Postanowienia noworoczne

Przed nami ostatni weekend „starego” roku. Tego roku, w którym coś Ci pewnie nie wyszło tak jak chciałaś. Roku, w którym nie schudłaś tyle ile sobie wymarzyłaś, nie posprzątałaś całego mieszkania tak jak miałaś w planach, nie ćwiczyłaś, nie odżywiałaś się wystarczająco zdrowo, nie przeczytałaś góry książek, nie chadzałaś na długie spacery, nie nauczyłaś się nowego języka, nie zrealizowałaś żadnego projektu DIY i nie zrobiłaś jeszcze miliona innych super ważnych rzeczy. Ale od nowego roku, to już na pewno wszystko zrobisz, przeczytasz, poćwiczysz, nauczysz się i tak dalej…

Tym bardziej, że tym razem trudno będzie o jakąś wymówkę, bo nadchodzący rok jest w pewien sposób wyjątkowy:

Pierwszy stycznia wypada w poniedziałek

Co w tym wyjątkowego? To absolutny koszmar wszystkich odkładaczy i „Święty Graal” wszystkich, którzy potrzebują nowego początku. Teraz będziesz mieć wszystko w jednym – „od nowego roku”, „od przyszłego miesiąca” i „od poniedziałku” wypadają w ten sam dzień. Przez najbliższe kilka lat taka szansa się nie powtórzy. To naprawdę doskonała okazja, żeby zmienić coś w swoim życiu.

I najgłupszy możliwy powód, żeby to zrobić!

Postanowienia noworoczne to idealny przykład tego jak uwielbiamy się oszukiwać. Wydaje nam się, że jak już wiemy co trzeba zmienić i postanowimy takiej zmiany dokonać „od nowego roku”, czy „od poniedziałku” to w zasadzie tak jakbyśmy już się zmieniły. Podejmując noworoczne postanowienie o odchudzaniu już czujemy się jak modelki na wybiegu, chociaż właśnie wsunęłyśmy wielki kawał świątecznego sernika. Decydując, że od poniedziałku będziemy codziennie sprzątać – oczami wyobraźni widzimy te piękne, „błyszczące” pomieszczenia, mimo że tak naprawdę nie mamy nawet miejsca, żeby postawić szklankę na stole. W tej samej sekundzie, kiedy decydujemy się na jakąś zmianę w życiu i z pełnym przekonaniem wskazujemy termin, kiedy tę zmianę zaczniemy wprowadzać – czujemy się tak, jakby cel tej zmiany był w zasięgu ręki. Wystarczy, że wyznaczymy termin, wyobrazimy sobie sukces i już.

Skoro od pierwszego stycznia przechodzę na dietę, to pierwszego stycznia wieczorem powinnam ważyć już co najmniej 5 kilo mniej, bo przecież mam postanowienie i wyznaczyłam termin. Co mogłoby pójść nie tak?

Dlaczego miałoby się nie udać?

Każda kobieta, która kiedykolwiek próbowała się odchudzać wie, że to tak nie działa. To nie jest tak, że skoro coś postanowiłam, to już zadziałało. I to nie jest tak, że jeżeli zrobię to odchudzanie „raz, a dobrze” (cały dzień spędzę na siłowni i nie zjem nawet listka sałaty), to w magiczny sposób zgubię te pięć kilo. Postanowienie noworoczne to nie jest magiczne zaklęcie, które spowoduje, że coś, czego nie udało nam się osiągnąć przez kilka lat – w jakiś cudowny sposób zrobi się samo w pierwszych dniach stycznia.

I tu dochodzimy do największego paradoksu tej całej sytuacji:

Przecież Ty o tym wiesz. Przecież to oczywiste, że postanowienie noworoczne to nie czary. Przecież NIE DA SIĘ schudnąć / poprawić kondycji / przeczytać dwudziestu książek / nauczyć się języka / zrobić remontowo-porządkowej rewolucji w mieszkaniu w kilka pierwszych dni stycznia. No nie da się i już. Masz tego pełną świadomość.

A mimo to, co roku jesteś tak samo rozczarowana!

Co roku po kilku(nastu) dniach masz dosyć, coś Cię „wybija z rytmu”, trafiają się jakieś nietypowe okoliczności, a przede wszystkim – nie widzisz efektu. I odpuszczasz. Odpuszczasz bardzo rozczarowana i zniechęcona, bo „znowu się nie udało”. No a przecież doskonale wiesz, że nie udało się tylko i wyłącznie dlatego, że nie miało prawa się udać! Nie w taki sposób. Nie tak ambitny cel. Nie w kilka dni.

Chciałabyś dostać się w kilka minut na drugi koniec świata, a przecież drugi koniec świata jest bardzo, bardzo daleko. Żeby się tam dostać nie wystarczy zamknąć oczu i pomyśleć „jutro tam będę”. Żeby dotrzeć na drugi koniec świata musisz robić codziennie kilka zwykłych kroków. Tylko tyle.

Specjalnie użyłam metafory „podróżniczej”, trochę w oczekiwaniu na zarzut, że przecież są samochody, pociągi, samoloty – bardzo dużo metod i środków, które tę podróż ułatwią lub skrócą. Owszem – są takie metody. W zasadzie do każdego celu, który chcesz osiągnąć znajdziesz jakieś takie metody. Jednak każda z tych metod stawia przed Tobą kolejne wyzwania – jak chociażby cena biletu na samolot. Możesz polecieć samolotem na koniec świata, ale najpierw musisz znaleźć odpowiedni termin lotu (może najbliższy będzie np. za dwa miesiące), a później musisz zapłacić za bilet. Żeby za ten bilet zapłacić – musisz pójść do pracy i pracować co najmniej tyle czasu, żeby było Cię stać na opłacenie wszystkich kosztów podróży (co może potrwać kilka miesięcy, bo przecież jeszcze musisz z czegoś żyć).

Niezależnie od drogi, którą wybierzesz – Twój cel będzie zawsze tak samo daleko. I tak samo będziesz musiała powoli, dzień po dniu, realizować malutkie – mikroskopijne wręcz zadania, które Cię do niego przybliżą.

To bez znaczenia jaki masz cel – zawsze prowadzi do niego kilka dróg. Niektóre są łatwiejsze inne trudniejsze, ale tylko od Ciebie zależy którą z nich wybierzesz – każda będzie tak samo dobra, bo przybliży Cię do tego co chcesz osiągnąć. Pamiętaj jednak, że nie istnieje droga na skróty. Życia nie da się przejść „na kodach”. Nawet najłatwiejsza droga będzie wymagać od Ciebie wysiłku – różnica polega tylko na tym, który wysiłek jest dla Ciebie mniej uciążliwy.

Jeśli chcesz przejść na dietę – możesz sama liczyć kalorie, ważyć składniki, zdrowo gotować. Możesz skorzystać z gotowych „obliczonych” przepisów. Możesz poradzić się dietetyka lub możesz przejść na dietę pudełkową, gdzie wszystko masz już gotowe. W każdym z tych przykładów Twój wkład czasu i pracy będzie taki sam – robiąc wszystko sama poświęcasz czas i energię na liczenie kalorii i przygotowywanie posiłków, a zamawiając gotowe posiłki do domu poświęcasz czas i energię na zarobienie pieniędzy, które pozwolą Ci za nie zapłacić. Żadna z tych dróg nie jest obiektywnie łatwiejsza, czy wygodniejsza – tylko od Ciebie zależy, która będzie lepsza dla Ciebie. Dla pasjonatki gotowania komponowanie własnych posiłków stanie się zapewne kolejnym elementem rozwijającym jej hobby i będzie wolała taką metodę niż siedzenie w pracy. Dla kogoś, kto gotować nie lubi, a za to uwielbia swoją pracę dużo przyjemniejszą drogą będą częstsze nadgodziny i dodatkowe zlecenia, które pozwolą na opłacenie gotowych, dietetycznych posiłków.

Dokładnie ta sama zasada dotyczy w zasadzie każdego celu jaki chcemy osiągnąć – żeby utrzymać porządek w domu, możesz sprzątać sama, obkupić się w roboty sprzątające i automaty lub zatrudnić pomoc, która będzie przychodziła i sprzątała za Ciebie. Jeżeli chcesz poprawić kondycję, możesz kombinować sama w domu, pójść na siłownię, wynająć osobistego trenera lub zacząć uprawiać częściej sport, który uwielbiasz (np. latać co weekend na narty na jakiś lodowiec). Chcąc poznać treść książek, możesz je czytać w formie papierowej, na ebooku lub puścić sobie audiobook podczas np. stania w korku czy w długiej kolejce.

Nigdy nie jesteś skazana na jedną metodę – zawsze jest jakaś inna droga. Tylko od Ciebie zależy, która z nich będzie najlepsza DLA CIEBIE.

Jednak – tak jak już wielokrotnie powtarzałam – nawet najlepsza, najwygodniejsza i najprzyjemniejsza droga wymaga TWOJEGO zaangażowania, czasu i poświęcenia. Jak chcesz się dostać na koniec świata, to musisz przynajmniej zdobyć pieniądze na bilet i wsiąść do samolotu. Jeżeli tego nie zrobisz, to samolot oczywiście odleci – ale bez Ciebie.

Jeżeli naprawdę chcesz coś zmienić w życiu i osiągnąć jakiś cel, to zamiast ciągle myśleć o tym, co jest na końcu drogi – postaw wreszcie pierwszy krok! Nawet jeśli miałby być malutki i pozornie bez znaczenia. I jeżeli naprawdę chcesz osiągnąć jakiś cel – zacznij teraz. Nie czekaj na nowy rok, nowy miesiąc, nowy poniedziałek. Nie czekaj, aż będziesz miała siłę na zrobienie czegoś wielkiego. Zrób coś małego teraz.

  • Chcesz ograniczyć cukier – nie wywalaj z domu wszystkiego, co go zawiera. Na początek po prostu wsyp do herbaty jedną łyżeczkę zamiast dwóch.
  • Chcesz posprzątać – wstań i wyrzuć jedną rzecz.
  • Chcesz schować wielką górę prania – poskładaj i włóż do szafki jedną bluzkę.
  • Chcesz zacząć więcej ćwiczyć – zrób jeden brzuszek (przysiad, pompkę – co tam chcesz).
  • Chcesz nauczyć się nowego języka – powtarzaj sobie jedno nowe słowo.

Niezależnie od tego, czy czytasz to w piątek, w środę, czy akurat przez przypadek – w nowy rok. Nie czekaj do jutra. Nie czekaj do nowego tygodnia / miesiąca / roku. Nie twórz nierealnych, ambitnych postanowień noworocznych. Jeżeli naprawdę chcesz coś zrobić – zrób to teraz. Jeden mały, prosty krok. Jutro będziesz już o ten jeden krok bliżej celu.

 

Nie chcesz przegapić nowych wpisów? Zapisz się na mój newsletter:

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim: