O pozbywaniu się rzeczy po raz trzysta osiemdziesiąty piąty 😉
Dwa tygodnie temu opisałam Ci jak „przepracować” problem pozbywania się przedmiotów, które gromadzi się w wyniku rekompensowania sobie niespełnionych ambicji. Oczywiście jednak nie wszystkie Twoje klamoty wynikają z potrzeby dążenia do jakiegoś „perfekcyjnego” wzorca. Część trzymasz, bo są dla Ciebie zbyt wartościowe, żeby się z nimi rozstać. Nie mam tu na myśli bezpośrednio wartości finansowej. Bardziej ten mur emocjonalny i poczucie niepokoju, które pojawia się, kiedy myślisz o oddaniu jakiejś rzeczy. Dzisiaj wyjaśnię Ci jak powinnaś spojrzeć na przedmioty, których nie możesz oddać, bo z jakiegoś irracjonalnego powodu są dla Ciebie ważne.
Wyobraź sobie że masz chomika. Pierwotnie miałam w planach zasugerować, żebyś wyobraziła sobie dziecko ale finalnie stanęło na chomiku, bo mniej kontrowersyjny będzie 😉 Masz tego chomika i co? Karmisz go, poisz, czasem się z nim pobawisz. Jak Ci smutno albo Ci się nudzi to sobie z nim (do niego) nawet pogadasz. Weźmiesz na ręce. Pogłaszczesz. Ogólnie mówiąc poświęcisz mu swój czas i energię.
A jakbyś tak włożyła do klatki odpowiedni zapas wody i jedzenia po czym wyniosła klatkę do piwnicy, na strych, albo wcisnęła na górę szafy i nie zajmowałabyś się tym chomikiem w ogóle. Nie miałabyś wyrzutów sumienia? Takiego irytującego poczucia, że ten Twój chomik to jest tam strasznie samotny i taki biedy i na pewno mu niesamowicie przykro i smutno? Że sobie samotnie po chomiczemu płacze z tęsknoty i samotności?
Ale Ty przecież nie możesz lub nie masz czasu się nim zajmować. Regularna, aktywna opieka zwyczajnie nie wchodzi w grę. Max na co możesz sobie pozwolić to dosypywanie jedzenia i wody raz na miesiąc, ewentualnie sprzątniecie klatki raz na pól roku. Co zrobisz?
Będziesz trzymać to biedne zwierze samotne na strychu? Bo jest Twoje? Bo jest urocze/śliczne? Bo wydałaś na nie pieniądze? Bo może kiedyś będziesz miała czas, żeby się z nim pobawić?
A może lepiej będzie jak znajdziesz mu nowy dom? Kogoś, kto go pokocha, będzie się z nim bawił i zapewni mu taką opiekę na jaką zasługuje. Kto będzie mógł poświęcić mu swój czas. Kto sprawi, że Twój przecudny chomiczek nie będzie już smutny i samotny tylko wesoły i radosny. Lepszy pomysł niż trzymanie na szafie, nie uważasz?
Zdaję sobie sprawę z tego, że zwierze to nie przedmiot i porównywanie jest dziwaczne (a wyobraź sobie co by było jakbym faktycznie pisała o dziecku a nie o chomiku 😉 ) ALE jak się nad tym głębiej zastanowić to bardzo często używa się sformułowania „przedmiot z duszą”. A co jeśli nasz rzeczy faktycznie tę duszę posiadają? Jeżeli w jakiś sposób odczuwają? Niedawno oglądałam „Sausage Party” i tak mi zostało 🙂 Podejście do przedmiotów jak do istot żywych, myślących – faktycznie nietypowe. Jednak o dziwo taka perspektywa działa na naszą korzyść. I oczywiście na korzyść porządku w domu.
Wyobraź sobie teraz, że każda z Twoich rzeczy posiada uczucia. Każda wymaga od Ciebie miłości, troski, czasu i odrobiny poświęcenia. Zapewne większość Twoich rzeczy (albo i wszystkie) w pełni zasługuje na Twoją miłość i atencję. Niestety przypuszczam, że nie wszystkim jesteś w stanie tę miłość i czas zapewnić. Masz pewnie rzeczy, które ganiają za Tobą bez przerwy jak wierny pies. Masz takie jak ten chomik w klatce, z którym bawisz się od czasu do czasu. No i masz też takie jak chomik w piwnicy czy na szafie – są bo są, ale kompletnie nie możesz się nimi zająć. Może jakby dobrze poszukać, to masz też takie, które już dawno zdechły, bo od dwóch lat nawet wody nie dostały. 🙁
Marie „KonMari” Kondo – japońska specjalistka od sprzątania – mówi, że każdej rzeczy należy oddać cześć. To bardzo „japońskie”. Dla nas rozmawianie z rzeczami jest obce i wydaje nam się zwyczajnie głupie – Co kraj to obyczaj. Ja się jednak całkowicie zgadzam z KonMari – rzeczy mają duszę i oddają swoje życie w nasze ręce. Nie wszystkie z naszych rzeczy kochamy, tak jak nie kochamy wszystkich ludzi, którzy są wśród nas. Jeżeli jakiegoś człowieka nie lubisz, to nie zapraszasz go żeby z Tobą zamieszkał tylko starasz się jak najrzadziej go widywać . Według metody KonMari każda rzecz, którą posiadasz w domu powinna u Ciebie „Sparks Joy” („Roziskrzać Radość”?). Rzeczy które Ci tę radość roziskrzają to są właśnie te rzeczy, które naprawdę kochasz i które powinnaś zachować przy sobie (jak najbliższą rodzinę) – poświęcać im czas i zaangażowanie.
Ze skrajnościami zazwyczaj najłatwiej, bo jak coś kochasz to zostawiasz, jak nie lubisz to się pozbywasz. To zapewne nie jest problem. Problem zaczyna się gdy coś w zasadzie nawet lubisz (bez głębokiej miłości) ale zupełnie nie masz czasu się tym zajmować. W tym momencie wkracza mój dziwaczny wywód o chomiku.
Jeżeli chomika bardzo lubisz ale nie masz dla niego czasu, to szukasz mu nowego domu. Dokładnie tak samo powinnaś potraktować wszystkie swoje rzeczy. Podziękować im za wspólnie spędzony czas i za to, że przez tyle lat dobrze Ci służyły. Rozstania bywają trudne, ale jak w małżeństwie, po latach udanego związku jest Wam już „nie po drodze” to się rozwodzisz. Bywa, że pokojowo i w wielkiej przyjaźni, bo lubicie się nadal, szanujecie wspólnie spędzony czas ale to już „nie to”. Z niektórymi rzeczami, które płaczą z samotności w kącie szafy też pora się rozwieźć i pozwolić im stworzyć nową rodzinę, w której będą się czuły potrzebne i kochane. Powiem Ci, że jak tak czasem czytam te internety i rozmawiam z ludźmi, to mam wrażenie, że całkiem sporo osób ma mniejszy problem z rozwodem/rozstaniem z partnerem niż z pozbywaniem się rzeczy z domu. Nie wiem, co Ty o tym myślisz, ale dla mnie to dziwne trochę. Już nie wspominam nawet o tych dramatycznych przypadkach, kiedy do rozwodu dochodzi głównie ze względu na zbyt dużą ilość rzeczy w domu, bo i takie sytuacje się zdarzają.
Zostawmy jednak te rozwody i wróćmy do naszego chomika, bo jeszcze mi się od męża oberwie za porównania 😉 Z chomikiem się bardzo lubiliście lub miałaś nadzieję, że się polubicie ale coś jednak nie „pykło”. Może nie podpasował mu zapach Twoich ulubionych perfum i za każdym razem Cię drapie, natomiast uwielbia Twoją przyjaciółkę, która przychodzi w odwiedziny. Może urodziłaś dziecko, które ma akurat na chomika alergię. A może zmieniłaś pracę i już nie bywasz w domu na tyle często, by móc się nim zająć tak jak na to zasługuje. Nie wiem z czego wynika fakt, że mimo szczerych chęci nie jesteś w stanie się swoim chomikiem zaopiekować. Przypuszczam natomiast, że nic się w najbliższym czasie w tym względzie nie zmieni i nie staniesz się z dnia na dzień troskliwą i zaangażowaną opiekunką. A chomik jednak potrzebuje ciepła, miłości i opieki, której Ty nie możesz zapewnić. To co? Wrzucasz chomika na szafę, czy oddajesz komuś, kto się nim zajmie?
Swoje rzeczy powinnaś traktować tak samo. One też płaczą cichutko w kąciku, kiedy porzucasz je samotne w ciemnym zakamarku szafy. Pamiętasz „Christmas Special” Przyjaciół, w którym Phoebe nie mogła znieść, że brzydkie choinki są niszczone i nie mogą spełnić swojego choinkowego przeznaczenia? Twoje rzeczy też maja swoje przeznaczenie. Jeżeli go nie spełniają, to ich istnienie nie ma sensu – Jak życie bez żadnego celu.
Miałam w domu piękną, porcelanową zastawę. Ogromny komplet z półmiskami, sosjerkami, wazami i nawet z podgrzewaczem i przyprawniczkami do kompletu. Było tam absolutnie WSZYSTKO. Tylko, że jakoś nigdy go nie używałam. Nie robię eleganckich przyjęć. Nie mam ani gdzie, ani kiedy, ani dla kogo. I wiesz co? Tak naprawdę to strasznie nie lubię takich „oficjalnych” uroczystości – nawet w gronie rodzinnym. Jestem z tych, co to raczej zupa z gara, a nie z wazy. A po nocach słyszałam jak ta moja śliczna zastawa szlocha z tęsknoty za człowiekiem 😉 Tak się jednak składa, że moja babcia jest wielką fanką uroczystości rodzinnych z eleganckim stołem. Święta, urodziny, imieniny i milion innych okazji w roku świętuje właśnie przy „świątecznej” zastawie. U niej moja porcelana mogłaby być szczęśliwa i spełnić swoje porcelanowe przeznaczenie. Po długich i bolesnych rozmyślaniach, które zazwyczaj towarzyszą każdemu rozstaniu – doszłam do wniosku, że tak będzie dla nas lepiej. Dla mnie i dla porcelany 😉 Ja odzyskam przestrzeń, ona będzie mogła spełnić swoje przeznaczenie a i babcia się ucieszy.
Sekret polega na tym, żebyś traktowała swoje rzeczy tak jak sama chciałabyś być traktowana. Popatrz na świat ich oczami. Wczuj się w to, co mogą sobie myśleć. Nie chodzi o to, czy Tobie są „potrzebne”, czy „musisz” je trzymać, bo są śliczne/drogie/sentymentalne. Chodzi o to, co one czują i co będzie dla nich najlepsze. Postępuj z nimi tak, żeby były szczęśliwe i dumne z tego jak przeżyły swoje życie. Jeżeli jesteś pewna, że szczęśliwe będą własnie z Tobą i to u Ciebie będzie im najlepiej – OK. Jeżeli jednak wiesz, że Ty im tego szczęścia nie możesz zapewnić – upewnij się, że trafią do kogoś, kto lepiej o nie zadba.