Co roku na urodziny bloga pisałam podsumowanie ostatniego roku. I o ile w ubiegłych latach miało to nawet jakiś sens, to nie wiem, czy tym razem będę miała o czym pisać. Bo ostatni rok zleciał mi błyskawicznie. I to nie do końca w związku z blogiem, czy sukcesami w ogarnianiu mieszkania 😉
Jeśli chodzi o bloga:
- Do dziś opublikowałam 198 tekstów (ten jest 199).
- Napisałam 1015 postów na facebooku i zebrałam ponad 2550 fanek.
- Wrzuciłam 273 zdjęcia na Instagram.
- W grupie Porządkoodpornych mamy już ponad 360 członkiń.
Inne kanały komunikacji (twitter, pinterest, newsletter) baaardzo zaniedbałam. Nie rezygnuję z nich „na amen”, ale muszę je sobie dobrze przemyśleć, poukładać w głowie i może za jakiś czasu uda mi się do nich wrócić.
A co tam w życiu prywatnym?
Czy coś się u mnie zmieniło w ciągu ostatniego roku?
Chciałabym jak co roku napisać konkretną listę najróżniejszych osiągnięć i sukcesów w odkopywaniu domu ale prawda jest taka, że w ciągu ostatniego roku mamy tylko dwa poważne osiągnięcia:
- Zmieniłam pracę.
- Odnowiliśmy (my – mąż) dziecku pokój. Z malowaniem, wymianą wszystkich mebli itp. Nie powiem, że jest całkowicie dopieszczony, bo jeszcze kilka rzeczy tam zostało do ogarnięcia, ale tak 85 – 90% mamy już za sobą.
Z czego jestem najbardziej zadowolona (sprzątaniowo)?
- Dziecko oddało chyba pół pokoju najróżniejszych maneli – ubrań, książek, zabawek i wszystkiego co się dało.
- Pozbyliśmy się kolejnej, sporej porcji najróżniejszych klamotów.
- W miejscach wcześniej posprzątanych utrzymuje się względny ład. Tzn. nie jest idealnie i czasem się coś zakopie ale ponowne odkopanie i uprzątnięcie zajmuje kilka minut 🙂
- Nadal mocno ograniczamy kupowanie nowych rzeczy, co pozytywnie odbija się i na stanie mieszkania i na stanie portfela
- Jeżeli chodzi o moje zakupy odzieżowe, to kupiłam tylko jedne spodnie, jedne majtki i jedną parę butów.
- Mąż doszedł do etapu samodzielnego odkopywania, przeglądania i pozbywania się rzeczy.
Z czego jestem niezadowolona?
- Mimo oddania i potłuczenia całej masy rzeczy – szafki w kuchni znowu są przeładowane, więc czeka je ekstremalnie radykalny przegląd.
- Liczbę ubrań też muszę drastycznie zmniejszyć, bo większość tylko bezsensownie zajmuje miejsce.
- Kuchnia i łazienka coraz donośniej domagają się remontu, a ja nadal nie mam pomysłu co z nimi zrobić.
- Po przejrzeniu różnych zakamarków i wydobyciu poukrywanych rzeczy, kilka kategorii wymaga ponownego przeglądu, bo przestały się mieścić.
- Grzejnik nadal niepomalowany, okna nieodnowione.
Jakie mam plany na kolejny rok?
Tym razem wyjątkowo nie mam żadnych planów. Absolutnie żadnych! Nawet nie będę robić listy „chciejstwa”, bo ostatni rok mnie tak wymęczył (głównie ze względów zawodowych), że na nic domowego nie miałam za bardzo siły. Więc i sprzątanie i blog znacznie zwolniły, a można powiedzieć, że nawet chwilami utknęły. Dopiero powoli zaczynam wychodzić z tej stagnacji i układać sobie wszystko od nowa. Może po urlopie sobie poukładam i uda mi się ustalić nowy rytm. A póki co, działam sobie powolutku, w swoim tempie, bardzo, bardzo małymi kroczkami 🙂
Jeżeli masz do mnie jakieś pytania, to śmiało pytaj w komentarzach 🙂