Co musisz mieć?
W tej kategorii, odpowiedź pytanie „co musisz mieć” jest na wagę złota, bo każda z nas ma inne przyzwyczajenia i preferencje. Tylu odmiennych gustów, co przy „pojemnikach” do spożywanych płynów, nie ma chyba w żadnej innej kategorii. Nawet ciuchy, czy buty nie są tak kontrowersyjne 😉
Od czego to zależy?
- Ile czasu spędzasz w domu?
- Co głównie pijesz? (herbata, kawa, soki, woda, napoje gazowane, piwo)
- Wolisz picie ciepłe, czy zimne?
- Pijasz przez większość dnia to samo, czy lubisz różnorodność?
- Czy irytuje Cię osad (np. z herbaty) na kubku?
Oczywiście odpowiedź na te pytania, to nie jest sprawa życia i śmierci i teoretycznie możesz posprzątać kubki i szklanki bardziej bezrefleksyjnie, ale jeżeli sobie to szczegółowo przemyślisz ZANIM zabierzesz się za przekopywanie szafki, to będzie Ci trudniej wymyślić logiczne uzasadnienie, dlaczego koniecznie musisz zachować nigdy nieużywany kubek z pieskiem 😉
Podstawowe wyposażenie
- Kubek / filiżanka 0,3 – 0,4l – na kawę, herbatę, grzane wino, barszcz, rosół, rozpuszczalne paskudztwo na grypę.
- Kubek 0,6 – 1l – na wypadek jakbym przyszła do Ciebie w gości i chciała się herbaty napić 😉 A tak serio to na dużą herbatę lub kawę z mlekiem – szczególnie w lecie, kiedy przyjemniej pije się napoje, które już przestygną. Z małego kubka szybko wypijesz i jak zrobisz kolejną – znów będzie gorąca. W wielkim kubku spokojnie wystygnie i będziesz mieć na pół dnia. A w skrajnej desperacji można go użyć jako miski 😉 No i jest absolutnie niezastąpiony do rozprowadzania śmietany w pomidorowej.
- Malutki kubeczek – jeżeli masz małe dzieci to koniecznie. Nie muszę chyba pisać po co. Jeżeli nie masz, to przydaje się do studzenia gorącej herbaty lub wody, kiedy musisz pilnie popić lekarstwo a nie masz innego napoju w domu. Idealnie sprawdzi się też jako miarka do różnych sypkich produktów (kasza, płatki owsiane).
- Szklanka 0,2 – 0,5l – do soków, drinków, rozpuszczania preparatów multiwitaminowych czy innych suplementów (w kubku nie widać, czy się całe rozpuściło), rozpuszczania proszku na kisiel czy budyń, odmierzania szklanki mąki lub ostatecznie do wykrawania kółek na pierogi z ciasta 😉
- Kieliszek – 0,5 – 0,8l – do wszystkiego. Picie piwa, kompotu, wody mineralnej, wina, soku, napoju albo czegokolwiek innego z takiego wielgachnego kieliszka powoduje, że natychmiast masz +50 do szyku (nawet jeśli żłopiesz trzecie piwsko) i +100 do samopoczucia. Zostaw sobie jedną szklankę do pierogów, a resztę wymień na kieliszki. Mogą być najzwyklejsze za 5 zł z marketu. Naprawdę warto. Mała zmiana, a frajda przeogromna.
- Kieliszek do wódki – oprócz takiej „oczywistości” jak picie wódki – przydaje się również jako mini miarka do różnych substancji (regularnie używam do „mikstur” czyszczących z octem) albo jako pojemnik na sos, jeśli z jakiegoś powodu nie chcesz lać ketchupu czy musztardy bezpośrednio na talerz.
Przy talerzach i sztućcach sugerowałam optymalne ilości. Tutaj nie czuję się na siłach, bo to zależy od całej masy czynników (np. takich jak wymieniałam wcześniej). Dla przykładu – ja pijam głównie herbatę i to w ogromnych ilościach więc u mnie „podstawą” są kubki z punktu 2. uzupełnione dosłownie kilkoma sztukami kubków z punktu 1. na wypadek jakby mnie naszło na kawę albo na mocną, gorącą herbatę. Szklanek prawie nie mam. No dobra – mam jeden komplet „gościnny” jakby jacyś dziwni ludzie do mnie przyszli i mieli opory przed piciem drinków z kubków, ale nie trzymam go w kuchni i wyciągam naprawdę tylko na wypadek gości. Kieliszki mam dwa – jeden w kształcie „do wody”, a drugi pod hasłem „pokal” do piwa. I nie mam tu na myśli dwóch rodzajów tylko dosłownie DWA kieliszki. Gości na wino nie zapraszam, więc w tym wypadku nie mam szykownego zestawu w salonie. Całe moje spożywanie płynów w domu bazuje w zasadzie na wielgachnych kubkach. Do tego stopnia, że mam 3 sztuki o pojemności 1,7l i naprawdę pijemy (ja i mąż) z nich herbatę – szczególnie w lecie. Wystarczy zrobić dwie dziennie 😉
Z tego co zauważyłam, to jednak moje nawyki nie są standardowe i „normalni” ludzie nie mają w domu kubka, z którego mogłabym się herbaty napić, tylko zwyczajowo podają gorące napoje w jakichś bogato zdobionych naparstkach. Dlatego też absolutnie nie czuję się autorytetem w zakresie tego ile jakich rodzajów pojemników na płyny należy mieć. Jak lubisz pić z malutkich filiżanek, to sobie pij na zdrowie.
Co jeszcze warto mieć?
To już zależy od Twojego trybu życia, przyzwyczajeń, preferencji i skłonności do socjalizowania się.
- kieliszek do wina – jeżeli pijasz wino,
- filiżanki do herbaty – jeżeli zwykłaś zapraszać Królową Angielską na herbatkę,
- kubek termiczny – jeżeli dużo czasu spędzasz po za domem,
- szklanka do whiskey – nie wiem po co, ale mąż lubi 😉
- plastikowy kubek – na wakacyjne wyjazdy,
- kufel do piwa – żeby zachować pozory kultury przy ludziach 😉
- szklanka/kieliszek do ulubionego drinka – w zalezności od preferencji i ilości pełnoletnich domowników
Czego się pozbyć?
Jeżeli po umyciu wszystkich szklanek, filiżanek, kubków i kieliszków nie jesteś w stanie ich wygodnie zmieścić, podczas chowania do szafki grasz w kubkowy tetris, a podczas wyciągania w szklankową jengę to znak, że wypadałoby trochę rozluźnić asortyment.
Z czystym sumieniem możesz się pozbyć:
- obtłuczonych / wyszczerbionych,
- pękniętych,
- promocyjnych / gratisowych, które masz tylko dlatego, że dawali w jakiejś promocji albo dostałaś jako nagrodę w internetowym konkursie. Co prawda dwa moje ulubione kubki zdobyłam jako gadżety i będę ich bronić własną piersią ale miałam takich zdecydowanie więcej niż dwa. Pozostałe nie wzbudzały już we mnie tak radykalnych uczuć 😉
- za małych / za dużych w stosunku do ilości płynów, które wypijasz,
- paskudnych.
Kiedy przyjdą goście
Miałam piękny, świąteczny serwis herbaciany i kawowy. Problem może trochę z księżyca, (żeby nie rzec, że z d**y), ale dla mnie odczuwalny był taki, że te śliczne serwisy były malutkie, więc koniecznością był dzbanek lub ciągła obsługa gości w zakresie dorabiania kawy/herbaty. Do tego przy mojej herbacianej fiksacji i niemal nieograniczonym wyborze smaków, grzechem było robienie dzbanka herbaty w jednym smaku. Pomijam już powszechny problem pojawiający się na każdym spotkaniu, objawiający się pytaniem „która była moja?”
Aktualnie nie mam żadnego kompletu (pomijając szklanki, o których wspominałam wyżej) a każdy z gości może sobie wybrać jaki rozmiar kubka mu najbardziej odpowiada. W tym kubku dostaje taki napój jaki lubi, ja nie muszę co chwilę dorabiać, a w dzbanku stoi tylko awaryjny zapas. No i zniknął też problem z identyfikacją własnego, skoro każdy ma inny.
Jeżeli chciałabyś poczytać coś więcej na temat tego, dlaczego nie ma sensu gromadzić kompletów szklanek i kieliszków, których się nie używa lub czego jeszcze warto się pozbyć – pisałam już kiedyś o tym na facebooku. Nie będę się powtarzać, więc zapraszam Cię do zapoznania się z tym postem.
Metody przechowywania
Teoretycznie szklanki i kubki powinny stać dnem to góry, żeby się do nich nie kurzyło. Do tej pory jednak nie udało mi się na tyle ograniczyć stanu posiadania, więc u mnie stoją normalnie i to piętrowo – jeden w drugim. Tłumaczę się tak, że mam bardzo dużo wielkich kubków, więc zajmują dużo miejsca, a te mniejsze stoją w wielkich. Tak naprawdę, pewnie nadal jest ich zbyt dużo 😉
Bardzo podoba mi się koncepcja kubków „stołówkowych”, gdzie jeden wchodzi w drugi idealnie. Niestety nie jestem fanką takiej estetyki, ale jeżeli Ty lubisz ten styl, to serdecznie polecam. Ciekawym rozwiązaniem są też wieszaczki lub haczyki do wieszania kubków i filiżanek za ucho. No i niesamowicie podobają mi się barowe wieszaki na kieliszki, które wiszą sobie spokojnie nad blatem. Jednak dla moich dwóch kieliszków, to chyba byłaby przesada.
Na co zwrócić uwagę wybierając kubki, szklanki i kieliszki
- Powinny nadawać się do mycia w zmywarce – nie muszę chyba po raz kolejny pisać dlaczego 😉 Jeżeli nie przeczytałaś jeszcze tego punktu przy talerzach i sztućcach, to serdecznie polecam tamte wpisy.
- Powinny mieć swoje przeznaczenie – możesz mieć ulubiony kubek do kawy z mlekiem, inny do kawy bez mleka, inny do herbaty, a jeszcze inny do grzanego wina. To samo dotyczy szklanek. Jednak kupowanie kubka czy szklanki tylko dlatego, że Ci akurat wpadły w oko skończy się tym, że i tak będziesz pić kawę z ulubionego kubka, a nowy będzie stał i się kurzył. Oczywiście masz pełne prawo mieć dwa trzy, czy nawet pięć ulubionych kubków do kawy, albo mieć jeden i wymieniać co jakiś czas na nowy. Chodzi tylko o to, żebyś zastanowiła się czy i do czego będziesz używać nowego, który chcesz kupić. Bo jeżeli jest ładny, ale za mały na herbatę, za duży na kawę, za nie taki na coś innego to chyba nie warto go kupować (lub trzymać, jeżeli już kupiłaś) tylko dlatego, że jest ładny.
- Powinny pasować do szafki!!! – skąd te wykrzykniki? Trafiły mi się kiedyś kufle do piwa i kieliszki, które były za wysokie w stosunku do moich półek w kuchni. No i co zrobić w takiej sytuacji?
- Powinny być dostosowane do napoju, który chcesz z nich pić – wlanie grzanego wina do kieliszka, który jest przeznaczony do zimnych trunków nie jest najlepszym pomysłem i może się skończyć bardzo widowiskowym trzaśnięciem i rozlaniem wina po terenie.
- Nie muszą stanowić zestawu – każdy z domowników może mieć inne upodobania. Jeżeli chcesz kupić sobie coś fajnego (filiżankę, kieliszek) to nie oznacza, że musisz natychmiast kupować zestaw dla sześciu osób. Możesz mieć jedną szklankę którą lubisz i nie ma obowiązku dokupowania większej ilości „do kompletu”.
Jak to wygląda u Ciebie? Też masz nałóg zbierania przeróżnych kubków? Czy może jednak wolisz mieć elegancki serwis kawowy i po komplecie kieliszków do wszystkiego?