu kupowania, zbierania, gromadzenia i problemów z pozbywaniem się. Moim zdaniem główną przyczyną ich problemów było poczucie bezsilności i przytłoczenia. Oni po prostu w pewnym momencie przekroczyli pewien próg poziomu bałaganu w domu i ten bałagan ich zwyczajnie przerósł.
Doskonale pamiętam to uczucie. Chcesz posprzątać – wchodzisz do tak strasznie zabałaganionego pomieszczenia, że widzisz przed sobą wyłącznie wielkie stosy wszystkiego tworzące ogromny chaos, rozprzestrzeniający się na wszystkie powierzchnie łącznie z podłogą i nagle zamierasz. Dostajesz lekkiego ataku paniki, robi Ci się gorąco i zimno jednocześnie, brakuje Ci powietrza i chce Ci się płakać, krzyczeć i wbić w coś paznokcie. Tylko, że przyczyną takiej reakcji Twojego organizmu nie jest „zbieractwo”. To nie jest objaw lęku przed utratą rzeczy (które w praktyce często okazują się górą śmieci). To w ogóle nie jest żadne zaburzenie psychiczne. To jest najnormalniejsza i najnaturalniejsza w świecie reakcja organizmu wynikająca z poczucia bezsilności. Dokładnie w taki sam sposób Twój organizm zareaguje za każdym razem, kiedy stanie się coś negatywnego, co jest dla Ciebie znaczące, a na co nie masz wpływu. Możliwe, że tak samo czułaś się po oblaniu pierwszego podejścia do prawa jazdy, po niezdanym egzaminie na studiach, po informacji o śmierci kogoś kogo znałaś, albo po pierwszym zapoznaniu się z diagnozą bardzo poważnej choroby u siebie lub kogoś, kto jest Ci bardzo bliski. A może nawet w banalniejszej sytuacji – po wyjściu od fryzjera z naprawdę nieudaną fryzurą, albo od kosmetyczki – z brwiami od szklanki.
Każdy z nas jest inny i każdy ma zupełnie inny „próg bólu” – czyli w tym wypadku granicę, na której pojawia się poczucie bezsilności. Niektórzy zareagują tak kiedy złamią świeżo zrobiony paznokieć lub ktoś im zarysuje nowy samochód, a niektórzy przeżyją wojny, choroby i biedę, a w poczucie bezsilności wpędzi ich dopiero śmierć własnego dziecka. To wcale nie znaczy, że jeden atak paniki wywołany bezsilnością będzie bardziej „wartościowy” i uzasadniony niż inny. Wszystkie są dokładnie takie same, bo w organizmie zachodzą dokładnie takie same zjawiska. Każda z tych osób, będzie cierpieć w bardzo podobny sposób, niezależnie od tego, czy „zapalnik” tej reakcji był błahy, czy bardzo poważny. Po prostu każdy człowiek jest inny i każdy ma inna odporność psychiczną, na którą składają się nasze doświadczenia życiowe, ale również takie czynniki jak stan zdrowia, czy poziom witamin i mikroelementów, a także hormony. Np. powiem Ci w tajemnicy, że ja mam naprawdę bardzo silny charakter i świetnie sobie radzę w sytuacjach kryzysowych (nawet z pogrzebami i szpitalami daję radę w miarę na spokojnie), ale przed samym okresem, albo kiedy jestem naprawdę bardzo przemęczona (po kilku tygodniach szczególnie intensywnej, stresującej pracy przy ważnym projekcie), atak paniki spowodowany poczuciem bezsilności potrafi u mnie spowodować ręcznik, który trzeci raz spadł z haczyka w łazience.
Dlatego kompletnie nie dziwie się osobom, które naprawdę nie są w stanie posprzątać swoich domów czy mieszkań i żyją w ogromnym bałaganie i brudzie. Czasem jest tak, że obiektywne okoliczności życiowe powodują powstanie bałaganu. Pojawia się dziecko, w pracy zaczyna się gorący okres, ktoś bliski choruje i trzeba się nim zaopiekować, brakuje pieniędzy i trzeba poszukać drugiego etatu albo cokolwiek innego może spowodować, że po prostu fizycznie nie masz siły lub czasu, żeby na bieżąco sprzątać. Wtedy zaczynają się tworzyć pewne zaległości, które z czasem się nawarstwiają. Im dłużej nie masz czasu i siły na powrót do stanu pierwotnego, tym trudniej Ci w ogóle zacząć. A jeżeli sytuacja się nie zmienia przez dłuższy czas, to w Twoim domu zaczyna się robić naprawdę, naprawdę źle. Nie jesteś w stanie nawet śmieci na bieżąco pozbierać i wyrzucić, bo w bałaganie zapodziały Ci się wszystkie worki, a naczyń nie możesz umyć, bo zlew jest pełny, brudny, a właściwie to nawet nie wiesz gdzie jest czysta gąbka, bo obecna strasznie śmierdzi. I w pewnym momencie bałagan i brud dochodzą do takiego poziomu, że nawet jeżeli Twoja sytuacja się zmieniła – dziecko podrosło, dostałaś nową, przyjemną i dobrze płatną pracę, masz urlop, albo mąż zaczął tyle zarabiać, że wcale nie musisz pracować i masz masę czasu – to i tak nie jesteś w stanie nic zrobić, bo za każdym razem kiedy chcesz zacząć, czujesz się tak przytłoczona tym bałaganem, że łapie Cię bezsilność i panika. W efekcie rezygnujesz, czujesz się beznadziejnie i masz do siebie coraz więcej pretensji. Jeżeli ten stan się przedłuża, to może już całkiem przestajesz się lubić, bo przecież jesteś taka beznadziejna i nic nie warta, więc przestajesz nawet próbować, a w domu robi się z dnia na dzień coraz gorzej.
Jak uciec z tego błędnego koła?
Oczywiście zdecydowanie najprostsza metoda to nie dopuszczać do tego, żeby bałagan przekroczył próg bólu. Z własnego doświadczenia wiem jednak, że nie zawsze tak się da. Czasem wynika to z naszych drobnych zaniedbań, czasem z przyczyn od nas niezależnych, a czasem jesteśmy przypadkowo wrzucone na głęboką wodę, bo musimy np. posprzątać zaniedbane mieszkanie po zmarłym członku rodziny. I czasem ta sytuacja nas zwyczajnie przerasta. Na szczęście, w przeciwieństwie do chorób, wojen i śmierci – bałagan to tylko bałagan, więc możemy przejąć nad nim kontrolę i się go zwyczajnie pozbyć. Poczucie bezsilności wywołane ogromnym bałaganem nie wynika z tego, że nie da się nic z nim zrobić. Ta bezsilność wynika tylko i wyłącznie z tego, że CHWILOWO nie masz wystarczającej wiedzy i umiejętności pozwalających na pozbycie się go.
Co więc robić w sytuacji kiedy bałagan Cię przytłoczył i nie umiesz sobie z nim poradzić?
- Absolutnie i bezwzględnie najważniejsze – Nawet nie podejmuj prób sprzątania kiedy wiesz, że masz zły dzień. Jeżeli już na starcie jesteś poirytowana, zmęczona, zniechęcona i do tego źle się czujesz, to w zasadzie atak paniki już stoi w progu i tylko czeka aż mu otworzysz te drzwi od szafy, którą chcesz sprzątnąć. Żeby zmierzyć się z dużym wyzwaniem potrzebujesz być wypoczęta i pozytywnie nastawiona, bo po drodze napotkasz sporo problemów. Musisz być w stanie poradzić sobie z kilkoma pierwszymi, żeby samej sobie udowodnić, że dasz radę.
- Przestań myśleć całościowo – raz na zawsze zapomnij zdanie „muszę posprzątać ten bałagan”. Nie myśl w ten sposób. Kompletnie nie zwracaj uwagi na to ile pracy Cię czeka.
- Skup się na najprostszych czynnościach, które na 100% jesteś w stanie zrealizować. „Te wszystkie śmieci” walają się „po całym domu” i jest ich „tak strasznie dużo”, że przez tydzień musiałabyś je wynosić? NIE! Jak już pisałam wyżej – zapomnij o takim myśleniu. Wyznaczaj sobie naprawdę minimalne zadania. Tak małe jak to tylko możliwe. Masz zaśmiecone mieszkanie?
- Weź do ręki worek na śmieci, reklamówkę lub wiaderko. – Masz? Super! Pierwsze zadanie zrealizowałaś z sukcesem!
- Stań plecami do drzwi wejściowych. – Stoisz? Świetnie!
- Zbierz do worka wszystkie śmieci, które leżą w zasięgu twojej ręki. – Pozbierałaś? Rewelacja! Idziesz jak burza 🙂
- Obróć się w prawo i zrób krok do przodu (jak po prawej jest ściana, to po prostu zrób krok do przodu). – Jesteś krok dalej? Fantastycznie!
- Znowu zbierz do worka wszystkie śmieci, które leżą w zasięgu Twojej ręki – Zebrałaś? Bomba!
- Kontynuuj krok po kroku, wzdłuż ściany. Jak dojdziesz do rogu to skręć tak, żebyś cały czas miała ścianę po prawej stronie. Jak zapełni Ci się worek, to załóż buty i idź go wyrzucić do kontenera na śmieci. – Wyrzuciłaś? Gratuluję Ci! Masz w domu cały worek śmieci mniej! Brawo!
- Weź kolejny worek i kontynuuj tam, gdzie przerwałaś, aż obejdziesz całe pomieszczenie dookoła. Następnie zaczynając od prawej strony, zacznij obchodzić krok za krokiem wszystkie te meble, które nie stały przy ścianach (np. stół w jadalni). A jak już wyrzucisz wszystkie śmieci ze wszystkich mebli, to pozbieraj te, które leżą na podłodze. Jak skończysz jedno pomieszczenie, to stań w kolejnych drzwiach (jeżeli masz do wyboru więcej niż jedne, to w pierwszych z prawej) i w dokładnie ten sam sposób zrób kolejne pomieszczenie, a następnie kolejne i kolejne i kolejne, aż wyrzucisz śmieci ze wszystkich pomieszczeń w mieszkaniu.
To oczywiście przykład. Zamiast śmieci możesz zbierać rozrzucone ubrania, albo rzeczy, które powinny być w innym pomieszczeniu, albo rzeczy, które chcesz oddać, albo cokolwiek innego. Jeżeli np. chcesz posprzątać szafę, to nie myśl o sprzątaniu szafy. W wypadku sprzątania szafy zrób np. tak:
- Weź cztery, czyste pojemniki (mogą być kartony albo reklamówki).
- Wrzuć wszystkie ubrania z JEDNEJ półki do pierwszego pojemnika (żeby nie tworzyły przewalającej się sterty, na wypadek jakbyś z jakiegoś powodu nie dała rady dzisiaj skończyć).
- Zetrzyj kurz z półki.
- Weź jedną sztukę ubrania z pojemnika i zadecyduj co z nim robisz (możesz zmierzyć).
- Jeżeli oddajesz, to wrzuć do pojemnika, który przeznaczysz na rzeczy do oddania,
- jeżeli nie jesteś pewna, to włóż do pojemnika do zastanowienia się,
- jeżeli zostawiasz, ale ma leżeć na innej półce, to włóż do ostatniego pojemnika,
- a jeżeli zostawiasz i ma leżeć na tej półce, którą przed chwilą wytarłaś, to poskładaj i odłóż na tę półkę.
- Dokładnie tak samo postępuj z każdą kolejną rzeczą.
- Jak skończą Ci się rzeczy w pierwszym pojemniku, to włóż do niego rzeczy z kolejnej półki, ale zanim zaczniesz je wyciągać i odkładać, najpierw z pojemnika z rzeczami, które miały zostać, odłóż na tę półkę te, które chcesz na niej trzymać.
- Kontynuuj tak z każdą półką po kolei, aż zrobisz całą szafę.
Żeby nie było wątpliwości – to również tylko przykład, który ma zobrazować, sposób myślenia o problemie. Twoim celem nie jest posprzątanie szafy. Twoim celem jest poskładanie i odłożenie jednej, jedynej rzeczy na półkę. Przecież jesteś w stanie to zrobić bez najmniejszego problemu. A skoro jesteś w stanie to zrobić, to zwyczajnie to zrób. Zrealizujesz pierwszy cel, osiągniesz pierwszy mały sukces i będziesz się mogła zabrać za kolejny – drugą rzecz. Jak będziesz mieć dosyć to przerwiesz, odpoczniesz i kolejny mały cel (dwudziestą rzecz) odłożysz na półkę po obiedzie, albo nawet jutro. Nic się przecież nie stanie jak zrobisz sobie przerwę, tym bardziej, że udało Ci się do tej pory osiągnąć naprawdę bardzo dużo! Przede wszystkim zrozumiałaś, że naprawdę jesteś w stanie to zrobić i przestałaś być bezsilna.
- Im więcej małych sukcesów osiągniesz, tym bardziej będzie rosła Twoja motywacja i poczucie wiary we własne możliwości, więc z każdym kolejnym krokiem powinno Ci iść łatwiej. W efekcie nawet te większe zadania wydadzą Ci się łatwiejsze niż jeszcze kilka dni wcześniej. Tylko pamiętaj, że niezależnie od ilości zrealizowanych celów i trudności zadań, którym już podołałaś – punkt pierwszy nadal obowiązuje. Jeżeli jesteś zmęczona i nie masz siły to odpocznij. Nie chcesz się przecież bezsensownie zniechęcić, skoro tak Ci dobrze idzie.
- Jeżeli mimo podejmowania prób zgodnie z powyższymi poradami, nadal czujesz się przytłoczona i masz ataki paniki wywołane poczuciem bezsilności – nie bój się prosić o pomoc. Poproś męża, kogoś z rodziny, najlepszą przyjaciółkę, sąsiadkę czy kogokolwiek innego do kogo masz zaufanie. Najlepiej jakby była to osoba, które na co dzień nie ma takich samych problemów jak Ty (żebyście się we dwie nie zaczęły nad sobą użalać w chwili słabości), ale przede wszystkim musi to być osoba, która nie będzie Cię nawet w najmniejszym stopniu potępiać czy krytykować. Jej główną rolą jest motywowanie i podtrzymywanie na duchu, dlatego naprawdę wybierz kogoś zaufanego, kto lubi Cię taką, jaka jesteś. Możesz też poszukać wsparcia u nas na grupie Porządkoodpornych, lub napisać bezpośrednio do mnie – postaram się pomóc Ci jak tylko będę mogła. Ale jeżeli nawet to nie pomoże, to naprawdę wyświadcz sobie przysługę i skonsultuj się z psychologiem. Poczucie bezsilności od czasu do czasu jest co prawda normalne, ale jeżeli ataki paniki Cię nie opuszczają, to prawdopodobnie problem jest gdzieś głębiej i dopóki go nie zlokalizujesz, możesz mieć trudności z ruszeniem do przodu.
A jeżeli problem nie dotyczy Ciebie?
Jeżeli widzisz, że ktoś z Twoich bliskich ma poważny problem z bałaganem i nie może sobie sam z tym poradzić – ZAPROPONUJ pomoc. Absolutnie nie próbuj na własną rękę sprzątać czyjegoś bałaganu, bo możesz go tylko niepotrzebnie zdenerwować albo wpędzić w jeszcze gorszy dołek, wywołany tym, że ktoś się męczył od kilku miesięcy/lat, a Ty przyszłaś i zrobiłaś w dwa dni. Sprzątanie za kogoś, zdecydowanie nie działa. Jeżeli ktoś Twojej pomocy nie chce – to nie. Nic na to nie poradzisz. To nie Twoja sprawa i nie Twoje życie. Nie wolno Ci podejmować decyzji dotyczących nie Twojego życia. A jeżeli jest to osoba, która ma wpływ na Twoje życie i też cierpisz przez jej bałagan – zacznij od rozmowy. Zapytaj dlaczego nie chce przyjąć Twojej pomocy i uświadom jej, że jej decyzje wpływają także na Twoje życie. Tylko naprawdę – absolutnie nic na siłę.
Co robić, jeżeli ktoś prosi Cię o pomoc w sprzątaniu, albo przyjął Twoją propozycję pomocy?
- Pamiętaj, że nie Ty tu dowodzisz. Pytaj, czego ta osoba od Ciebie oczekuje, co konkretnie masz robić i jak ta osoba chce, żeby to było zrobione. Pamiętaj, że jeżeli ktoś korzysta z Twojej pomocy, to problem może go już przerastać i każda pierdoła może go wytrącić z równowagi, więc nie upieraj się przy swoich metodach i nie rób po swojemu, tylko precyzyjnie wypełniaj instrukcje. Jeżeli nie jesteś w stanie spełnić tego warunku, to odmów i nie pomagaj wcale, bo kłótnie i awantury tylko pogorszą sytuację.
- Jeżeli widzisz, że osoba, która sprząta, sama nie wie za co ma się zabrać i jest na skraju załamania – nie wydawaj poleceń, tylko proponuj kolejne działania. Upewnij się, czy takie działania tej osobie odpowiadają i sugeruj w czym mogłaby Ci pomóc. Np. „Pomyślałam, że dobrze byłoby nastawić pranie, żebyśmy mogły je poskładać i schować do szafy. Co Ty na to? Pokażesz mi, które rzeczy są do prania?” Przejmuj dowodzenie, ale bardzo, bardzo, bardzo delikatnie, upewniając się po 300 razy, że osoba, która poprosiła Cię o pomoc, nie ma nic przeciwko temu.
- Chwal na każdym kroku i doceniaj wysiłek. Np. „Strasznie się dzisiaj narobiłyśmy! Ale było warto. Zobacz jak tu teraz czysto / jak to dobrze wygląda„.
- Nie planuj naprzód – unikaj pożegnań w stylu „to do jutra – jutro zajmiemy się tym czy tamtym”, albo „mam nadzieję, że jutro też nam tak dobrze pójdzie”. Pamiętaj, że jak ktoś jest właśnie po całym dniu ciężkiej harówki i ma wszystkiego serdecznie dosyć, to myśl, że jutro czeka go dokładnie to samo, wcale nie poprawia mu nastroju. Zwyczajnie się pożegnaj, podkreśl jak świetnie Wam poszło i zapewnij, że bardzo miło spędziłaś czas. Jeżeli osoba sprzątająca zaprosi Cię na kolejny dzień, to oczywiście się umów. Jeżeli sama nie wyjdzie z inicjatywą, to już dzisiaj się nie napraszaj. Zadzwoń następnego dnia rano i powiedz, że wczoraj było bardzo fajnie, a w sumie dzisiaj też masz trochę czasu wolnego, więc jeżeli ta osoba ma ochotę, to chętnie dzisiaj też dotrzymasz jej towarzystwa.
- Nie naciskaj. Im bardziej naciskasz i zmuszasz, tym bardziej ludzie się zamykają. Dotyczy to każdego tematu i wszystkich ludzi, więc tym bardziej ludzi, którzy mają jakiś problem.
- Kontroluj sytuację. Jeżeli widzisz, że osoba sprzątająca ma dosyć, jest przemęczona, podenerwowana, zaczyna się załamywać lub zniechęcać – proponuj przerwę na herbatę/kawę, zagaduj na jakiś lekki temat, albo proponuj zmianę „tematu sprzątania”. „Nie wiesz, co z tym zrobić? Zostaw to na razie. Zastanowisz się i wrócimy do tego później. Mogłabyś mi za to teraz pomóc z czymśtam?„
- Powinnam to pewnie napisać na pierwszym miejscu, ale jest to dla mnie tak oczywiste, że przypominam tylko na wszelki wypadek: NIE KRYTYKUJ i NIE KOMENTUJ! Stwierdzenia „ale tu syf”, „jak mogłaś doprowadzić to miejsce do takiego stanu”, „jak można mieszkać w takich warunkach” i wszystkie podobne są absolutnie zakazane. Krytykowanie, naśmiewanie się i wytykanie błędów naprawdę w niczym nie pomaga. Jak masz zamiar krytykować i komentować, to nie pomagaj.
- Nie wypominaj pomocy i nie wpędzaj w poczucie winy. Teksty w stylu „To ja tu się dla Ciebie poświęcam, a Ty wydziwiasz” też są absolutnie zakazane.
- Doceniaj wszystkie „utrzymane sukcesy” – Trzy dni temu posprzątałyście kuchnię i nadaj jest tam idealny porządek? Zauważ to i doceń.
Nie wiem, czy zauważyłaś, ale większość powyższych wskazówek również świetnie się sprawdzi, kiedy sprzątasz razem z… dziećmi! Małe dzieci uczy się sprzątania w bardzo podobny sposób, więc jeżeli masz w domu dzieci, które nie radzą sobie ze sprzątaniem swoich pokoi – też możesz wypróbować na nich te metody.
Tak jak zapowiadałam – dzisiejszy wpis to taki trochę „powrót do korzeni”, czyli do radzenia sobie z tym największym, najgorszym bałaganem. Jeżeli właśnie się z nim zmagasz, to mam nadzieję, że chociaż odrobinę Ci tym wpisem pomogłam, a jeżeli nigdy nie znalazłaś się w takiej sytuacji, to mam nadzieję, że udało mi się przybliżyć Ci mechanizm, który sprawia, że taki bałagan się pojawia i dzięki temu znajdziesz w sobie więcej zrozumienia dla osób, które zmagają się z tym problemem.