Kolejna prosta i bezbolesna kategoria, którą można w zasadzie bez większych dramatów ogarnąć w każdej kuchni to talerze.
Co musisz mieć?
Podstawowy zestaw w każdym domu, to talerz obiadowy (duży), deserowy (średni) i głęboki. Dla małej rodziny wystarczający będzie zestaw sześcioosobowy, zgodnie z taką samą zasadą jak przy sztućcach – po 2-3 sztuki na osobę. Więcej domowników wymaga oczywiście proporcjonalnie większej liczby talerzy. Co prawda nie bronię Ci posiadania większych zestawów, ALE jeżeli często zmywasz to połowy nie będziesz używać. Jeżeli natomiast bardzo nie lubisz zmywać i masz tendencję do piętrzenia brudnych naczyń w zlewie, to więcej talerzy poskutkuje u Ciebie większą ilością naczyń do pozmywania. Posiadanie takich rzeczy w ilości “na styk” powoduje, że niezależnie od Twojej niechęci będziesz musiała umyć sobie przynajmniej jeden talerzyk po obiedzie, bo inaczej nie będziesz miała na czym zjeść kolacji. A jak już kiedyś pisałam – umycie jednej rzeczy jest zdecydowanie mniej kłopotliwe niż walka co dwa – trzy dni z “całą stertą brudnych statków” – Jak Królewna Śnieżka po przybyciu do siedmiu krasnoludków 😉 Muszę Cię zmartwić. Niezależnie od tego jak pięknie byś nie śpiewała – ptaszki, małe leśne gryzonie i sarenki nie przybędą z odsieczą i nie odwalą za Ciebie zmywania 😉
Objawy nadmiaru
Jeżeli wszystkie talerze nie mieszczą się w szafce, którą dla nich przeznaczyłaś, to znaczy, że jest ich za dużo. Jeżeli nie jesteś w stanie doprowadzić do sytuacji, kiedy wszystkie będą pozmywane też należałoby rozważyć pozbycie się kilku sztuk. Jak masz zmywarkę – wszystkie talerze, których używałaś w ciągu całego dnia powinny się zmieścić “na raz”, no chyba, że masz piętnastoosobową rodzinę – w takim wypadku możesz puścić zmywarkę dwa razy 😉
Co jeszcze warto mieć?
- Serdecznie polecam małe miseczki. Takie mniej-więcej między 0,3 a 0,5 litra. Nadają się do owsianek, lodów, jogurtów, budyniów i różnego rodzaju mniej lub bardziej płynnych deserów. No i do mleka z płatkami. Można też robić w nich galaretki (owocowe i mięsne) lub użyć zamiast bulionówek do gulaszu zup-kremów czy barszczu.
- Jeżeli masz dzieci przydadzą się też ze dwa komplety serwisu dziecięcego z mniejszym talerzykiem i miseczką. Dziecku będzie łatwiej jeść, bo nie będzie musiało operować wielką michą, a Tobie będzie łatwiej nałożyć odpowiednią porcję. Tu akurat warto poszaleć ze wzornictwem. Najlepiej jakby dziecko samo wybrało taki zestaw, który mu się najbardziej podoba. Nie wiem, czy wiesz, ale są dowody na to, że obiad podany w “pieskach” albo “motylkach” jest zdecydowanie smaczniejszy od podanego na białym, lub o zgrozo, szarym talerzu 😉 Mimo, że ma to być zestaw dla maluchów – optowałabym za porcelaną. Nie jest to jakiś dramatyczny wydatek. Jak się stłucze to zawsze można odkupić. Z jednej strony Dziecko nauczy się, że na zastawę stołową trzeba uważać, a z drugiej – jakoś nie mam pełnego zaufania do plastików czy melaminy. Niby nadaje się to do żywności, ale plastik nie lubi wysokiej temperatury i lubi się rozpuszczać pod wpływem tłuszczu (nawet takiego w chudym rosołku). Nigdy nie masz pewności, że trafisz na plastik wysokiej jakości.
- Większe miseczki (między 0,5 a 1 litrem). Takie ni to miska – ni to salaterka. Jedna lub dwie takie przydają się na “męską” porcję gulaszu czy bigosu. Można w nich też zalać kuskus, makaron ryżowy albo fasolę do namoczenia. Nie wspomnę już o celach rozrywkowych takich jak podjadanie chipsów lub popcornu 😉
O serwisach “świątecznych” lub “dla gości” w tej chwili pisać nie będę. Po pierwsze dlatego, że moim zdaniem, jesteś warta tego, żeby codziennie jeść na swoich ulubionych, najśliczniejszych talerzach, a trzymanie ich do użycia od 3 do 5 razy w roku jest kompletnie bez sensu. A po drugie dlatego, że nawet jeżeli musisz mieć super – duper ekskluzywną porcelanę, na którą wolno tylko patrzeć, ale broń Cię Panie Boże zbliżyć się do niej ze sztućcami, to miejsce takiej porcelany nie jest w kuchni, tylko w centralnym punkcie salonu / jadalni w podświetlanej witrynie. Sprzątasz teraz kuchnię, więc ograniczam się do tego obszaru.
Metody przechowywania
Klasycznie i bezrefleksyjnie większość ludzi układa talerze w stosy według rodzaju i kładzie na na półce. O ile półka jest w zasięgu ręki i nie trzeba się za każdym razem na palce wspinać, żeby sięgnąć to taki sposób jest całkiem sensowny. W wypadku ograniczonych przestrzeni w kuchni sprawdzi się też półka dostawiana (na nóżkach), którą można wstawić do szafki lub postawić na blacie i dzięki temu wygodnie przechowywać dwa rodzaje talerzy (np. średnie i duże) w jednym miejscu. Jeżeli jednak masz takie możliwości (np. planujesz remont kuchni) warto rozważyć przechowywanie w dużych szufladach. Tu opcje są dwie:
– na stosie (tak jak w szafce) ale ze specjalnym uchwytem, który podtrzymuje cały stos podczas wysuwania i zasuwania szuflady. Może też służyć do jednorazowego, wygodnego wyjęcia całego stosu na raz.
– na stojaku tak jak w zmywarce, czy na suszarce do naczyń. Co prawda nigdy tego nie testowałam, bo jestem ciągle jeszcze przed remontem, ale takie rozwiązanie wydaje mi się bardzo wygodne. Pozwala na trzymanie wszystkich talerzy w jednym miejscu i komfortowe wyciąganie pojedynczej sztuki bez ryzyka poobijania pozostałych. Pomysł będzie szczególnie praktyczny jeżeli masz w domu zbieraninę talerzy – każdy “z innej parafii” – różniących się między sobą kształtem i rozmiarem.
Na co zwrócić uwagę wybierając talerze?
- Talerze z jednego rodzaju (np. obiadowe) powinny do siebie pasować – Nie mówię, że obowiązkowo trzeba mieć w domu komplet. Chodzi mi tylko o to, żeby każdy talerz miał taki sam kształt. Wzory i kolory mogą być różne. Układanie talerzy “z wrąbkiem” na stosie razem z talerzami “bez wrąbka” jest strasznie niewygodne, a czasem wręcz irytujące. Tak samo zresztą jak układanie talerzy okrągłych na kwadratowych i odwrotnie.
- Dobrze by było, jakby struktura talerza była gładka – bez wypukłych zdobień i wypustek. Wiem, że są piękne, ale weź to potem wyczyść z zaschniętych ziemniaków.
- Cała zastawa powinna nadawać się do mycia w zmywarce, nawet jeśli jej nie masz – tak jak przy sztućcach – wzory będą trwalsze i mniej wrażliwe na ścieranie. A jak w końcu kupisz zmywarkę to nie będziesz się musiała martwić o złocenia na krawędziach.
- Dopasuj kształt talerzy do sposobu jedzenia – Nienawidzę talerzy z wrąbkiem. Wiesz o jakie mi chodzi? Te, które mają wyraźnie określony środek, a następnie strasznie szeroką krawędź – jak odwrócony kapelusz z rondem. Jedzenie nie mieści sie na środku, więc ląduje na płaskiej krawędzi i bezczelnie zsuwa się z talerza przy każdym ruchu. A już głęboki talerz z wrąbkiem to jakaś pomyłka ludzkości. Ale to oczywiście tylko moja opinia 🙂 Osobiście wolę talerze całkiem płaskie, z krawędzią wywiniętą do góry, a głębokie w kształcie miskowym (jak na zdjęciu). U mnie to niesamowicie ważne, bo zazwyczaj jadam z talerzem na kolanach, więc musi być odporny na częste zmiany pozycji 😉 Jeżeli jadasz kulturalnie, jak człowiek – przy stole to kształt talerza nie powinien robić Ci większej różnicy niż estetyczna.
- Zwróć uwagę na wielkość talerza – Ogromne talerze są szczególnie eleganckie i czujesz się przy nich jak w pięciogwiazdkowej restauracji. Jednak, żeby je umyć trzeba być chińską gimnastyczko – żonglerką a i nie do każdej zmywarki się zmieszczą. No i zajmują naprawdę masę miejsca w kuchni. Najgorsze jednak jest to, że jak masz duże talerze to nakładasz sobie więcej jedzenia. Nie zmyślam. Im mniejszy talerz tym mniejsze porcje zjadasz, bo Twój mózg rejestruje ile miejsca na talerzu zajmuje jedzenie, a nie ile tego jedzenia faktycznie jest, więc jeżeli masz ochotę trochę schudnąć to warto skusić się na nieco mniejszą zastawę.
- Materiał robi różnicę – Najpopularniejsze są zastawy porcelanowe, szklane (szkło hartowane – np. arcoroc) lub ceramika (kamionka). Zdecydowanie polecam porcelanę, bo szkło kiepsko trzyma temperaturę, więc ciepły obiad błyskawicznie wystygnie, natomiast kamionka się super łatwo wyszczerbia i obtłukuje.
Osobiście najbardziej podobają mi się talerze kwadratowe (bo idealnie wpasowują się w szafki) i ciemne (czarne, fioletowe, bordowe), no bo kto powiedział, że zastawa stołowa musi być biała 😉 Niestety jeszcze się takiego idealnego zestawu nie dorobiłam.
A Ty już masz swoje wymarzone talerze i miski?