No dobra! Przerwa w górnolotnych filozofiach – pora brać się za dalszą robotę. Przypuszczam, że cały czas robisz jeszcze pierwsze sprzątanie, więc powiem Ci kilka rzeczy, o których powinnaś pamiętać.
- Podczas grupowania rzeczy w kategorie, nie zapominaj o przedmiotach wyniesionych wcześniej do strefy brudnej oraz o tych walających się na rożnych stertach. Jak sprzątasz szafkę z przyborami biurowymi to przejdź się po domu i pozbieraj te przybory z różnych zakamarków, powyciągaj ze stert i sprawdź, czy nie wyniosłaś kilku do strefy brudnej, bo jeszcze wtedy nie miały swojego miejsca.
- Jeżeli podczas sprzątania jakiegoś pomieszczenia (np. łazienki) trafisz na przedmioty z kategorii, która już jest posprzątana i ma swoje miejsce (np. akcesoria biurowe, powyciągane z kieszeni i torebek przed praniem) to przerwij sprzątanie i NATYCHMIAST odnieś rzeczy na ich miejsce, bo inaczej zaczną Ci powstawać nowe, bezsensowne sterty przedmiotów „do wyniesienia”, „do posortowania” lub „na później”.
- Jeżeli podczas odkładania nowych znalezisk na miejsca, okazuje się, że w przygotowanym miejscu robi się za ciasno, bo przewidziałaś pudełko na 25 długopisów a po mieszkaniu podczas sprzątania znalazłaś jeszcze 30 kolejnych – nie przekładaj i nie kombinuj. Wtykaj wszystko jak się da, byle tylko się zmieściło i szafka (pudełko, szuflada) się zamknęła.
W pewnym momencie – gdzieś w połowie pierwszego sprzątania lub może nawet wcześniej – dojdziesz do posprzątanego miejsca, w którym nie możesz już nic więcej upchnąć z danej kategorii, bo się zwyczajnie nie mieści. To jest odpowiedni moment, żeby zacząć drugie sprzątanie.
Możesz robić pierwsze i drugie sprzątanie jednocześnie.
Oczywiście pod warunkiem, że w dwóch różnych miejscach 😉
Kontynuuj pierwsze sprzątanie, tak jak to robiłaś do tej pory. Szafka po szafce, rzecz po rzeczy, kategoria po kategorii. Odnoś rzeczy na ich miejsca i dokładaj do istniejących już kategorii. Przy dużym bałaganie nie ma takiej możliwości, żebyś przy pierwszym sprzątaniu znalazła wszystkie przedmioty danego typu i nie dokładała już nic więcej. Jestem pewna, że odkryjesz jeszcze sporo rzeczy, co do których byłaś przekonana, że już wszystkie znalazłaś 😉
Od tego masz właśnie drugie sprzątanie. Jak w posprzątanych miejscach brakuje przestrzeni i zaczyna robić się bałagan – posprzątaj je jeszcze raz. Wyciągnij ponownie wszystko z szafki lub półki, sprawdź, czy po dołożeniu kolejnych rzeczy na pewno wszystkie są Ci nadal potrzebne. Może gdzieś w głębi szafy wykopałaś przecudny wazon, o którym zupełnie nie pamiętałaś, a ten, którego planowałaś używać nadaje się jednak do oddania, bo przecież znalazłaś piękniejszy? Chyba po raz setny wrócę do przykładu długopisów, ale na nich mi najłatwiej tłumaczyć.
Miałam w mieszkaniu całe pudło długopisów (często bywam na spotkaniach i konferencjach, więc regularnie materializują mi się w różnych miejscach nowe). Po pierwszej selekcji zostawiłam może 50 najładniejszych i najlepiej piszących a resztę oddałam. Sprzątając kolejne szafki i pokoje, a także ogarniając raz na jakiś czas torebkę znajdowałam kolejne i po jakimś czasie okazało się, że ZNOWU mam całe pudło (takie po butach) przeróżnych długopisów. Jak pudło przestało się domykać – zrobiłam kolejną selekcję ponownie zostawiając te najlepiej piszące i najładniejsze. W większości przypadków wcale nie były to te, które zostawiłam przy pierwszym sprzątaniu bo od tego czasu znalazłam ładniejsze i wygodniejsze.
To prosty przykład i wiem, że szklanki, czy wazony nie materializują się w różnych miejscach w takich ilościach jak długopisy ale jednak sporo jest takich rzeczy, które znajdziesz podczas sprzątania, a które Cię zaskoczą. U mnie najkomiczniejszym przykładem były książki. Miałam różne książki porozkładane po trzech pokojach. Podział na pokoje był dosyć przypadkowy – moje książki z dzieciństwa wylądowały u córki w pokoju, książki, których rodzice nie zabrali podczas przeprowadzki wylądowały w magicznym pokoju z bałaganem (mojej gigantycznej strefie brudnej) a książki, które wprowadziły się wraz z mężem oraz wszystkie nowo kupowane – wylądowały w salonie. I wiesz co? Jak pewnego pięknego dnia zebrałam wszystkie do kupy, to okazało się, że niektórych mam po 2-3 egzemplarze (szczególnie klasyki i lektur). Ja miałam swoją, mąż swoją, a dodatkowa była jeszcze mojej mamy ze szkoły. Jakby mnie ktoś zapytał kiedyś czy mam „Quo Vadis” to oczywiście wiedziałam, że mam. Ale nie miałam pojęcia, że w trzech (różnych) wydaniach 😉 Albo przykład kolejny: Mąż miał jeszcze w zeszłym roku Malucha (samochód). Miał w planach w nim hobbystycznie pogrzebać, więc poprzynosił do domu kilka (5-6?) książek o naprawie Malucha. Samochód kilka miesięcy temu sprzedał, a książki o jego naprawie stoją nadal i czekają na kolejne sprzątanie 😉
Wracając jednak do tematu:
Drugie sprzątanie służy refleksji nad efektami pierwszego sprzątania.
W moim przypadku odstępy między pierwszym a drugim sprzątaniem w szafkach/kategoriach wahały się między kilkoma tygodniami a kilkoma miesiącami. Oczywiście mam miejsca, w których jeszcze pierwszego sprzątania nie skończyłam, nie mówiąc o drugim 😉 Dłuższy odstęp między kolejnymi podejściami do tego samego miejsca pozwala Ci zweryfikować, czy Twoje rozwiązanie się sprawdziło. Czy kategoria dostała odpowiedni dom, do którego chętnie wraca. Czy domownicy umieją znaleźć wszystkie potrzebne im rzeczy i czy wiedzą, gdzie należy je odłożyć.
Najprościej mówiąc – Przy drugim sprzątaniu zastanów się, czy posprzątane (pierwszy raz) rzeczy nadal stanowią problem w Twoim domu. Czy zdarza się, że zamiast wrócić na miejsce tworzą nowe sterty? Czy odkładanie ich i sprzątanie sprawia Ci trudność? Jeżeli dobrze przemyślałaś miejsce, skład kategorii i dostępność podczas pierwszego sprzątania to zapewne wszystkie rzeczy jakimś cudem wracają na miejsca i nie masz problemu z utrzymaniem w tym miejscu porządku. Jeżeli rzeczy nie wracają wcale albo wracają ale w szafce panuje totalny chaos, to znak, że dom znaleziony podczas pierwszego sprzątania jednak rzeczom nie przypasował i powinnaś poszukać im jakiegoś innego miejsca.
Przy tej okazji przemyśl i przypomnij sobie czy faktycznie przez te ostatnie kilka tygodni/miesięcy od pierwszego sprzątania użyłaś któregoś z tych przedmiotów. Może się okazać, że zostawiłaś coś bo byłaś pewna, że będziesz tego używać a po kilku miesiącach okaże się, że jednak ani razu nie tknęłaś tej rzeczy. Pomyśl, czy wszystko, co zostawiłaś podczas pierwszego sprzątania jest Ci absolutnie niezbędne. Może jednak warto się pozbyć paru misek, świeczników lub pięciu zapasowych kompletów pościeli dla gości? Na klamoty, które dołożyłaś do kategorii od czasu pierwszego sprzątania też popatrz przez pryzmat tego na ile używałaś rzeczy, które już w niej były. Czy jeżeli przez ostatnie pół roku używałaś na zmianę tylko dwóch kocy, to naprawdę potrzebujesz zostawiać jeszcze te znalezione w skrzyni pod łóżkiem, na pawlaczu i w zakamarku szafy? Zostaw sobie dwa „najulubieńsze” (jak już nie możesz się powstrzymać to ewentualnie jeszcze jeden zapasowy) a resztę oddaj znajomym lub podaruj najbliższemu schronisku dla zwierząt.
Pierwsze sprzątanie – mimo, że powinno być bardzo przemyślane i dokładne, tak naprawdę jest sprzątaniem wstępnym. Takim trochę teoretycznym. Przy pierwszym sprzątaniu na 100% złapałaś się na „nie używałam tego, bo nie wiedziałam gdzie jest / nie mogłam się do tego dostać, ale teraz jak już znalazłam i będzie pod ręką to na pewno będę tego używać”. I pewnie masz w mieszkaniu kilka przedmiotów, które zostawiłaś własnie w oparciu o takie przemyślenie. Przy drugim sprzątaniu tej samej kategorii nie ma tak lekko. Teraz już nie ma wykrętów i gdybania, że jakby było bliżej, wygodniej, jakby był łatwiejszy dostęp. Przez ostatnie kilka tygodni miałaś bliżej i wygodniej. Jesteś pewna, że używałaś tych wszystkich przedmiotów, które koniecznie musiały zostać?
Mam taką metodę (leniwą i bezmyślną), że nie wycieram kurzu między pierwszym, a drugim sprzątaniem. Blaty i szafki „z wierzchu” oczywiście czasem przetrę ale półki z różnymi manelami (książkami, porcelaną, kosmetykami, ciuchami itp.) konsekwentnie pomijam. Wycieram rzecz dopiero wtedy, kiedy biorę ją do użycia. Wtedy też przecieram półkę w miejscu, gdzie dana rzecz stała. Po kilku tygodniach na pierwszy rzut oka widać, które rzeczy były używane, a które nie. Oczywiście trzeba wziąć zdroworozsądkową poprawkę na sezonowość niektórych przedmiotów. Jeżeli jednak nie używasz czegoś, bo jest na inny sezon, to może warto trzymać takie przedmioty gdzieś głębiej w zestawie z sezonówkami, nie marnując miejsca pod ręką. Żeby zobrazować o co mi chodzi (bo jednak sezonówki kojarzą się głównie z butami i ciuchami) – Mam w domu zestaw plastikowych i melaminowych naczyń. Talerzyki, kubeczki, miseczki itp. W związku z tym, że to naczynia – za pierwszym podejściem błędnie założyłam, że powinny być w kuchni w kategorii „naczynia”. W praktyce okazało się jednak, że używam ich tylko i wyłącznie podczas wakacyjnych wyjazdów, a przez całą resztę roku zajmują bezcenne miejsce w kuchennych szafkach. Dlatego w wyniku drugiego sprzątania wszystkie plastikowe naczynia dostały własny karton i zostały oddelegowane do sezonu letniego wraz z innymi wakacyjno-wyjazdowymi manelami.
Kończąc zaś moją metodę „kurzową” – jeżeli ewidentnie nieużywana rzecz nie jest akurat sezonówką a warstwa kurzu wskazuje, że jest nieużywana od dłuższego czasu – po co ją trzymasz? Nikomu nie wmówisz, że jej używasz, bo przecież widać, że nie 😉
Prowadzenie równolegle pierwszego i drugiego sprzątania może się wydawać nieco dziwne ale się sprawdza. Najważniejsze, żeby nie zaczynać go jednak zbyt szybko. Daj sobie czas na przetestowanie istniejącego systemu, na weryfikację zasadności posiadania niektórych przedmiotów a w szczególności na odnalezienie rzeczy zagubionych w niesprzątniętym jeszcze bałaganie.