Obowiązki męża w domu

W tym tygodniu miałam w planach zupełnie inny wpis, ale przeglądałam sobie statystki wejść na stronę (żeby sprawdzić czy zeszłotygodniowa awaria spowodowała jakieś dramatyczne straty w tym zakresie) i zobaczyłam „frazy kluczowe” po których ludzie trafiają do mnie na bloga. Nie ukrywam, że jedna zrobiła na mnie wybitne wrażenie i doszłam do wniosku, że świetnie się nada na temat wpisu 😉

Dlatego dzisiejszy tekst, pod inspiracją zapytań wpisywanych w Google będzie dotyczył właśnie „obowiązków męża w domu”. Sama nie wiem, czy fakt, że są osoby, które szukają takich rzeczy w internecie bardziej mnie bawi, czy smuci. Ale może od początku:

Po co ludzie łączą się w pary?

Wiadomo, że głównym celem życia każdego gatunku żyjącego na ziemi jest przedłużenie tego gatunku, czyli mówiąc prościej – rozmnażanie i wychowywanie potomstwa. Jednak szczególnie w wypadku gatunków „stadnych” – do których należy człowiek – o ile samo rozmnażanie wymaga aktywności dwóch płci, to już wychowanie najczęściej przebiega w strukturach stada, więc teoretycznie budowanie ścisłej więzi między dwójką partnerów jest całkowicie zbędne.

Dlaczego więc to robimy?

Tworzenie głębokiej i trwałej relacji między dwoma dorosłymi osobami (nie wnikam tu w płeć tych osób) ma na celu tylko i wyłącznie zgodne, wzajemne zaspokojenie potrzeb obu tych osób. Więcej o tych potrzebach pisałam już w tekście „Obowiązki czy potrzeby?” więc nie będę się powtarzać co do detali – zapraszam Cię natomiast do przeczytania tamtego wpisu.

W czym tkwi problem?

Największy problem w odniesieniu do współczesnych relacji międzyludzkich polega na tym, że nie zastanawiamy się nad tym, jakie potrzeby ma ta relacja zaspokoić. Zazwyczaj jedyne myśli jakie nam przyświecają podczas poszukiwania partnera to:

  • nie chcę zostać starą panną,
  • boję się samotności,
  • rodzina / znajomi oczekują, ze kogoś sobie znajdę,
  • wszyscy już kogoś mają,
  • jeżeli nikt mnie nie chce, to znaczy, że coś ze mną nie tak.

Jak zapewne zauważyłaś – większość przesłanek, które „pchają” nas w ramiona partnera, to przesłanki bardzo negatywne – obawy, presja z zewnątrz, chęć udowodnienia czegoś. A niestety smutna prawda jest taka, że jak nie stawia się domu w środku szamba, tak nie tworzy się relacji kierując się negatywnymi powodami.

Małżeństwo jest jak biznes

Może nie zabrzmi to dobrze, ale moim zdaniem na związek dwóch dorosłych osób powinno się patrzeć dokładnie tak samo jak na relacje biznesowe. Czy Twoim zdaniem da się prowadzić dobrze prosperującą firmę, kiedy zaharowujesz się dzień w dzień żeby biznes jakoś się kręcił, a Twój „partner biznesowy” raz na jakiś czas przychodzi ze smutnymi panami w czarnych kominiarkach i ściąga z Ciebie haracz „za ochronę”? No nie da się. Sama doskonale wiesz, że się nie da.

To dlaczego coś takiego miałoby się udać w małżeństwie?

Udana współpraca biznesowa między dwoma partnerami polega na tym, że każda ze stron wyraźnie komunikuje jakie ma potrzeby oraz co może zaoferować w zamian.

Np. firma „A” ma hale produkcyjne i pracowników, ale nie ma pomysłu na produkt, a firma „B” ma prawa patentowe do świetnego wynalazku, ale nie ma gdzie go wyprodukować. W związku z tym firmy dogadują się ze sobą i firma A otrzymuje produkt, którego potrzebowała, firma B otrzymuje zdolności produkcyjne, których potrzebowała i obie firmy się rozwijają, zarabiając masę pieniędzy.

Dlaczego im się udało?

Bo jasno zakomunikowali swoje potrzeby, przedstawili swoją ofertę i doszli do porozumienia.

W związkach jest dokładnie tak samo!

Żeby stworzyć udaną relację, na początku, jako absolutnie „najpierwszy” krok trzeba dać sobie prawo do posiadania potrzeb!

Zarówno z przesłanek kulturowych jak i płciowych wynika nasze własne BŁĘDNE przeświadczenie, że nie wolno nam mieć potrzeb. Wolno nam tylko służyć, pomagać, poświęcać się i nic więcej. Wydaje nam się, że nie tylko komunikowanie ich czy myślenie o nich ale już nawet samo posiadanie potrzeb to coś złego. Dlatego całe życie udajemy, że ich nie mamy. A jak już się pojawią to się ich wstydzimy, ukrywamy je i robimy co tylko się da, żeby raz na zawsze zniknęły.

Niestety bez potrzeb nie zbudujemy głębokiej relacji, bo „relacja” to właśnie wzajemne oddziaływanie poprzez zaspokajanie potrzeb. Jeżeli jesteś z kimś ze strachu albo „bo już najwyższy czas”, to tam nie ma żadnej relacji. Tam są dwie obce osoby mieszkające pod jednym dachem. Przecież gdyby nie ten strach, to już dawno by Cię tam nie było.

Co dalej?

Kiedy już uświadomisz sobie, że potrzeby są ważne i dasz sobie prawo do ich posiadania, kolejnym bardzo, bardzo ważnym krokiem będzie zrozumienie i precyzyjne określenie tych potrzeb. Jakie możesz mieć potrzeby? Już o tym pisałam w tekście, który przywołałam wcześniej, ale przytoczę tu te najważniejsze:

  • bezpieczeństwa,
  • miłości,
  • bliskości,
  • akceptacji,
  • rozwoju,
  • stabilizacji.

Wymieniam takie przykłady, bo te są ważne dla mnie. Dla Ciebie ważne mogą być zupełnie inne. Może najważniejsze dla Ciebie będą przygody, ogromna rodzina, radość, rozrywka, przeżywanie dramatów (tak – też masz prawo mieć taką potrzebę), rywalizacja, zmiany i wiele, wiele innych.

Zanim więc będziesz chciała wejść w związek z drugim człowiekiem (lub zanim zaczniesz naprawiać istniejący związek) na początek zacznij od sprecyzowania jakie masz potrzeby i które z tych potrzeb jesteś w stanie zaspokoić sama (np. rozwijać się poprzez dalszą edukację), a które wymagają udziału drugiej osoby (np. potrzeba bliskości).

Jak biznes to biznes

Jak już stworzysz precyzyjną listę swoich potrzeb, to drugim – nie wiem, czy nie trudniejszym krokiem powinno być stworzenie jeszcze jednej listy. Listy rzeczy, które możesz dać od siebie. Jak w firmie – aby coś uzyskać musisz przedstawić ofertę. Zastanów się co Ty możesz zaoferować drugiej stronie. Jakie potrzeby partnera możesz i chcesz zaspokoić? W czym jesteś świetna. Którą ze swoich „mocy” chciałabyś się podzielić? Może właśnie w Tobie zebrały się niezmierzone pokłady miłości i po prostu musisz ją na na kogoś przelać. A może jesteś bardzo odpowiedzialna, silna i samodzielna, więc chętnie zapewnisz bezpieczeństwo jakiemuś wolnemu duchowi, który w zamian wprowadzi do Twojego życia trochę spokoju i „luzu”. Znajdź to, co w Tobie najlepsze i zastanów się, co z tego jesteś w stanie dać drugiej stronie.

I na koniec najtrudniejsze zadanie

Jeżeli już wiesz po co chcesz tworzyć związek – jakie potrzeby ten związek powinien zaspokoić i wiesz po co druga strona mogłaby stworzyć związek z Tobą – co możesz jej zaoferować w zamian – jedyne co Ci zostaje to nauczyć się sprawnej komunikacji. Nie ważne, czy dopiero szukasz partnera, czy jesteś na początku drogi, czy wydaje Ci się, że w Twoim związku coś jest nie tak – pamiętaj o tym, żeby jasno i konkretnie przedstawiać swoją „ofertę”. Masz prawo oczekiwać, że Twoje potrzeby będą zaspokajane tak jak tego chcesz i masz prawo w zamian dawać za to te rzeczy, które uważasz za właściwe. Musisz jednak zaakceptować fakt, że druga strona również ma prawo do swoich potrzeb i również ma ograniczoną ofertę tego, co może Ci dać w zamian. I tu także w związku jest tak samo jak w biznesie – albo liczysz się z pewnymi „kosztami”, rezygnujesz z pewnych warunków i przyjmujesz ofertę na drodze OBUSTRONNEGO kompromisu albo odrzucasz ofertę i szukasz dalej. Pamiętaj jednak, że umowa to umowa – nie możesz przyjmować oferty drugiej strony mając nadzieję, że „po ślubie”, „jak urodzi się dziecko” czy „jak schudniesz” ta oferta się nagle zmieni. Przyjmując czyjąś ofertę dobrowolnie godzisz się na zawarte w niej warunki i nie masz prawa mieć pretensji do drugiej strony, że te warunki się nie zmieniają. Oczywiście każdą umowę można po pewnym czasie próbować renegocjować, ale do tego również będzie wymagany kompromis i zgoda obu stron.

Jakie zatem są obowiązki męża w domu?

Czy zamiast pisać eseje filozoficzne potrafię jasno i konkretnie odpowiedzieć na to pytanie? Oczywiście, że potrafię! Moim zdaniem obowiązki męża są następujące:

  1. Okazywanie miłości – Dla mnie to absolutna podstawa. Bez tego żaden związek nie ma szans powodzenia. Jak mąż powinien okazywać miłość? W taki sposób, który odpowiada Twoim potrzebom i jego możliwościom. Może kupować kwiaty, może prawić komplementy, może zarabiać na dom, może myć podłogę, może chodzić z Tobą na imieniny do cioci Halinki, może robić zakupy, może Cię codziennie całować, może sprzątnąć po sobie skarpety z podłogi, może rezygnować z wyjścia na piwo z kolegami żeby posiedzieć z Tobą w domu, może Cię nie budzić w niedzielę rano jak dziecko zapłacze, może też pamiętać co miałaś na sobie na pierwszej randce albo nucić Ci do ucha „Waszą” piosenkę. Naprawdę może to być cokolwiek, co Wam obojgu odpowiada. Pamiętaj jednak, że jeżeli nie powiesz jasno czego oczekujesz, to możesz tego nie dostać. Bo może Ty chcesz, żeby mąż Ci kwiaty kupował, a on przecież codziennie rano chodzi do pracy tylko po to, żebyś mogła sobie sama kupić wszystko co zechcesz. Albo może właśnie mąż zasypuje Cię kwiatami i czekoladkami bez okazji, a Ty zamiast tych kwiatów wolałabyś, żeby raz na jakiś czas pranie zrobił.
  2. Dawanie poczucia bezpieczeństwa – Jak niebo spada Ci na głowę i cały Twój świat zaczyna się walić, to mąż jest od tego żebyś mogła schować się w jego ramionach. Jak stoisz nad przepaścią, potykasz się i spadasz, to jego zadaniem jest złapać Cię za rękę i wciągnąć z powrotem. Jak masz ochotę wspiąć się na najwyższy szczyt to mąż trzyma linę asekuracyjną. Jak zgubisz się w zimnym, ciemnym lesie, to mąż jest światłem, które zawsze wskaże Ci drogę do domu. I to jest jego najważniejszy obowiązek. Pamiętaj, że życiowy partner ma być bezpieczną przystanią a nie burzliwym oceanem. NIGDY nie będziesz szczęśliwa z kimś, kto spycha Cię w przepaść zamiast z niej wyciągać, kto podcina linę na której się trzymasz, czy kto zostawia Cię samą w ciemnym lesie. Taki człowiek to sadysta a nie partner.
  3. Wspieranie Twojego rozwoju – Nie ważne co chcesz dalej robić ze swoim życiem – rozwijać się zawodowo, malować obrazy, uczyć się, zostać gwiazdą sceny kabaretowej – cokolwiek sobie zamarzysz, rolą męża jest wesprzeć Cię w tym i zapewnić Ci przestrzeń niezbędną do realizacji marzeń. Jak utkniesz na rozdrożu to rolą męża jest popchnięcie Cię w którąkolwiek stronę żebyś tylko nie marnowała życia stojąc w miejscu. Jak sama nie dajesz sobie z czymś rady, to powinien pomóc Ci na tyle, na ile jest w stanie. Np. jeżeli potrzebujesz godzinę wolnego żeby zacząć realizować swoje cele – chodzić na siłownie, na kurs językowy, malować na jedwabiu, czy nawet zwyczajnie się w spokoju wykąpać – rolą partnera jest zapewnienie Ci tej godziny. Jeżeli boisz się próbować nowych rzeczy – powinien trzymać Cię za rękę i nieustannie powtarzać Ci, że dasz radę. Jeżeli jednak trzyma Cię za rękę żeby nie puścić Cię naprzód, to nic dobrego z takiego związku nie będzie.

Pewnie mogłabym wymienić jeszcze wiele, wiele innych tego typu obowiązków, ale wydaje mi się, że jak te trzy będą odpowiednio wypełniane, to cała reszta stanowi już nieistotne szczegóły, które same się ułożą i będą ulegać nieustannym zmianom na przestrzeni lat.

Pamiętaj, że żadna z ról, w które się codziennie wcielamy nie jest nam dana raz na zawsze. Zmienia się nasze życie, priorytety i cele, a wraz z nimi zmienia się nasz styl życia. Zmianie ulegają codzienne obowiązki i pewna „rutyna” życia, a przy każdej takiej zmianie warto się na chwilę zatrzymać, zburzyć istniejący porządek spraw i poukładać go na nowo, dopasowując do nowej sytuacji. Jeżeli zadbacie o te trzy podstawowe obowiązki, to dacie sobie radę z każdym problemem i naprawdę takie tematy jak „kto zmywa naczynia”, „kto robi pranie”, „kto odkurza”, czy „kto robi zakupy” nie będą mieć najmniejszego znaczenia.

A o tym jak podzielić te bardziej przyziemne i codzienne obowiązki pisałam już w tekstach:

Dodam też dla porządku żeby nie było niedomówień, że cały ten tekst dotyczy oczywiście obu stron w związku i wymienione obowiązki dotyczą tak samo męża jak i żony – piszę w oparciu o przykład męża bo takie było pytanie, ale jeżeli przez przypadek czytasz to będąc facetem, to informuję, że w drugą stronę to również działa i będzie dokładnie tak samo prawdziwe jeżeli w całym tekście zamienisz słowo „mąż” na słowo „żona”.

Mam również nadzieję, że masz świadomość, że określeń ‚”mąż”, „żona” używam jako pewnego skrótu myślowego, który nie ma nic wspólnego ze stanem cywilnym a dotyczy bardziej poziomu zaangażowania w związek (o czym dokładniej pisałam w tekście „Po co Ci mąż?„).

No i już naprawdę na sam koniec uważam, że powinnaś wiedzieć, że nie jestem ani psychologiem, ani terapeutą, ani tym bardziej żadną wyrocznią. Jestem tylko człowiekiem, który funkcjonuje w małżeństwie już kilkanaście lat i widzi, że każdy kolejny rok jest lepszy od poprzedniego. Ale widzę też, że nie dzieje się to za dotknięciem magicznej różdżki tylko wymaga dużo czasu, dużo pracy, dużo chęci i pełnego zaangażowania obu stron. I niestety widzę jeszcze, że tam, gdzie ludzie oczekują szybkiej recepty na szczęście – nigdy nie są naprawdę szczęśliwi.

 

Nie chcesz przegapić nowych wpisów? Zapisz się na mój newsletter:

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim: