Właśnie minął drugi rok prowadzenia bloga. W związku z tym „tradycyjnie” (drugi raz) postanowiłam pokusić się na małe podsumowanie.
Jeśli chodzi o bloga:
- Do tej pory napisałam 154 teksty (ten jest 155). Wszystkie znajdziesz w Spisie Treści.
- Stworzyłam 701 postów na Facebooku i udało mi się zgromadzić tam ponad 2150 fanek.
- Wrzuciłam 197 zdjęć na Instagram.
- Wysłałam 49 Newsletterów.
- Stworzyłam na YouTube playlistę do sprzątania (i drugą – świąteczną).
- Raz na jakiś czas uzupełniam Pinterest różnymi inspiracjami.
- Grupa Porządkoodpornych nadal sobie spokojnie funkcjonuje – w takim rytmie, w jakim oczekują tego moje Porządkoodporne. Szału tam ostatnio nie ma, ale nic na siłę 🙂
A co tam w życiu prywatnym?
Jak mi poszła realizacja planów (z zeszłorocznego podsumowania)?
- Ponownie przejrzeć wszystkie rzeczy – Częściowo się udało. Bardzo dużo przejrzałam po raz drugi, ale zdecydowanie jeszcze nie wszystko.
- Skończyć wreszcie ten regał – Udało się. Regał jest skończony, dopieszczony we wszystkich detalach, a nawet „nadprogramowo” dodatkowo rozbudowany o kilka szafek.
- Pomalować jeszcze dwa grzejniki – Grzejników nie ruszyliśmy. Nadal czekają na malowanie.
- Wymienić gniazdka na pasujące do włączników – Gniazdka są kupione, ale jeszcze nie zainstalowane, bo w związku z ciągłym „warsztatem” w domu, nie było jak się do nich dostać.
- Pociągnąć sufit brokatem – Prawie się udało – Niestety przed końcem przedpokoju zabrakło lakieru z brokatem i okazało się, że takiego jak mieliśmy już nie produkują (i na internetach też nie ma), więc szukaliśmy czegoś podobnego, żeby nie było za bardzo widać różnicy. Udało nam się znaleźć, ale jeszcze nie domalowaliśmy wszystkiego.
- Pomalować bok ścianki w kuchni metalicznym lakierem – Nadal nieruszone.
- Wymienić kran w łazience – Kran wymieniony, na „jakikolwiek” żeby tylko nie ciekł, więc szału nie ma.
- Posprzątać dziecku pokój – Buahahahahahahaha! 😉 Oczywiście, że pokój dalej nieposprzątany! Ale jest drobny sukcesik, bo powolutku, małymi kroczkami pozwala pooddawać stare, małe i zbyt dziecinne rzeczy. A nawet czasem łapie się na tym, że nie będzie używać rzeczy, które są teoretycznie „dobre” i też pozwala się ich pozbyć.
- Pomalować i odwiesić na miejsce kratki wentylacyjne i obudowę skrzynki z bezpiecznikami. – Tak i nie – jedna kratka wisi (niepomalowana), druga nie będzie wisieć, bo tam gdzie była jest teraz wielka dziura w ścianie, a obudowę bezpieczników udało mi się znaleźć, ale cały czas czeka na swój dzień 😉
- Pozbyć się zbędnych ciuchów – Wyleciało kilka ogromnych worów ubrań, ale wybitnej różnicy to niestety nie widać.
- Uruchomić jeden ze starych komputerów – Dziecko dostało starego laptopa, na którym działa większość zabytkowych gier. Ze stacjonarnymi się jeszcze nie uporałam.
Czy coś się u mnie zmieniło w ciągu ostatniego roku?
Napiszę to po raz drugi: Nadal nie posprzątałam. I nadal z tego samego powodu – jak tylko jest już naprawdę bardzo dobrze, to wpadamy na pomysł np. nowych mebli, które nam później na jakiś czas dezorganizują życie kiedy są „w robieniu”. Bo nie wiem, czy wiesz (chyba kiedyś wspominałam), ale u mnie to nie jest tak, że idziemy do sklepu, kupujemy meble, składamy i wstawiamy na miejsce. U mnie jest tak, że wymierzamy miejsce i planujemy półki / szufladki. Szukamy mebla o idealnych wymiarach. Kupujemy. Później przez kilka miesięcy ten mebel jest przerabiany,(malowany/obklejany) i wykańczany, żeby wyglądał zupełnie inaczej i dopiero jak wszystkie elementy powysychają to jest składany i wstawiany na miejsce. Więc trwa to niesamowicie długo i zajmuje cały salon 😉 Ale mimo tego udało nam się zrobić kilka rzeczy:
- Odkleiliśmy (my – mąż) taśmę malarską z sufitu i z okien. A nawet z malowanych mebli. – Tak. W moim świecie to ogromne osiągniecie 😉
- Mamy trzy nowe lampy, które są śliczne, bardzo jasne i co najważniejsze – mąż się nie zahacza o nie przy każdym ruchu. Bo wcześniejsze wysiały na tyle nisko, że musiał się pod nimi trochę schylać. Lampa w kuchni ma wbudowany głośnik i można przez nią puszczać muzykę z telefonu (bo czemu by nie 😉 ).
- Większość sufitu jest już pomalowana lakierem z brokatem, bo mąż był bardzo zmotywowany do powieszenia nowych lamp.
- Skończyliśmy (my – mąż) mój najpiękniejszy na świecie, idealny, wampirystyczny regał. I nawet w bonusie udało się do niego dorobić dodatkowe szafki na rzadziej używane rzeczy.
- Mamy nową, przecudną, również wampirystyczną szafkę pod telewizor, która idealnie pasuje do regału.
- Prawie mamy dwie nowe szafki do przedpokoju – jedna już jest zrobiona i stoi, a druga jest zrobiona, ale czeka na powieszenie.
Z czego jestem najbardziej zadowolona (sprzątaniowo)?
- Znowu pozbyliśmy się ogromnej ilości rzeczy. Szczególnie jednak zachwycają mnie wielkie wory ciuchów, z którymi udało mi się rozstać i trochę mniejsze wory ciuchów, z którymi rozstało się dziecko. I kolejne wory nagromadzonych maneli cały czas wylatują. Czasem łącznie z meblami 😉
- Dziecko dostało do pokoju własny regał do sortowania prania, zgodnie z moim systemem koszykowym i to rozwiązanie również sprawdza się genialnie.
- Odkopałam magiczny pokój z bałaganem. Nic nie leży na podłodze (oprócz wielkiej pufy), otwierają się wszystkie szafki (tylko czasem trzeba pufę przesunąć) i prawie nic nie leży na podłodze. Nie leżało zupełnie nic, ale później dziecko zaczęło wynosić od siebie z pokoju rzeczy, których nie potrzebuje, a ja nie zdążyłam ich jeszcze z domu wyprowadzić.
- Nadal udaje mi się prawie nic nie kupować (oprócz tego co się na bieżąco zużywa). Co prawda miałam krótki epizod obrabowania popularnego szwedzkiego sklepu z wyposażeniem wnętrz, ale zdecydowana większość jest używana. Kilka rzeczy nie jest, bo zostały schowane, żeby nie przeszkadzać przy pracach okołomeblowych i jeszcze nie miałam szansy ich powyciągać 😉
- Wydaje mi się, że w ciągu ostatniego roku nie kupiłam sobie żadnych ciuchów ani butów – tylko japonki do chodzenia po domu, bo poprzednie mi się całkiem rozwaliły (i zostały wyrzucone).
- Pierwszy przegląd (wstępny) przeszło prawie wszystko. A dokładniej mówiąc wszystko oprócz jednej szuflady, w której są wyłącznie poważne pamiątki (pamiętniki, listy itp.). Drugi przegląd (bardziej radykalny) przeszła już co najmniej połowa rzeczy.
- Mąż jest super ogarnięty we wprowadzonych systemach, wie gdzie wszystko jest i czasem go nawet nachodzi wena na samodzielne działania.
- Z salonu zniknął okropny stalowy regał magazynowy, który do tej pory służył za szafkę RTV i składzik maneli, a także drugi stary regał, na którym stała masa bałaganu i tylko zagracał.
- Oba regały powędrowały do magicznego pokoju z bałaganem, gdzie robią za tymczasowy magazyn rzeczy „do oddania” albo „do przejrzenia”.
- Udało się opróżnić i naszykować do wyniesienia wielką, paskudną szafkę. Niestety jeszcze nie została wyniesiona, bo jest tak wielka, że mąż potrzebuje wsparcia żeby ją znieść z czwartego piętra, więc czeka „w blokach startowych” aż jakieś wsparcie będzie miało trochę czasu, żeby do nas podjechać.
- W nowej szafce w przedpokoju udało mi się zrobić perfekcyjną bieliźniarkę i schować masę rzeczy, które do tej pory walały się na wierzchu.
- Z salonu wyleciały wszystkie papierowe regały.
- Udało nam się w miarę przekopać przez dokumenty. Może jeszcze nie jest idealnie, ale przynajmniej nie walają się wszędzie i wiadomo gdzie szukać.
Z czego jestem niezadowolona?
- Oczywiście z tego, że minął drugi rok, a ja nadal się jeszcze ze wszystkiego nie odkopałam (ale trzeba przyznać, że różnica jest ogromna).
- Nadal nie ruszyliśmy okien, kuchni i łazienki, ale przynajmniej w zakresie okien i łazienki już mi się jakaś wizja powoli rozjaśnia. Niestety jak myślę o kuchni to nadal mam czarną dziurę.
- Zajęliśmy się w tym roku tyloma nowymi tematami, że nadal nie udało nam się pozamykać starych detali – gniazdek, grzejników itp. Co prawda znalazłam obudowę bezpieczników, ale nadal nie jest ani pomalowana ani zawieszona.
- Kompletnie nie mam pomysłu na „poukładanie” salonu. Meble do przechowywania już w zasadzie są gotowe, a ja zupełnie nie mam wizji jak ustawić meble wypoczynkowe, żeby to miało ręce i nogi.
- Robiliśmy już kilka podejść do dużej szafy do przedpokoju, ale nadal nie możemy się na nic zdecydować.
Generalnie mam wrażenie, że im jest lepiej (więcej rzeczy na swoich miejscach, więcej „idealnych” mebli) tym bardziej rzuca mi się w oczy to wszystko, co jeszcze jest do zrobienia. A niestety łatwe mamy za sobą i do zrobienia zostało jeszcze sporo trudnych rzeczy.
Jakie mam plany na kolejny rok?
Nie powinnam tego pisać, bo pewnie znowu połowy nie zrealizujemy, ale niech będzie:
- Zakończyć drugi przegląd wszystkich rzeczy i może nawet zacząć trzeci.
- Pozamykać wszystkie zapomniane detale:
- obudowę bezpieczników,
- resztę brokatu na suficie,
- metaliczny lakier na ściance,
- kontakty,
- malowanie grzejników,
- uchwyt w drzwiach od szafki,
- malowanie wokół szyb w szafce,
- domofon.
- Pozbyć się jeszcze co najmniej kilku worów niepotrzebnych ciuchów.
- Nadal – Ogarnąć u dziecka w pokoju.
- Odnowić okna.
- Zaplanować remont łazienki.
- Wymyślić mebel do przedpokoju.
- Wywalić wszystkie stare, niedziałające komputery.
I niezmiennie, w dłuższej perspektywie podejść do planowania remontu kuchni, malowania lub wymiana drzwi, remontu schodów, malowania przedpokoju i dwóch pokoi, wymiany mebli w sypialni i totalnej metamorfozy pokoju z bałaganem. No i może do tego jakaś wymiana mebli u dziecka w pokoju i kawałek miejsca „do pracy” dla mnie.
A co z blogiem?
Na rozwój bloga mam jakiś milion pomysłów, ale w praktyce nie bardzo mam ostatnio możliwości, żeby się wyrabiać ze zwykłymi wpisami w normalnym rytmie i coraz częściej zdarzają mi się kilkudniowe opóźnienia. Mam jednak nadzieję, że to tylko tymczasowy problem i za jakiś czas wszystko się od nowa ustabilizuje.
A kiedy to nastąpi, to planuję skupić się na dwóch głównych tematach: mniejszym – czyli zrobieniu jakiejś fajnej strony głównej dla bloga i większym, na który nie wiem, czy mi roku wystarczy – napisaniu książki.
Do tego pewnie pojawi się kilka drobniejszych zmian, ale o nich będę mówić dopiero, kiedy uda mi się je wprowadzić 😉
To tyle moich podsumowań i planów. Chętnie wrócę do nich za rok, żeby sprawdzić co faktycznie udało mi się zrealizować. A jak Tobie minął ostatni rok? Zmieniłaś coś w swoim mieszkaniu? Udało Ci się coś ogarnąć, zorganizować lub poprawić? Przydałam Ci się do czegoś? Jakie masz plany na kolejny rok? Masz coś, co chciałabyś zrobić / usprawnić? Jakiś problem, który chciałabyś rozwiązać? Potrzebujesz w czymś mojej pomocy? A może po prostu chciałabyś sobie zapisać swoja listę planów i „chciejstwa”, żeby za rok mieć porównanie? Nie krępuj się – pisz śmiało w komentarzach 🙂