Mam świadomość tego, że mało która kobieta ma luksus posiadania w domu osobnej pralni i jednak większość czynności związanych z praniem odbywa się w łazience, a czasem wręcz w kuchni, bo w łazience nie ma miejsca na pralkę. Dlatego pisząc „pralnia” nie mam na myśli pomieszczenia dedykowanego robieniu prania, a bardziej komplet sprzętów i akcesoriów, które się z tym praniem wiążą.
Co musisz mieć?
- Pralkę – Niby można robić pranie ręcznie, ale po co 😉 Ani to wygodne, ani ekonomiczne, ani ekologiczne. Przypuszczam, że jakąś pralkę już masz, ale jakbyś kiedykolwiek zastanawiała się nad wymianą, to dla mnie przy wyborze pralki najważniejsze są cztery rzeczy:
- Możliwość dorzucania rzeczy w trakcie prania – w pralkach ładowanych z przodu to teraz nowość, ale pralki ładowane od góry miały tę opcję już 20 lat temu i naprawdę bardzo się przydaje.
- Funkcję prania ręcznego – nienawidzę prać ręcznie. W ogóle nie ma takiej możliwości, żebym cokolwiek ręcznie wyprała, dlatego możliwość super delikatnego prania w pralce jest dla mnie bardzo ważna.
- Funkcję opóźnionego startu – żebym mogła ustawić pralkę tak, żeby skończyła prać akurat jak wracam z pracy.
- Dopasowana pojemność – często zapominamy, że pojemność pralki powinna być dostosowana nie tylko do ilości rzeczy, które pierzemy (czyli im większa tym lepsza), ale przede wszystkim – do możliwości SUSZENIA prania. No bo co nam z tego, że mamy ogromną pralkę, jeżeli nie mamy jak tego prania później wysuszyć.
- Suszarkę na pranie – Tu masz absolutną swobodę – może to być suszarka typu stojak, sznurek na pranie wiszący w ogrodzie lub suszarka automatyczna. Jak Ci wygodniej. Ale pamiętaj, żeby rodzaj suszarki był dostosowany do Twoich potrzeb. U mnie zdecydowaną większość rzeczy pierze się na funkcji prania ręcznego, bez wirowania, więc do automatycznej suszarki bym ich nie włożyła. Stojąca też odpada, bo miałabym bez przerwy mokrą podłogę. Dlatego u mnie absolutny must have to suszarka wisząca pod sufitem (nad wanną) w łazience. Całe kapiące pranie okapuje mi się bezpośrednio do wanny. Pisałam przy pralce, ale napiszę tu ponownie, bo to NAPRAWDĘ potrafi ułatwić życie – wielkości pralki i suszarki powinny być do siebie dopasowane. Nie ma nic bardziej upierdliwego niż pół pralki mokrego prania, którego nie ma jak wysuszyć.
- Kosz na brudne pranie – Jakąś formę pojemnika na brudne pranie ma chyba każdy, bo to “oczywista oczywistość”. Jednak z niezrozumiałych dla mnie przyczyn – większość ludzi ma jeden – dwa pojemniki, a pranie dzieli na co najmniej kilka kategorii. Jednym z moich najukochańszych rozwiązań jeżeli chodzi o ułatwianie sobie życia, jest posiadanie dokładnie tylu koszy na brudne rzeczy, na ile kategorii dzielimy pranie. Ja mam 10 (ciemne ręczne, ciemne robocze, jasne ręczne, jasne robocze, kolorowe ręczne, kolorowe robocze, ręczniki, ścierki, pościel, inne dziwne rzeczy). Oczywiście nie są to jakieś wielkie kosze na pranie, tylko małe koszyczki poustawiane na regale. Pojemność koszyczka odpowiada idealnie pojemności pralki (i szuszarki), więc pranie odbywa się w chwili zapełnienia koszyczka. Bez zastanawiania się co powinnam dzisiaj wyprać i przede wszystkim bez sortowania brudów! Dzięki temu nastawienie prania trwa jakieś 30 sekund 🙂
- Kosz na czyste pranie – Każda kobieta marzy o tym, żeby czyste pranie natychmiast lądowało poskładane w szafce, ale niestety nie zawsze nam się to udaje. I później przez kilka dni (albo i tygodni) przestawiamy sterty wypranych rzeczy z kanapy na fotel, z fotela na krzesło, z krzesła na komodę i tak dalej. A rozwiązanie jest banalnie proste – kosz na czyste pranie. Wszystkie rzeczy, których z jakiegoś powodu nie schowałaś jeszcze do szafki – wkładaj do jednego kosza. Jak kosz się zapełni to masz dodatkową motywację, żeby zebrać się w sobie i wszystko pochować. A zanim się w sobie zbierzesz – bierz rzeczy do używania z kosza, a nie z szafek. Będziesz miała mniej składania i chowania 😉
- Środek piorący – Płyn / proszek do prania albo cokolwiek innego, w czym pierzesz swoje rzeczy. Powinien być dostosowany do Twoich potrzeb – masz skłonności do alergii – wybieraj środki dla alergików. Masz tylko jedną białą bluzkę – nie potrzebujesz specjalnie dla niej całego wiadra proszku do białego – w proszku do kolorowego też się wypierze. Kochasz wełniane swetry – specjalny płyn do wełny i jedwabiu naprawdę robi różnicę.
- Płyn do płukania – pamiętaj, że to właśnie on zostaje na ubraniach najdłużej, więc absolutnie nie może podrażniać Twojej skóry, a jego zapach powinien Ci odpowiadać. Jako przypomnienie dodam tylko, że do swetrów dajemy więcej płynu do płukania, a do ręczników nie dajemy wcale.
Co jeszcze warto mieć?
- Klamerki – Jeżeli masz w zwyczaju suszyć pranie na zewnątrz (na balkonie, za oknem, na podwórku), to ZAWSZE je przypinaj, bo wystarczy, że trochę inaczej wiatr zawieje i będziesz miała wszystko jeszcze raz do prania (o ile znajdziesz).
- Woreczek na delikatne pranie – Niby da się bez niego przeżyć, ale jak już mówiłam – wszystko piorę w pralce, więc wrzucam do niego wybitnie delikatne rzeczy, żeby się nie pozaciągały od innych albo jakieś drobiazgi (np. paski).
- Siatkę do suszenia swetrów – Co prawda swetrów na niej nie suszę, ale sprawdza się fenomenalnie do suszenia dziecięcych pluszaków, poduszek i innych dziwnych rzeczy, których nie da się normalnie powiesić.
- Odplamiacz – Osobiście nie jestem fanką, bo wbrew reklamom – bardzo mocno niszczy ubrania – osłabia włókna i ciuchy łatwiej się drą. Ale stosowany raz na jakiś czas potrafi skutecznie pomóc w przywracaniu rzeczom pierwotnego koloru.
- Żelazko – Jeżeli prasujesz. Ja nie nie prasuję, więc się nie wypowiadam.
- Deskę do prasowania – Jak wyżej 😉 Jeżeli prasujesz bardzo sporadycznie (kilka ubrań w roku), to zamiast marnować miejsce na wielką deskę do prasowania, rozważ małą deskę nablatową lub specjalną matę, którą rozkłada się na stole.
- Nakładka na wannę – Jeżeli masz w zwyczaju prać ręcznie, a Twoja umywalka jest do tego zbyt mała, to kup sobie plastikową nakładkę do prania – takie coś przypominające wielki zlew, który opiera się o krawędzie wanny. O ile masz wannę oczywiście 🙂
Czego się pozbyć?
Nie będzie to chyba żadną nowością, jeżeli powiem, żebyś pozbyła się wszystkiego, czego nie używasz 😉 Ale nawet nad rzeczami, których używasz warto się czasem zastanowić i pozbyć się:
- wszystkich środków (płynów, proszków), które podrażniają Ci skórę, nie odpowiada Ci ich zapach, albo są przeterminowane,
- połamanych klamerek,
- popękanych koszy,
- podartych pokrowców na deskę do prasowania,
- popsutego żelazka,
- połamanych lub niesprawnych suszarek na pranie,
- podartych woreczków do prania,
- dziwnych akcesoriów, których nie używasz (np. kulek piorących, ściereczek łapiących kolor i innych wynalazków, które Cię do siebie nie przekonały).
Metody przechowywania
Z jednej strony byłoby idealnie jakby wszystkie akcesoria związane z praniem były składowane w pobliżu pralki. Jeżeli jednak nie dysponujesz specjalną pralnią, a pralka ledwo mieści Ci się w malutkiej łazience, to w miarę możliwości, postaraj się, żeby:
- proszek do prania stał z dala od wilgoci (najlepiej poza łazienką),
- kosz na brudne pranie stał z dala od wilgoci (też dobrze by było poza łazienką),
- suszarka była ulokowana w dobrze wentylowanym miejscu (np. w pobliżu okna lub kratki wentylacyjnej)
Butelki z płynami do prania i do płukania jak najbardziej mogą stać w łazience, ale z dala od grzejnika i rur z ciepła wodą (żeby się nie przegrzewały). Jeżeli nie masz na nie miejsca w żadnej szafce ani na półce, to serdecznie polecam wiaderko z przegródkami.
Na deskę do prasowania są specjalne wieszaki, które umożliwiają powieszenie jej wewnątrz szafy na ściance lub na drzwiach. Niektóre z tych wieszaków posiadają też specjalny uchwyt na żelazko.
Na co zwrócić uwagę podczas zakupów:
- Rozsądnie korzystaj z promocji – Dobre jakościowo proszki i płyny do prania, są dosyć znacząco droższe od tych najtańszych marek, ale po pierwsze są bardziej wydajne, więc możesz nasypać mniej i nadal mieć czyste pranie, a po drugie są na nie naprawdę dobre promocje. Co jakiś czas w marketach można kupić markowe środki nawet o połowę taniej, dlatego warto sobie takie zakupy planować i już w połowie opakowania zacząć rozglądać się za kolejnym. Kompletnie nie warto kupować proszków i płynów do prania w pełnej cenie, tylko tak planować zakupy i „zapas”, żeby starczyło od promocji do promocji. Co nie oznacza, że jak zobaczysz swój ulubiony proszek za połowę ceny, to od razu powinnaś robić zakupy na rok – te promocje są naprawdę często, a takie produkty też mają datę przydatności.
- Wąchaj przed zakupem – O ile oczywiście nie wymaga to uszkodzenia opakowania. Nasz nos to takie wspaniałe urządzenie, które bardzo szybko wyczuwa substancje, które mogą nas podrażniać. Jeżeli po samym powąchaniu nowego płynu do płukania kręci Cię w nosie i masz ochotę kichnąć, to jest bardzo duża szansa, że taki płyn będzie Cię podrażniał lub uczulał.
- Testuj na małych opakowaniach – Jeżeli masz ochotę zmienić coś w środkach piorących (nowy płyn / proszek) to na początek kup malutkie opakowanie, wypierz kilka rzeczy i pochodź w nich jakiś czas. Dopiero kiedy będziesz na 100% pewna, że nowy produkt jest dla Ciebie bezpieczny – zainwestuj w wielki wór proszku 😉
- Zwracaj uwagę na detale – Kupując nowe akcesoria do prania (klamerki, kosze, miski) dokładnie je „wymacaj” i upewnij się, że nie mają zadziorków i ostrych krawędzi – każdy taki ostry kawałek plastiku będzie haczył o ubrania i może zaciągać nitki, a nawet wycinać dziury.
- Wybieraj szerokie pałąki do suszenia – Jeśli decydujesz się na suszenie „klasyczne” na różnego rodzaju stojących lub wiszących suszarkach, to pamiętaj – im szerszy pałąk tym lepszy. Wszystkie cienkie sznurki i druciki będą się nieładnie odgniatać na ubraniach i mogą je defasonować.
Ogólnie jeżeli chodzi o różnego rodzaju akcesoria do prania i suszenia to zasada jest jedna – im mniej masz rzeczy, tym mniej potrzebujesz akcesoriów do pielęgnacji tych rzeczy. Dotyczy to również ich różnorodności. Jeżeli masz dużo rzeczy w podobnych kolorach, z materiałów wymagających podobnej pielęgnacji, to masz mniej rodzajów prania, a co za tym idzie mniej sortowania, mniej rodzajów proszków i płynów itp. Kupując sobie nowe rzeczy do ubrania, albo do mieszkania myśl też o tym, w jaki sposób będziesz je czyścić – jeżeli kupisz rzecz, której nie będziesz miała z czym wyprać to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że po użyciu wrzucisz ją do kosza na brudy i zostanie w nim na bardzo, bardzo, bardzo długi czas, bo przecież wyprać nie ma z czym, pralkę puszczać dla jednej sztuki szkoda, a ręcznie prać Ci się nie chce… To przykre, ale taka jest prawda – im mniejsza ilość i różnorodność rzeczy w domu, tym mniej gór prania, z którymi trzeba się jakoś uporać.
P.S. Kosz na brudy to też fantastyczne narzędzie selekcji ubrań – jeżeli coś w nim leży od roku i nadal nie jest wyprane, to spokojnie możesz się tego czegoś pozbyć, bo nawet jeżeli jakimś cudem wypierzesz i założysz ponownie, to później znowu zapewne wyląduje na rok w koszu.