Tak naprawdę nie wiem po co w ogóle zaczynam pisać ten tekst, skoro odpowiedź jest banalnie prosta i mieści się w jednym zdaniu.
Przypuszczam jednak, że odpowiedź zgodna z prawdą, pozostawiona bez komentarza nie usatysfakcjonuje osoby, która zadała tytułowe pytanie, dlatego pomyślałam, że trochę ją rozwinę i uzasadnię.
A odpowiedź zgodna z prawdą brzmi: NIE DA SIĘ!
Niestety, smutna prawda jest taka, że nie da się wzbudzić motywacji w kimś, kto jej nie ma.
Dlaczego tak jest?
Cały czas jesteśmy bombardowane komunikatami dotyczącymi motywacji. Jaka to ona jest super i jak dzięki niej da się rozwiązać wszystkie problemy. Te komunikaty tworzone są w taki sposób, że zaczynamy postrzegać motywację jako magiczną moc, którą się ma i której używa się do czynienia magii. A jak motywacji nie mamy to nic nie uda nam się osiągnąć, bo właśnie brakuje tej magii, która odwali za nas całą robotę.
Co więcej – wmawia się nam, że magiczną moc motywacji można komuś przekazać (nawet kiedy tego nie chce), albo można ją z kogoś czerpać. Są nawet ludzie, którzy żyją z przelewania swojej niewyczerpanej motywacji na innych. A skoro oni mogą, to przecież ja, mając w sobie całą masę tej magicznej siły powinnam móc wtłoczyć choć trochę w kogoś bliskiego, żeby wreszcie w magiczny sposób ruszył się z kanapy i zaczął realizować jakieś cele (najlepiej moje skoro to moja motywacja).
ALE przy tym całym czerpaniu i przekazywaniu magicznych mocy oraz w trakcie ubolewania nad ich brakiem, jakoś umyka nam to, że motywacja nie ma nic wspólnego z magią. Motywacja nie sprawi, że nam się zachce, ani tym bardziej że samo się zrobi.
Może to zabrzmi trochę jak „masło maślane”, ale żeby zrozumieć czym jest motywacja, musisz najpierw zrozumieć czym jest motywacja 😉
Ostatnio słowa „motywacja” najczęściej używa się w znaczeniu tej niewyjaśnionej magicznej siły, która sprawia, że nam się chce.
A tak naprawdę „motywacja” to nic innego jak POWÓD lub UZASADNIENIE. Jak ktoś popełnia zbrodnie to bada się jakie miał MOTYWY, czyli właśnie powody, żeby ją popełnić. Osobę, która ma jakiś motyw do podjęcia działania można określić jako osobę ZMOTYWOWANĄ.
Motywację teoretycznie dzieli się na wewnętrzną, czyli taką, kiedy nasze działania wynikają z naszych potrzeb / motywów, oraz na zewnętrzną – kiedy te potrzeby / motywy wzbudza ktoś inny lub coś innego.
Jednak tak naprawdę motywacja zawsze – niezależnie od teoretycznych podziałów – jest czymś tylko naszym własnym i zawsze wynika z nas samych. Nawet w przypadku motywacji określanej jako zewnętrzna. Bo motywacja zewnętrzna nie polega na tym, że ktoś nam przelewa do serca strumień energii powodujący, że zaczyna nam się chcieć, tylko na tym, że ktoś nam po prostu rozkazuje, wymaga czegoś od nas, albo chce nas za coś nagrodzić.
Np. mogę płacić podatki dlatego, że chcę żeby mój kraj miał więcej pieniędzy na rozwój. – Taka postawa będzie określana motywacją wewnętrzną.
Albo mogę płacić podatki, bo jak nie będę ich płacić to pójdę do więzienia – to już motywacja zewnętrzna.
Jednak w obu powyższych przykładach JA mam własny POWÓD, żeby podjąć działanie. To jest MÓJ powód. Jak go nie mam, to działania nie podejmę.
Jak znaleźć motywację?
Skoro motywacja to nic innego jak powód podejmowania działania, to pierwsze podstawowe pytanie jakie powinnaś zacząć sobie zadawać brzmi:
„PO CO TO ROBIĆ?”
Masz jakiś cel, który chcesz osiągnąć?
Chcesz zarobić pieniądze? Mieć ładniejsze mieszkanie? Być zdrową? Poszerzyć swoją wiedzę? Spędzać więcej czasu z bliskimi?
Masz jakiś powód dla którego chcesz podjąć działania?
Myślimy o motywacji jako o magicznej sile, która sprawi, że coś nam się samo zrobi. Jednak tak naprawdę motywacja to nic innego jak DOBRY POWÓD dla którego same zabieramy się za robotę. Jeżeli masz taki powód, to masz motywację. Jak nie masz powodu to i motywacji brak.
Podam Ci przykład:
Często marudzę, że powinnam trochę schudnąć. Kwękam, stękam, ale i tak konsekwentnie zjadam kolejną tabliczkę czekolady. Wiesz dlaczego?
Bo „powinnam schudnąć” do gó*no, a nie dobry powód. To takie marudzenie dla samego marudzenia. Wyobrażanie sobie jakby to było fajnie jakby przyleciała dietowa wróżka i zabrała ode mnie 10 kilo.
Ale kiedy moja waga dochodzi do takiego poziomu, że nie mieszczę się w ulubione ubrania i nie jestem w stanie wysiedzieć w pracy, bo cały dzień myślę o tym jak mnie pasek od spodni gniecie to już jest DOBRY POWÓD, żeby schudnąć. Po prostu te dodatkowe kilka kilogramów zaczyna mi naprawdę przeszkadzać i uprzykrza mi życie. A jak już mam ten DOBRY POWÓD to nie czekam na dietową wróżkę tylko przestaję kupować słodycze, przerzucam się na dietę owocowo – warzywną i zaczynam się częściej ruszać (np. spacerować). Trzymam się tego tak długo, aż te denerwujące mnie kilogramy znikną.
Jednak ze względu na to, że kluczem jest „DOBRY POWÓD”, zazwyczaj nie udaje mi się osiągnąć wymarzonej figury modelki, a jedynie zrzucić dwa-trzy kilogramy, które mi przeszkadzały. Jak powód znika – znika i „motywacja”.
Tak samo jest z każdą inną dziedziną życia. Nie zaczęłam pozbywać się niepotrzebnych rzeczy „bo powinnam”, czy bo „teraz jest moda na minimalizm”. Zaczęłam się ich pozbywać, bo zajmowały za dużo miejsca i „kradły” mi za dużo czasu. Zwyczajnie zaczęło mi przeszkadzać to, że jest ich tak dużo.
Chciałabym napisać, że to nie jest tak, że DOBRY POWÓD zawsze wiąże się z rozwiązaniem jakiegoś problemu, ale niestety dokładnie tak jest. A im ten problem większy – tym POWÓD jest LEPSZY, a więc MOTYWACJA do działania staje się silniejsza.
I tu właśnie tkwi największy kłopot z tą motywacją. Dopóki nie jesteś w stanie znaleźć problemu do rozwiązania – nie znajdziesz też motywacji.
Podając najprostsze przykłady:
- brzydkie mieszkanie – motywacja do zrobienia remontu,
- zbyt niskie zarobki – motywacja do znalezienia lepszej pracy,
- nuda – motywacja do znalezienia sobie jakiejś rozrywki,
- problemy ze znalezieniem czegoś w mieszkaniu – motywacja do posprzątania,
- strach przed problemami zdrowotnymi – motywacja do zdrowego trybu życia.
Jeżeli działanie które chcesz podjąć nie rozwiązuje żadnego problemu, to nie masz powodu, żeby je realizować, a więc nie masz motywacji do działania.
W takiej sytuacji masz dwa wyjścia:
- Przemyśleć, czy jest sens robić coś „dla zasady” (no bo przecież tak naprawdę nie masz powodu, żeby to robić),
lub
- Znaleźć DOBRY POWÓD. Ale dobry DLA CIEBIE! Czyli zastanowić się nad tym, dlaczego TOBIE będzie lepiej jeżeli to zadanie zrealizujesz. W czym TOBIE to pomoże. Nie każdy powód, który jest dobry dla kogoś innego musi być dobry dla Ciebie.
I to jest moment, w którym powinnam wspomnieć o tzw. „zdrowym egoizmie”, bo za chwilę posypią się argumenty, że przecież nie można całe życie myśleć o sobie. A to BZDURA jakich mało!
To Twoje życie, więc jak najbardziej powinnaś cały czas myśleć o sobie. W końcu to Ty to życie przeżywasz. Nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. ALE myślenie „O SOBIE” i myślenie „TYLKO O SOBIE” to dwie różne rzeczy.
Kiedy myślisz „TYLKO O SOBIE” to w nosie masz uczucia i potrzeby innych. A to oczywiście nie jest najlepszą postawą życiową i raczej nie doprowadzi Cię do szczęścia i udanych relacji.
Kiedy natomiast robisz wszystko myśląc „O SOBIE” to znaczy, że szanujesz uczucia i potrzeby innych, ale nie zapominasz też o własnych. I to jest właśnie ten zdrowy egoizm. Przecież możesz czuć się lepiej i możesz czuć się szczęśliwa dlatego, że komuś pomogłaś – to będzie naprawdę świetne. Jeżeli jednak pomagasz komuś i czujesz się później z tym źle (bo np. poświęciłaś całe popołudnie w pracy na odwalaniu za kogoś jego roboty i przez to przegapiłaś występ dziecka) to znak, że właśnie powinnaś częściej myśleć „O SOBIE”.
Ale to tylko taka drobna dygresja, bo tak naprawdę zdrowy egoizm to temat na osobny tekst.
Wracając jednak do motywacji: Jak już pisałam wcześniej – motywacja to nic innego jak DOBRY POWÓD. Kiedy taki powód znajdziesz – znajdziesz motywację do działania.
A jak zmotywować kogoś innego?
Jak już mówiłam na samym początku: Nie da się. Motywacja to sprawa wewnętrzna. Dotyczy własnych, indywidualnych „motywów” podejmowania działań.
Ty nie jesteś w stanie kogoś zmotywować, bo motywacja to nie energia którą się przekazuje (wbrew pozorom).
Możesz natomiast pomóc komuś znaleźć w sobie motywację!
Czyli nic innego jak wskazać mu DOBRY POWÓD, dla którego powinien podjąć jakieś działanie. Tylko pamiętaj, że DOBRY POWÓD do taki, który jest DOBRY według osoby, która ma się nim kierować. Nie ma znaczenie co Ty o tym myślisz. Znaczenie ma tylko to, co myśli osoba, która ma podjąć działanie.
Pokażesz jej DOBRY POWÓD, znajdziesz problem, który wymaga rozwiązania, a ona znajdzie w sobie motywację.
Takie proste.
Oczywiście jest kilka „dobrych powodów”, które są zawsze pod ręką na każde zawołanie. Takimi powodami są nagrody, kary, krzyki, fochy, „wymagania”, prezenty, przekupstwa, pochlebstwa itp. Jednak motywacja wywołana takimi powodami to chyba najmniej trwałe uczucie we wszechświecie. Nie będzie widma kary – nie będzie motywacji. Nie będzie nagrody – nie będzie motywacji.
Jeżeli chcesz wywołać w kimś motywację do działania – daj mu powód, w który naprawdę uwierzy.